poniedziałek, 23 lutego 2015

People fall in love in mysterious ways





Tego dnia w budynku Magicznego Pośrednictwa Pracy panował wyjątkowy spokój. Na długim i wąskim korytarzu, który prowadził do głównego biura znajdowała się tylko jedna osoba. Brązowowłosa dwudziestodwuletnia kobieta stała właśnie przy oknie i patrzyła na przechodniów, którzy pod kolorowymi parasolami próbowali się ukryć przed padającym deszczem.
- Panna Granger? – zapytał niski łysiejący mężczyzna.
- Tak. – odpowiedziała odwracając się do przybysza.
- Zapraszam. – powiedział i wskazał na drzwi biura. – Proszę usiąść. – dodał kiedy znaleźli się już w środku, a sam zajął miejsce za biurkiem. – Co panią do mnie sprowadza? – zapytał.
- Szukam pracy. – powiedziała spokojnie i podała mężczyźnie teczkę z dokumentami, które zaczął pospiesznie przeglądać.
- Panno Granger muszę przyznać, że wyniki są imponujące. – zachwycił się. – Co robiła pani po zakończeniu Hogwartu? – zapytał.
- Przebywałam w Australii. – odpowiedziała. – Prywatnie. – dodała uprzedzając jego następne pytanie.
- Rozumiem. – odpowiedział. – Niestety nie mam dla pani dobrych wiadomości. Nie dysponujemy w tym momencie ofertą pracy, która odpowiadałaby pani kwalifikacjom.
- Podejmę się każdej pracy.
- Jedyną pracą jaką mogę pani zaproponować jest stanowisko opiekunki do dziecka, ale uważam, że…
- Biorę. – przerwała mu.
- Dobrze. – odpowiedział bez entuzjazmu. – Uprzedzam jednak, że pracodawca nie należy do uprzejmych osób i przed podjęciem pracy musi się jeszcze pani stawić na rozmowie kwalifikacyjnej w jego domu. – dodał, a kiedy kobieta kiwnęła twierdząco głową zaczął przygotowywać dokumenty, które później kazał jej podpisać.
- Tu jest adres. – podał jej małą karteczkę. – Proszę się stawić na rozmowę dzisiaj o osiemnastej.
- To wszystko? – zapytała.
- Tak. – odpowiedział. – Życzę powodzenia. – dodał, po czym pożegnał się z dziewczyną, a ona opuściła jego gabinet.
Kilka godzin później, tuż przed umówioną godziną udała się pod wskazany adres. Dziewczynie, aż zaparło dech w piersiach. Stała przed nowoczesnym jednopiętrowym białym domem, z grafitowymi wnękami i kolumnami. Dom prezentował się naprawdę pięknie. Całość dopełniały okna, drzwi i okiennice wykonane z jasnego drewna. Dom i przynależący do niego wielki ogród otaczał żelazny płot, a od furtki do drzwi wejściowych prowadziła ścieżka wyłożona kamieniami. Dom wyróżniał się pośród innych, w tej dzielnicy, dlatego Hermionie od razu przyszło do głowy, że musiał mieszkać tu ktoś naprawdę bogaty. Dziewczyna przełknęła ślinę, podeszła do furtki i nacisnęła przycisk znajdujący się na niej. Bramka otworzyła się niemal natychmiast, a panna Granger ruszyła kamienną ścieżką w kierunku wejścia do domu. Kiedy znalazła się pod drzwiami od razu zapukała w nie, a po chwili drzwi otworzyły się i stanął w nich tak dobrze znany jej blondyn. Przez chwilę patrzyli na siebie lustrując się wzrokiem. Oboje zdawali się być w lekkim szoku. On spodziewał się zobaczyć kolejną pustą dziewczynę, która bardziej niż jego dzieckiem będzie interesowała się jego majątkiem, a tymczasem zobaczył znienawidzoną przez tyle lat szlamę Granger, we własnej osobie. Ona natomiast niemal pewna, że ujrzy nieco zaniedbanego mężczyznę w średnim wieku, stała właśnie przed nim. Młodym, przystojnym i znienawidzonym Dracon’em Malfoy’em. Oboje przez chwilę jeszcze patrzyli na siebie, po czym jako pierwszy odezwał się blondyn.
- Wejdź Granger. – powiedział i przesunął się na tyle, żeby mogła przejść.
Dziewczyna stała jeszcze przez chwilę nieruchomo, jakby niepewna tego, co przed chwilą usłyszała.
- Nie rozumiesz czegoś w słowie wejdź, Granger? – zapytał z cynicznym uśmieszkiem na twarzy.
- Widzę, że nic się nie zmieniłeś Malfoy. – powiedziała i weszła do środka, a on zamknął za nią drzwi.
- Siadaj. – powiedział wskazując na jasną sofę stojącą przed kominkiem. – Więc dlaczego chcesz u mnie pracować? – zapytał siadając na fotelu.
- Ja… - zaczęła.
- Śmiało Granger, nie mam całego dnia! – zirytował się.
- Nie wiedziałam, że to ty.
- Że co ja? – zdziwił się.
- Że to u ciebie będę miała pracować. Wtedy nigdy bym tu nie przyszła.
- Co robiłaś po Hogwarcie? – zapytał ignorując jej poprzednią wypowiedź.
- Byłam w Australii.
- Co tam robiłaś?
- A co cię to obchodzi Malf… - nie dokończyła, bo przerwał jej płacz dziecka dobiegający z piętra.
Draco wstał z miejsca i natychmiast ruszył w kierunku schodów zostawiając dziewczynę samą. Hermiona zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Wszystkie ściany były pomalowane na beżowo, kominek był wyłożony kamieniem, a obok kominka znajdowała się wnęka z wypełnionymi po brzegi książkami. Po lewej stronie kominka przy trzech dużych oknach wychodzących na ogród stał stół z sześcioma krzesłami, a zaraz za nim było widać kuchenne szafki. Hermiona wstała z miejsca, które zajmowała i podeszła do okna i wyjrzała przez nie. Jej oczom ukazał się piękny ogród, w którym były różnego rodzaju kwiaty i kolorowe krzewy.
- Robi wrażenie prawda? – zapytał.
- Jest naprawdę piękny. – odpowiedziała, odwracając się w stronę Malfoy’a.
Mężczyzna stał obok sofy i trzymał na rękach małego chłopczyka, który wyglądem przypominał jego małą kopię. Chłopczyk wlepił w dziewczynę swoje stalowe oczy i bacznie ją obserwował.
- To jest mój syn Scorpius. – powiedział i podszedł do niej.
- Cześć maluchu. – uśmiechnęła się do dziecka i wyciągnęła swoją dłoń w kierunku jego malutkiej rączki.
Chłopczyk obserwował uważnie, co robi, a po chwili podniósł swoją rączkę i zaczął dotykać jej twarzy.
- Chyba cię polubił Granger.
- Ile ma? – zapytała.
- Półtora roku.
- Gdzie jest jego matka?
- Nie powinno cię to obchodzić Granger. – syknął. – Jeżeli chcesz tu pracować, nie powinno cię interesować nic oprócz opieki nad moim synem.
- Chcesz zatrudnić szlamę? – zdziwiła się.
- Jak widać. – skwitował.
- Dlaczego? – zainteresowała się.
- Bo mam pewność, że nie przyszłaś tu po to, żeby dobrać się do mojego majątku. – zaczął. – I na pewno nie będziesz mi chciała wskoczyć do łóżka.
- Nigdy w życiu. – powiedziała z obrzydzeniem.
- Świetnie. Pracujesz od poniedziałku do piątku od ósmej do siedemnastej. Masz się opiekować moim synem najlepiej jak potrafisz. Napiszę ci wszystkie wytyczne. Masz tu być jutro punktualnie o ósmej, masz się nie spóźnić! – powiedział stanowczo odwracając się w kierunku schodów. – Mam nadzieję, że trafisz do wyjścia. – dodał i ponownie ruszył na piętro.
Dziewczyna stała jeszcze chwilę w miejscu odprowadzając go wzrokiem, po czym opuściła jego dom.
Zaraz po powrocie do siebie panna Granger postanowiła zrobić listę za i przeciw pracy u znienawidzonego jeszcze z czasów szkolnych arystokraty. Pomimo iż lista argumentów przeciw była zdecydowanie dłuższa, dziewczyna postanowiła zaryzykować. Wprawdzie nie darzyła blondyna nawet najmniejszymi pozytywnymi uczuciami zdecydowała, że przyjmie tą pracę, której bardzo potrzebowała. Następnego dnia tuż przed umówioną godziną ponownie znalazła się przed rezydencją Malfoy’a. Wzięła dwa głębokie oddechy i nacisnęła przycisk na furtce, a ona jak za dotknięciem różdżki natychmiast się otworzyła, a dziewczyna pomaszerowała w kierunku drzwi wejściowych. Kiedy znalazła się już przed nimi otworzyły się, a w drzwiach stanął Malfoy. Hermiona mimowolnie zlustrowała go wzrokiem. Jego platynowe włosy były w lekkim nieładzie. Był ubrany w brązowy, z pewnością szyty na miarę garnitur i czarną koszulę. Całość dopełniał czarny lekko poluzowany krawat z białymi zdobieniami. Dopiero kiedy podeszła bliżej zobaczyła, że są to niewielkie herby z wplecioną w nie literą M.
- Przynajmniej jedna wie, co to znaczy punktualność. – powiedział na powitanie i odsunął się na tyle, żeby mogła przejść.
Kiedy oboje znaleźli się w salonie blondyn ponownie się odezwał.
- Scorpius śpi na górze w swoim pokoju. Nie budź go dopóki sam nie wstanie, nie spał prawie cała noc. Na blacie w kuchni jest lista rzeczy, które jada i instrukcja jak je przygotować. Możesz wyjść z małym do ogrodu, ale najpierw odpowiednio go ubierz! – warknął.
- Wiem, jak należy się zajmować dzieckiem Malfoy. – syknęła.
- Wszystkie twoje poprzedniczki tak mówiły, a potem zazwyczaj lądowałem z synem w Świętym Mungu. – dodał opierając się o framugę drzwi. - Wychodzę do pracy, będę przed siedemnastą. Twój komplet kluczy jest w kuchni. – dodał kierując się w stronę drzwi wyjściowych. – Moja matka lubi czasami wpadać bez zapowiedzi. – krzyknął jeszcze z przedpokoju i wyszedł.
Hermiona stała jeszcze przez chwilę w salonie jakby nie mogła uwierzyć, że zaufał jej na tyle, żeby zostawić jej pod opieką swojego syna. Kiedy dziewczyna otrząsnęła się już z szoku ruszyła w kierunku schodów prowadzących na górę. Na piętrze znajdowały się cztery pomieszczenia oddzielone od korytarza czterema grafitowymi drzwiami. Jedne drzwi były uchylone, więc dziewczyna od razu pomyślała, że to pokoik małego Scorpius’a, więc bez zastanowienia niemal bezszelestnie weszła do środka. Jej oczom ukazało się przytulnie urządzone pomieszczenie. Na ścianach w kolorze grafitowym wyklejone były białe brzozy, na których siedziały niebieskie ptaszki. Po prawej stronie od wejścia stała średniej wielkości biała szafa, a obok pasująca do niej komoda, na której stała lampa z błękitnym kloszem i kilka zabawek. Na wprost wejścia w sąsiedztwie wielkiego okna, które było przysłonięte żaluzją, stał niebieski bujany fotel, na którym leżała beżowa poduszka. Po lewej stronie od wejścia z daleka od okna stało białe, drewniane łóżeczko z niebieską pościelą, a w łóżeczku stał właśnie malutki blondynek, który wpatrywał się w dziewczynę badawczym wzrokiem. Kiedy Hermiona spojrzała na malucha, on niemal natychmiast wyciągnął w jej kierunku swoje malutkie rączki domagając się wzięcia na ręce. Brunetka podniosła malucha, a on jakby w podziękowaniu zaczął gaworzyć w tylko sobie znanym języku.
- Dzień dobry. – powiedziała do niego. – Dobrze się spało? – zapytała chociaż wiedziała, że malec jej nie odpowie. – Na pewno jesteś głodny. – powiedziała, a chłopczyk uśmiechnął się do niej promiennie. – Ale najpierw kolego zmienimy pieluszkę. – Hermiona złapała się za nos i próbowała udawać, że coś strasznie śmierdzi, na co chłopczyk odpowiedział jej głośnym śmiechem.
Kiedy dziewczynie udało się już przewinąć i przebrać w ubranko, które leżało na komodzie, wzięła małego na ręce i udała się z nim do kuchni. Gdy przekroczyła próg pomieszczenia, w oczy rzuciła jej się od razu kartka pozostawiona przez Malfoy’a. Wzięła ją do ręki i zaczęła pospiesznie czytać pozostawione instrukcje. Kiedy skończyła odłożyła ją z powrotem na miejsce, a małego odstawiła na podłogę.
- Tatuś kazał ci dużo chodzić. – powiedziała widząc niezadowolenie malca. – Teraz zjemy sobie śniadanko. – dodała i wzięła się za przygotowywanie posiłku. – Dwieście dwadzieścia mililitrów mleka i dwie miarki kaszy. – odczytała z kartki. – Podgrzewać różdżką przez dziesięć sekund. – Hermiona tylko przewróciła oczami. – Można się było tego spodziewać.
Kiedy posiłek był już gotowy, dziewczyna nakarmiła malca, umyła starannie butelkę i zajęła się dzieckiem. Cały dzień minął im na wesołych zabawach, układaniu klocków, rysowaniu i zabawach na dworze. Kiedy około szesnastej trzydzieści Draco wrócił do domu, kobieta siedziała ze Scorpius’em na dywanie w salonie i układała wieżę z klocków.
- Możesz już iść Granger. – powiedział kiedy tylko przekroczył próg. Chłopczyk na dźwięk jego głosu podniósł główkę do góry i posłał mu promienny uśmiech.
- Ta-ta, ta-ta. – wstał niezgrabnie i powędrował w jego kierunku, a Draco uśmiechnął się i wyciągnął ręce.
Hermiona przyglądała się scenie z lekkim uśmiechem, wtedy pierwszy raz w życiu widziała Malfoy’a, który uśmiecha się naprawdę szczerze.
- Mówiłem, że możesz już iść. – odezwał się ponownie biorąc syna na ręce. – Posprzątam. – dodał widząc, że zabrała się za zbieranie klocków.
- W lodówce masz obiad. – dodała kierując się w kierunku drzwi.
- Zrobiłaś obiad? – zdziwił się. – Przecież nie kazałem…
- Smacznego. – rzuciła. – Do jutra. – dodała i otworzyła drzwi wejściowe, za którymi stała Narcyza.
Hermiona, aż podskoczyła.
- Ale mnie pani wystraszyła. – zaczęła. – Dzień dobry.
- Dzień dobry. – odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem. – I chyba do widzenia.
- Tak, tak. Do widzenia. – powiedziała i zniknęła za drzwiami.
Kiedy tylko drzwi się zamknęły pani Malfoy ponownie się odezwała.
- Obserwowałam ją cały dzień.
- Jakoś wcale mnie to nie dziwi.
- W każdym razie. – kontynuowała. – Uważam, że jest najlepsza z tych wszystkich, które tu do tej pory pracowały.
- Skoro tak mówisz. – powiedział bez entuzjazmu i ruszył w kierunku kuchni.
- Draco, naprawdę uważam, że nie znajdziesz lepszej opiekunki.
- Wiem. – dodał chłodno.
Dni mijały, a panna Granger czuła się w domu swojego odwiecznego wroga, coraz swobodniej. Po kilku miesiącach pracy kobieta zauważyła, że ich stosunki nieco się ociepliły. Mur, który zbudowali między sobą lata temu z dnia na dzień jakby nieco się zmniejszał, a sam Draco nie wydawał się już taki cyniczny i wrogo nastawiony jak kiedyś. Drugą znaczącą zmianą było ocieplenie stosunków z matką Dracona – Narcyzą, która od jakiegoś czasu była częstym gościem w domu syna. Kobiety często rozmawiały, dzięki czemu naprawdę się polubiły. Czego sam Draco starał się nie zauważać. Pewnego jesiennego dnia, kiedy Hermiona przekroczyła próg domu usłyszała podniesione głosy dobiegające z salonu. Zaskoczona szybko udała się w tamtym kierunku.
- Chce się z nim widywać i zabierać go do siebie! – krzyczała blondynka.
- Nigdzie go nie zabierzesz Greengrass. – wycedził przez zaciśnięte zęby. – Nie po twoim ostatnim wybryku.
- Gdyby jego matka żyła inaczej byś śpiewał!
- Ale nie żyje, a ty nie masz do mojego syna żadnych praw! A teraz wynoś się stąd! – wrzasnął, a blondynka odwróciła się w stronę drzwi i wtedy zobaczyła brunetkę.
- Co ona tu robi?! – jej twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora. – Teraz prowadzasz się ze szlamami Malfoy?! Moja siostra…
- Twoja siostra nie żyje Greengrass i przyjmij to w końcu do wiadomości! A moje życie prywatne to nie twoja sprawa! Wynoś się stąd! – krzyknął tak głośno, że obudził śpiącego na górze chłopca.
- Ja pójdę. – odezwała się brunetka i ruszyła na górę.
- Jaka posłuszna. – zaśmiała się blondynka.
- Wyjdziesz stąd sama czy mam cię wyrzucić?
- Sama wyjdę, ale jeszcze tu wrócę! – odpowiedziała i wyszła trzaskając drzwiami.
Kiedy Hermiona ponownie znalazła się na parterze, Draco stał oparty o blat w kuchni i głęboko oddychał.
- Wszystko w porządku? – zapytała z troską.
- Tak. – odpowiedział po chwili. – Możesz dzisiaj zostać dłużej? Mam ważne spotkanie, a moja matka jest dzisiaj zajęta. – zapytał.
- Nie ma sprawy. – odpowiedziała uśmiechając się do niego, a on odwzajemnił uśmiech.
Cały dzień minął Hermionie i małemu Scorpiusowi na zabawie. Kiedy wieczorem kładła malca spać, na dworze rozpętała się burza. Hermiona już w dzieciństwie bała się burzy, dlatego mimowolnie pisnęła słysząc grzmot tuż nad domem. Za pomocą czarów wyciszyła pokój malca, żeby szalejący na dworze wiatr i grzmoty go nie obudziły, a obok łóżeczka postawiła wyczarowaną, działającą na baterię elektryczną nianię. Cicho, żeby go nie obudzić wyszła z pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Udała się do kuchni i żeby odciągnąć swoje myśli od pogody panującej za oknem zaczęła przygotowywać kolację, kiedy miała już wykładać przygotowane spaghetti na talerz w całym domu zgasły światła.
- Pięknie. – zdenerwowała się. – Gdzie ja położyłam różdżkę? – zapytała samą siebie i zaczęła po omacku szukać swojego magicznego przedmiotu. Pech chciał, że niechcący dotknęła gorącej patelni.
- Kurwa! – wysyczała, a wtedy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. – Draco, to ty? – zapytała, ale nie usłyszała odpowiedzi.
Po chwili jednak usłyszała kroki, a niespełna minutę później zobaczyła postać rozświetloną przez przecinającą niebo błyskawicę. Dziewczyna wrzasnęła przeraźliwie.
- Lumos. – powiedział tak doskonale jej znany głos, a z koniec jego różdżki rozjarzył się. – Granger czyś ty do reszty zwariowała? – zapytał z wyrzutem. – Czemu do diabła siedzisz po ciemku i wrzeszczysz w niebogłosy! Obudziłabyś umarłego i aż dziw, że Scorpius się nie obudził!
- Wystraszyłeś mnie! – podniosła głos. – Czemu się nie odezwałeś jak pytałam czy to ty? – zapytała.
- Nie słyszałem. Czemu siedzisz po ciemku? – zapytał.
- Nie mogłam znaleźć różdżki geniuszu. – powiedziała, odnalazła wzrokiem swój magiczny przedmiot i wycelowała w stojący na stole świecznik. – Incendio.
Całe pomieszczenie rozświetliło się.
- Nox. – Draco zgasił swoją różdżkę i odłożył ją na stół.
- Jesteś cały mokry. – zauważyła.
- Jakbyś jeszcze nie zauważyła na dworze leje. – odpowiedział z ironią.
- Przebierz się. Przygotowałam kolację. – dodała i wróciła do nakładania spaghetti.
- Scorpius śpi? – zapytał zdziwiony.
- Tak, wyciszyłam jego pokój. Będziemy wiedzieć jak się obudzi. – powiedziała wskazując na stojące na blacie urządzenie.
Draco kiwnął tylko głową i ruszył na piętro. Wrócił po chwili ubrany w jasne jeansy i jasnobrązowy sweter, a po drodze wycierał mokre włosy ręcznikiem. Hermiona spojrzała w jego kierunku i westchnęła cicho. Musiała przyznać, że Malfoy wyglądał naprawdę dobrze. Dwudniowy zarost, lekko zmierzwione włosy i ten szczery, goszczący na jego ustach od niedawna uśmiech.
- No co? – zapytał widząc, jak dziewczyna lustruje go wzrokiem, a ona na dźwięk jego głosu natychmiast oprzytomniała.
- Zapraszam do stołu.
- Napijesz się ze mną? – zapytał.
- Chętnie. – odpowiedziała, a on podszedł do barku.
- Kremowe piwo, ognista whisky czy może wino?
- Zdecydowanie wino! – powiedziała z uśmiechem.
Draco wziął do ręki dwa kieliszki do czerwonego wina, a butelkę wsadził sobie pod pachę. Kiedy postawił kieliszki na stole sprawnym ruchem odkorkował butelkę i napełnił kieliszki trunkiem, po czym zajął miejsce naprzeciwko Hermiony.
- Wyśmienite. – zachwycił się blondyn spróbowawszy potrawy. – Naprawdę dobrze gotujesz. – pochwalił ją.
- Dzięki. – zarumieniła się.
Resztę kolacji spędzili na luźnych rozmowach, popijając wino. Przez cały ten czas Scorpius obudził się tylko raz, co stanowiło krótki przerywnik w ich uroczym wieczorze. W międzyczasie kiedy Draco karmił małego i kładł go ponownie spać, Hermiona pozmywała po kolacji, a kiedy blondyn ponownie znalazł się na dole, pomieszczenie rozświetliło się światłem.
- Prąd wrócił, więc chyba powinnam wracać do domu. – zaczęła.
- Napijesz się jeszcze? – zapytał ignorując jej poprzednią wypowiedź.
- Chyba powinnam już iść.
- Jeszcze wcześnie. – powiedział podając jej kieliszek, który ponownie napełnił. – Mogę cię o coś zapytać? – zaczął.
- Jasne. – odpowiedziała siadając na kanapie w salonie.
- Dlaczego pracujesz jako opiekunka? Z twoim wykształceniem powinnaś raczej zajmować wysokie stanowisko w Ministerstwie Magii.
- Potrzebowałam pracy. Wszystkie oszczędności przeznaczyłam na poszukiwanie rodziców. – powiedziała. Sama nie wiedziała, czy otworzyła się przed nim dlatego, że tego chciała, czy jednak były to skutki wypitego wina.
- Poszukiwanie rodziców? – zdziwił się.
- Przed wojną. – jej głos załamał się. – Chciałam ich chronić. Wymazałam im pamięć i wysłałam do Australii. – w jej oczach zaszkliły się łzy.
- Hej, hej. – zaczął i odruchowo złapał ją za rękę. – Znajdziesz ich. – dokończył.
- Szukałam ich cztery lata. – spojrzała prosto w jego stalowe tęczówki.
- Znajdziesz ich. Obiecuję. – odpowiedział bez zastanowienia, a po chwili puścił jej rękę i wyprostował się.
Nie chciał jej niczego obiecywać, to był po prostu odruch.
- Czy ja też mogę o coś zapytać? – zapytała, a Draco popatrzył na nią badawczo.
- Wiem, o co chcesz zapytać. – zaczął. – Chcesz wiedzieć, dlaczego Astoria nie żyje, bo to że ona jest matką Scorpiusa już się raczej domyśliłaś, po tym porannym zamieszaniu. – Hermiona kiwnęła twierdząco głową, a Draco głośno westchnął.
- W mojej rodzinie od pokoleń rodzice wybierają swoim dzieciom życiowych partnerów, którzy zawsze muszą pochodzić z czystokrwistej rodziny. Mój ojciec dogadał się z Greengrassami i tak pół roku po wojnie Astoria została moją żoną. – zaczął i opróżnił swój kieliszek. – Oczywiście Astoria była z tego powodu bardzo szczęśliwa. Ja nie. Była chyba jedyną dziewczyną ze Slytherinu, której w szkole nie tolerowałem. Po ślubie zamieszkaliśmy tutaj. Przez dwa lata naszego małżeństwa żyliśmy obok siebie. Zajmowaliśmy nawet osobne sypialnie. Ona oczywiście cały czas zapewniała, mnie o swojej miłości, ale ja nigdy jej nie pokochałem. Któregoś dnia po naszej drugiej rocznicy ślubu, jej rodzice zaprosili nas do siebie. Nie chciałem tam iść, ale zmusił mnie do tego mój ojciec. Podczas kolacji kazali mi złożyć wieczystą przysięgę. Warunkiem było spłodzenie potomka w ciągu roku. Nie miałem wyjścia i musiałem mimowolnie się do niej zbliżyć. Kiedy kilka miesięcy później zaszła w ciąże to z początku czułem tylko ulgę, że spełniłem warunki przysięgi, ale z czasem zacząłem cieszyć się tym, że będziemy mieli dziecko. Kiedy pierwszy raz wziąłem Scorpiusa na ręce, pierwszy raz w życiu poczułem, co to znaczy kogoś kochać. – powiedział i spojrzał na Hermionę, która słuchała jego opowieści, było widać, że jest poruszona tym, co usłyszała.
- A potem. – kontynuował. – Wystąpiły komplikacje. Okazało się, że Astoria miała tętniaka, który pękł podczas porodu. Nie dało się nic zrobić.
Przez krótką chwilę po tym jak skończył opowiadać siedzieli w ciszy, a następnie jako pierwsza odezwała się Hermiona.
- A ta sprawa z Dafne?
- Po pogrzebie Astorii, jej rodzice chcieli, żeby Dafne zajęła jej miejsce. Żeby została moją drugą żoną. – zaczął. – Ale nie zgodziłem się na taki układ. Miałem dość ingerowania w moje życie. Jednak pozwoliłem na jej spotkania z siostrzeńcem. Pewnego dnia, kiedy nie odprowadziła go na czas, zacząłem się denerwować. Teleportowałem się do ich posiadłości i zastałem spakowane walizki. Chcieli wywieźć mojego syna bez mojej zgody. – dodał. – Dobra. Może porozmawiamy o czymś przyjemniejszym?- zapytał uśmiechając się do dziewczyny, a ona odwzajemniła uśmiech.
Przez kolejne kilka godzin rozmawiali swobodnie na różne tematy, śmiejąc się przy tym radośnie, aż w końcu nie wiedząc kiedy oboje zasnęli na kanapie.
Rano jako pierwsza obudziła się brązowowłosa. Czując ciepło bijące od jej pleców, otworzyła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Co do cholery? – mruknęła pod nosem, kiedy zorientowała się, gdzie się znajduje.
Leżała właśnie w salonie blondyna wtulona w jego tors i opleciona jego ramionami. Dziewczyna pomału, żeby nie obudzić śpiącego blondyna wstała wyswobadzając się z jego ramion i od razu ruszyła do pokoju Scorpiusa. Chłopczyk w dalszym ciągu spał uśmiechając się przez sen. Hermiona oparła głowę o jego łóżeczko i wpatrywała się w śpiącego malca. Po kilku minutach blondynek otworzył oczy i napotkawszy wzrok brunetki uśmiechnął się promiennie.
- Dzień dobry maluszku. – powiedziała, a chłopczyk słysząc jej głos wyciągnął w jej stronę swoje malutkie rączki, a ona wzięła go na ręce.
Po chwili do pokoju wszedł Draco.
- Dzień dobry. – powiedział uśmiechając się do obojga.
- Ta-ta-ta, tata. – powiedział radośnie Scorpius i wyciągnął ku niemu swoje rączki, a już po chwili był w ramionach swojego ojca.
- Zapraszam na dół. Zrobiłem śniadanie. – powiedział i gestem wskazał na drzwi.
Kiedy cała trójka znalazła się już na dole do domu weszła niespodziewanie Narcyza i widząc całą trójkę razem, w sobotę, lekko się zdziwiła.
- Widzę, że nie możesz się z nimi rozstać, skoro jesteś tu nawet w swój wolny dzień. – uśmiechnęła się znacząco.
- To nie tak jak pani myśli. – zaczęła. – Po prostu zasnęłam na kanapie.
- Ależ dziecko, nie musisz mi się tłumaczyć.
- Zapraszam do stołu. – powiedział rozbawiony całą sytuacją.
- Chyba powinnam już wrócić do siebie. – powiedziała chłodno brunetka.
- Nie zjesz z nami? – zdziwił się.
- Może innym razem. – dodała, zabrała swoje rzeczy i opuściła jego dom.
- Czy ja o czymś nie wiem synu? – zapytała podejrzliwie Narcyza.
- Co masz na myśli?
- Czy wy coś razem? – zapytała bez ogródek.
- Nic z tych rzeczy. – odpowiedział i zabrał się za swój posiłek.
Przez następne kilka tygodni Hermiona nieco speszona ich nowymi stosunkami, starała się ograniczyć kontakty z Draconem do minimum. Blondyn zdziwiony jej zachowaniem, kilkukrotnie próbował dowiedzieć się co jest powodem jej zachowania, jednak sztuka ta mu się nie udała. Znudzony oczekiwaniem na poprawę ich wzajemnych stosunków postanowił uknuć małą intrygę, którą miał zamiar wcielić w życie w najbliższy piątek. Dochodziła godzina siedemnasta, kiedy do domu blondyna weszła jego matka z wielkim pudłem ozdobionym czerwoną kokardą.
- Ktoś ma urodziny? – zapytała brunetka.
- To dla ciebie. – kobieta uśmiechnęła się do dziewczyny i podała jej prezent.
- Ale ja nie mogę tego przyjąć.
- Nie przyjmuję zwrotów.
Hermiona postawiła pudełko na stole w jadalni i rozwiązała kokardę. W pudełku była zapakowana krwistoczerwona sukienka, a na niej leżała kartka. Dziewczyna od razu rozpoznała pismo Dracona: Mam nadzieję, że będzie pasować. Zapraszam cię na kolację. Dzisiaj o dwudziestej. 
- Ale ja nie rozumiem. – powiedziała zdziwiona, wyciągając sukienkę z pudełka.
- Tu nie ma nic do rozumienia. – zaśmiała się. – Draco zaprasza cię na kolację. Wracaj do domu i przygotuj się. Ja się zajmę małym.
- Ale…
- Żadnego ale! Uciekaj!
Hermiona stała jeszcze przez chwilę zdezorientowana, ale napotkawszy krytyczny wzrok Narcyzy, wróciła do domu. Parę minut przed godziną dwudziestą była już gotowa do wyjścia. Sukienka pasowała na nią idealnie, przy okazji podkreślając wszystkie jej atuty. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. Przejrzała się jeszcze ostatni raz w lustrze, chwyciła torebkę i otworzyła drzwi.
- Wyglądasz pięknie. – powiedział lustrując ją wzrokiem.
- Ty również. – odpowiedziała rumieniąc się lekko. – Dokąd idziemy?
- Niespodzianka. Służę ramieniem. – powiedział wyciągając w jej kierunku zgiętą w łokciu rękę.
Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi, chwyciła blondyna pod rękę i po chwili teleportowali się.
- Jesteśmy w Hogsmeade? – zapytała kiedy znaleźli się już na miejscu.
- Zgadza się. – uśmiechnął się promiennie. – Otworzyli tu niedawno całkiem fajną restaurację. Panie przodem. – powiedział przepuszczając ją w drzwiach.
Kiedy weszli do środka Hermiona, aż zaniemówiła z wrażenia. Wnętrze było naprawdę zjawiskowe. Ściany pokrywała fototapeta, na której przedstawione były włoskie winnice. Stoły i krzesła były wykonane z ratanu, a okna przysłaniały bambusowe żaluzje.
- Ale tu pięknie. – zachwyciła się.
Po chwili znalazł się koło nich kelner, który wskazał im zarezerwowane miejsca. Wieczór minął im w miłej i przyjaznej atmosferze. Tuż przed północą lekko wstawieni znaleźli się ponownie pod domem brunetki.
- To był naprawdę uroczy wieczór. – zaczęła.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy. – powiedział, a ona zarumieniła się lekko.
- Też mam taką nadzieję. – odpowiedziała posyłając mu promienny uśmiech.
Draco chwycił kosmyk jej włosów, który opadł jej na twarz i założył jej go za ucho. Dziewczyna lekko zadrżała, kiedy jego dłoń musnęła jej policzek, co sprawiło, że poczerwieniała jeszcze bardziej. Blondyn potraktował to jako zaproszenie, ujął ją delikatnie za podbródek i wpił się w jej malinowe usta. Dziewczyna przez chwilę stała nieruchomo, ale po chwili oddała pocałunek.
- Dobranoc. – szepnął Draco, kiedy zakończyli pocałunek, po czym teleportował się do domu.
Hermiona wpatrywała się jeszcze przez chwilę w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał, a następnie zniknęła za drzwiami swojego domu. Po nieprzespanej nocy, która spędziła na rozmyślaniach o wczorajszych wydarzeniach, dziewczyna spakowała sukienkę, którą dostała od blondyna i teleportowała się pod jego dom. Pomimo, że miała klucze, postanowiła tym razem zadzwonić do drzwi, w których po chwili stanął blondyn.
- Hermiona? Coś się stało? – zdziwił się.
- Mogę wejść? – zapytała.
- Jasne. – powiedział i przepuścił ją w drzwiach. – Coś się stało? – zapytał ponownie.
- Muszę ci to oddać. – powiedziała wręczając mu pudełko.
- Nie przyjmę tego. To prezent. – odpowiedział zdezorientowany całą sytuacją. – Jeżeli czymś cię wczoraj uraziłem to…
- Nie mogę już tu pracować Draco. – powiedziała chłodno, a w jej oczach zaszkliły się łzy.
- Ale dlaczego?
- Po prostu nie mogę. – dodała i spuściła wzrok. – Mogę się pożegnać z małym? – zapytała niepewnie.
- Znasz drogę. – odpowiedział chłodno i odprowadził dziewczynę wzrokiem.
Brunetka od razu udała się do pokoju Scorpiusa. Malec bawił się misiem w swoim łóżeczku, a gdy usłyszał, że ktoś wchodzi do pokoju od razu podniósł wzrok. Kiedy zorientował się, kto przyszedł rozpromienił się i od razu wyciągnął ku niej swoje rączki.
- Cześć maluchu. – powiedziała. – Przyszłam się z tobą pożegnać. – dodała, a po jej policzku popłynęły łzy.
Musiała przyznać przed samą sobą, że pokochała to dziecko jak własne, a teraz mimo bólu jaki jej to sprawiało, musiała się z nim pożegnać. W międzyczasie niemal bezszelestnie, do pokoju wszedł Draco i stał teraz oparty o framugę.
- Będę za tobą tęsknić, wiesz? – zapytała nie licząc na odpowiedź.
Scorpius wpatrywał się w nią przez chwilę, gładząc swoją rączką po jej twarzy.
- Ma-ma, ma-ma. – powiedział, a Hermiona na dobre się rozpłakała.
- Nie jestem twoją mamą.
Draco poruszony sceną, którą zobaczył, podszedł do dziewczyny i objął ją ramieniem, zmuszając ją do spojrzenia na niego.
- Co ty robisz? – zapytała przez łzy.
- Mój syn wybrał już sobie nową mamę, a tata popiera wybór syna. – powiedział uśmiechając się do niej promiennie.
- Ale… - zaczęła.
- Żadnego ale Granger. – powiedział i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.

23 komentarze:

  1. Kochana! Cieszę się, że postanowiłaś przenieść bloga na blogspot! Nareszcie podjęłaś męską decyzję! Mam nadzieję, że będzie Ci tu lepiej niż na onecie, chociaż liczę, że zamówisz sobie równie piękny szablon jak na tym starym blogu! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam zrobić to już pod koniec marca, ale musiałam to jeszcze przetrawić. Szablon już zamówiony :) Liczę, że Liska stworzy coś naprawdę pięknego :)

      Usuń
  2. Och! Co za dedykacja, dziękuję :-*
    Miniaturka oczywiście świetna jak zawsze :D Boże ale ten mały jest uroczy. A fragment, w którym rodzina Astorii chciała wywieźć chłopca Ugh! Tylko ich zabić! Nie mogłam w to uwierzyć jak czytałam (myślałam sobie, co za debile czy ich całkiem pojebało?) :-D A teraz moja ulubiona scena: „- Będę za tobą tęsknić, wiesz? – zapytała nie licząc na odpowiedź.Scorpius wpatrywał się w nią przez chwilę, gładząc swoją rączką po jej twarzy.
    - Ma-ma, ma-ma. – powiedział, a Hermiona na dobre się rozpłakała.” no po prostu KOCHAM ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ Czekam na następną miniaturkę :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic innego nie mogę napisać jak : O matko co za cudowna miniaturka! ♥to jest na razie moja druga ulubiona (pierwsza to ta z meczem Quidditch’a) ;-) powiem że rodzice astori są jacyś nienormalni ! Żeby chcieć wywieźć dziecko, bo im tak się podoba albo jak chcieli żeby draco ożenił się z dafne ! To skandal ! (Wybacz nie mogłam się powstrzymać żeby to napisać Hahahhah:-D)
    Czekam z niecierpliwością na następną miniaturkę♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana! Jak się cieszę, że mogłam to dzisiaj przeczytać! Przynajmniej przez chwile nie musiałam słuchać kolesia prowadzącego wykład (swoja drogą wyglada troche podejrzanie xD) Miniaturka cud, miód i orzeszki! Wprawdzie czekając zniosłam kilka jaja, ale cóż najwyżej zrobię sobie jajecznicę! Ten mały Scorpius jest po prostu uroczy! Muszę sobie takiego zrobic! A nie, jednak nie, przecież ja nie lubię dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  5. A Ron dupek to przepraszam gdzie? Już się do niego przyzwyczaiłam, a tu taki zawód ;( (oczywiście to był żart). Bardzo podobało mi się to jak Draco opowiadał o swoim życiu po wojnie. To ukazało jakie ma ciężkie życie. Jednak moja ulubiona scena to jak Hermiona żegna się z dzieckiem, chciało mi się ryczeć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedna z Twoich lepszych miniaturek :)wszystko mi się podobało ! Wielka szkoda, ze nie naskrobałaś trochę więcej :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Anka.Cierocka31 maja 2015 21:52

    Czytałam już podobną miniaturke ,ale i tak robi wrazenie :)
    Jest słodka i cudowna :)
    Uwielbiam Dramione w którym pojawiają się małe słodkie berbecie :3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ashta Ishida31 maja 2015 21:53

    Zaczęłam czytać i pomyślałam sobie: „Woho, Adwokat Miłości, co?”
    Ale! O matko. <3 Jakie to było urocze, naprawdę. <3
    "- Mój syn wybrał już sobie nową mamę, a tata popiera wybór syna. – powiedział uśmiechając się do niej promiennie." <3
    Ojejejjejej! <3 Ogólnie myślałam, że będzie intryga z rodziną Greengrass, może coś z Narcyzą, ale i tak zaskoczyłaś. :D
    Bardzo mi się podobało. :D
    Tylko były błędy, [głównie przecinki. A właściwie, chyba tylko przecinki. :c :D] ale to jakoś niezbyt się rzuca w oczy, jeśli ktoś nie jest na to przewrażliwiony. :D
    Nie psuje to całości, która jest naprawdę niesamowita. :D
    Liczę, że szybko napiszesz coś nowego. :)
    Weny i czasu życzę. :)
    Pozdrawiam:
    Ashta :3

    OdpowiedzUsuń
  9. L'Amour est mon air31 maja 2015 21:54

    Jakie to słodkie ;3 Nie mogę po prostu ;3 Aż się łezka w oku zakręciła ;-; Szkoda że się skończyło xD Na serio ładnie piszesz ;) Meeeega był ten pomysł żeby zrobić z Hermiony opiekunkę :3 No ogólnie to było mega
    -Amorka ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Cornelia Gray31 maja 2015 21:58

    O Boże.! Jaka słodka miniaturka. Poruszająca historia Dracona i Hermiona, która tak świetnie zajmowała się malcem. Na prawde świetna miniatura. Z niecierpliwością czekam na następną.. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. dlaczego usmiercilas astoie????????????? nie podobało mi sie to wspomnienie. zmusili go do małrzenstwa ale mogl ja pokochać nie? koniec był uroczy. powodzenia przy pisaniu lepszej następnej

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewczyno skąd Ty bierzesz te pomysły? Tez bym tak chciała! Cudo *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. Oooo…Jak słodko. Na koniec aż się popłakałam. Aww…
    Świetny pomysł na miniaturkę podziwiam cię za talent i wyobraźnie. Z tej miniaturki wyszedł by zaje*isty blog.
    Pozdrawiam i czekam na więcej.
    Nox

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakbym napisała , że cudowna, to byłoby za mało!
    Masz talent :D
    Ta miniaturka była boska!
    Czekam na następną!

    OdpowiedzUsuń
  15. Rogaty Anioł31 maja 2015 22:01

    Piękna miniaturka :)
    Prawie sie rozpłakałam jak czytałam końcówkę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Sorciere Lúthien31 maja 2015 22:02

    Bardzo fajna miniaturka :) Pairing Draco/Hermiona jest moim ulubionym, dlatego czytałam ją z zapartym tchem. Piszesz bardzo ładnie, dajesz mnóstwo opisów, przeżyć uczyć bohaterów, końcówka bardzo wzruszająca – łezka w oku aż mi się zakręciła. Można by z tej miniaturki zrobić nawet dłuższe opowiadanie – ale takie też jest super.
    Gratuluję pomysłu :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Łapa i Rogacz31 maja 2015 22:02

    Respecto!
    Kiedy możemy się spodziewać nowej miniaturki? Już nie możemy się doczekać.
    Przy okazji informujemy, że u nas pojawił się kolejny rozdział. Zapraszamy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Panna Riddle31 maja 2015 22:06

    To jest takie… Słodkie!

    Co prawda, są literówki, ale i tak genialne!

    Najbardziej podobało mi się to:
    ”Draco poruszony sceną, którą zobaczył, podszedł do dziewczyny i objął ją ramieniem, zmuszając ją do spojrzenia na niego.
    - Co ty robisz? – zapytała przez łzy.
    - Mój syn wybrał już sobie nową mamę, a tata popiera wybór syna. – powiedział uśmiechając się do niej promiennie.
    - Ale… – zaczęła.
    - Żadnego ale Granger. – powiedział i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.”

    Masz talent.

    Chciałabym, byś informowała o nowych rozdziałach na moim blogu, http://dm-hg-love-story.blogspot.com/.

    Weny,

    W.L.R.

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękna miniaturka. Czekam na kolejną ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Łapa i Rogacz31 maja 2015 22:10

    Kochana Repesco!
    Czekamy na nową miniaturkę. Wiemy, że brak weny bywa potworny i jak już raz się przyczepi, to nie chce się odczepić, ale wiemy też, że Ty sobie z tym poradzisz!
    Żeby trochę Ci pomóc, przesyłamy motywacyjnego kopniaka w tyłek:
    http://static6.depositphotos.com/1001877/546/i/950/depositphotos_5464796-Motivational-kick-up-the-ass.jpg

    Buziaki!
    Łapa i Rogacz.

    OdpowiedzUsuń
  21. http://fatum-dramione.blogspot.com/31 maja 2015 22:10

    PIĘKNE! Dawno nie zaglądałam, czas nadrobić. Oczywiście nie zawiodłam się czytając miniaturkę. Wydaję mi się, że kiedyś czytałam podobne opowiadanie, ale to Malfoy wziął rozwód z Astorią. Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  22. jak mnie tu dawno nie było. Znaczy opowiadania czytam na bieżąco, ale brak czasu, żeby to jakoś ładnie skomentować (zwykle czytam na wykładach albo innych ćwiczeniach :D ).
    Hermiona w roli opiekunki u Malfoy’a. Tego jeszcze nie było. Ja na jej miejscu pewnie bym od razu zrezygnowała. Fajny początek, świetna kontynuacja, cudne zakończenie. Pisz więcej :)
    A część II już się powoli tworzy :D

    OdpowiedzUsuń