tag:blogger.com,1999:blog-26433898869610843402024-02-20T20:29:40.067+01:00Miniaturki, czyli Dramione po latach. Nudzą Was już długie Dramione, które rozwijają się przez wiele rozdziałów? Macie dość czekania na kolejne rozdziały i domyślanie się jaki będzie koniec? Jeżeli na oba pytania odpowiedzieliście twierdząco to serdecznie zapraszam do mnie. Na moim blogu znajdziecie tylko miniaturki. W rolach głównych oczywiście Hermiona i Draco...Repescoohttp://www.blogger.com/profile/00124764500941052663noreply@blogger.comBlogger6125tag:blogger.com,1999:blog-2643389886961084340.post-65182050571237560512022-06-29T21:04:00.005+02:002022-06-29T22:02:08.023+02:00PRZENOSINY NA INNE PLATFORMY<p></p><h3 style="text-align: justify;">Kochani! <br /><br />Wiem, że bardzo dawno mnie tu nie było i pewnie nikt już tutaj nie zagląda, ale mimo wszystko chciałabym poinformować, że wszystkie moje prace dostępne są na platformach wattpad oraz AO3!</h3><div><br /></div><h3 style="text-align: justify;">Znajdziecie tam zarówno moje stare miniaturki (nieco odświeżone), jak i ich kontynuacje, które są już w trakcie tworzenia, a pierwsza z nich pojawi się już w najbliższą niedzielę.</h3><h3 style="text-align: justify;"><br />Czekają tam na Was również nowa miniaturka pt. Prawo dziedzica oraz coś, czego wcześniej nie pisałam, czyli kilku rozdziałowe opowiadanie, które aktualnie jest w trakcie publikacji.</h3><div><br /></div><h3 style="text-align: justify;">Zatem bez zbędnej zwłoki serdecznie zapraszam: </h3><h3 style="text-align: center;"><a href="https://www.wattpad.com/user/Repescoo" target="_blank">https://www.wattpad.com/user/Repescoo</a></h3><div style="text-align: center;"><a href="https://archiveofourown.org/users/Repescoo" target="_blank"><span style="font-size: medium;"><b>https://archiveofourown.org/users/Repescoo</b></span></a><br /></div><h3 style="text-align: justify;"><br /></h3><h3 style="text-align: justify;"><a href="https://www.wattpad.com/user/Repescoo" target="_blank"><br /></a>Pozdrawiam serdecznie, Wasza Repescoo!</h3><p></p>Repescoohttp://www.blogger.com/profile/00124764500941052663noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2643389886961084340.post-1057370925115913772015-05-31T13:47:00.001+02:002015-06-08T19:10:22.073+02:00Związki i inne stworzenia mityczne<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvlsqK-TbRyu6nX7C3J2y6RX3XGhAtsnGXzGiJcLilBBwB3rqkOImxE9CdvhXBqqUCyq4xrXwVv0JmC6edpl9_URKtpY1NNLnI4mZBOOPGSNy3QEL1isgLRCe65XxN1QwbIVbi-5Mdic0/s1600/5bc4071595a8df9eafce9c18acdf8e0c.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvlsqK-TbRyu6nX7C3J2y6RX3XGhAtsnGXzGiJcLilBBwB3rqkOImxE9CdvhXBqqUCyq4xrXwVv0JmC6edpl9_URKtpY1NNLnI4mZBOOPGSNy3QEL1isgLRCe65XxN1QwbIVbi-5Mdic0/s200/5bc4071595a8df9eafce9c18acdf8e0c.jpg" width="166" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="MsoNormal">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;"><i>Trzy miesiące wcześniej.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Był niezwykle ciepły i
słoneczny, jak na tę porę roku, dzień i w dodatku w tak deszczowym miejscu, jak
Londyn. Szłyśmy właśnie z Ginny i jej niespełna dwuletnim synem Jamesem w
kierunku stadionu miejscowej drużyny Quidditcha. Wprawdzie koniec marca to
jeszcze nie czas rozgrywek, ale dzisiaj miał się odbyć sparing pod wodzą nowego
trenera, mojego najlepszego przyjaciela, a prywatnie męża Ginny — Harry’ego
Pottera.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Cześć, dziewczyny —
przywitał się z nami czarnowłosy, kiedy przechodziłyśmy obok barierki odgradzającej
boisko od trybun.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Cześć, Harry. — Uśmiechnęłam
się do niego. — Stresik jest?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Nie — odpowiedział
stanowczo. — Żałuję tylko, że dzisiaj nie mogę skorzystać ze wszystkich
zawodników. Malfoy narzeka na ból pleców, a chciałem sprawdzić, czy nie wyszedł
z wprawy przez te dwa lata. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— To Malfoy wrócił? —
zdziwiłam się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Nie wiedziałaś? — zapytał,
patrząc wymownie na swoją żonę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Miałam ci powiedzieć — powiedziała
skruszona rudowłosa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Wybaczcie dziewczyny, ale
muszę wracać do swoich obowiązków — pożegnał się i ruszył w kierunku ławki
rezerwowych. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Myślałam, że ci napisał,
że wrócił — zaczęła Ginny, przerywając niezręczną ciszę, która powstała między
nami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Nie pisał do mnie, odkąd
związał się z tą całą Miriam — odpowiedziałam, próbując nie dać po sobie
poznać, że jest mi z tego powodu w pewien sposób przykro. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— O wilku mowa. Zaraz
wracam — rzuciła i odeszła na chwilę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Podniosłam wzrok i
zobaczyłam go. Nic się nie zmienił przez te niespełna dwa lata. Wysoki, dobrze
zbudowany, z tym samym czarującym uśmiechem na ustach, w którym zakochałam się
kilka lat temu, kiedy skończyła się wojna, a my poznaliśmy się na nowo bez
wcześniejszych uprzedzeń i wzajemnej nienawiści. On też mnie zauważył, nasze
spojrzenia spotkały się tylko na ułamek sekundy, ale i tak poczułam jak moje
nogi miękną, a serce zaczyna bić nieco szybciej. Opuściłam na chwilę wzrok, żeby
się uspokoić, a gdy ponownie go podniosłam, Draco szedł już w moją stronę.
Spanikowałam. Wzięłam na ręce małego Jamesa, który do tej pory siedział
grzecznie w wózku i już chciałam odejść, kiedy za swoimi plecami usłyszałam tak
dobrze znany mi głos. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Witaj, Hermiono —
powiedział. — Cześć, mały — dodał, wyciągając dłoń ku młodemu Potterowi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Cześć. — Uśmiechnęłam się,
udając, że jego obecność nie zrobiła na mnie najmniejszego wrażenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Co słychać? — zapytał,
opierając się o barierkę i wlepiając we mnie swoje stalowe spojrzenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— U mnie po staremu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Dlaczego już do mnie nie
piszesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Chyba doskonale wiesz
dlaczego — dodałam, a on uśmiechnął się smutno. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Doskonale pamiętał,
dlaczego przestaliśmy do siebie pisać. Momentalnie wróciły do mnie wspomnienia
tamtego wieczoru. Leżeliśmy w moim łóżku owinięci kołdrą, uśmiechając się do
siebie. On gładził moją rękę, a ja mierzwiłam jego włosy. Myślałam, że w końcu
będziemy szczęśliwi — razem. Niestety, nic bardziej mylnego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Jeszcze tego samego
wieczoru powiedział mi, że niedawno poznał dziewczynę, są razem i nie chce jej
zdradzać, a to co wydarzyło się przed chwilą, było naszym pożegnaniem. Posmutniałam
na samo wspomnienie o tym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Pójdziesz do mnie? —
zapytał, kierując ręce w kierunku James’a.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Chłopczyk uśmiechnął się
promiennie i wyciągnął przed siebie swoje niewielkie rączki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Mały zdrajca —
skomentowałam, udając, że złoszczę się tylko dla żartu.<span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Dzieci mnie kochają — dodał,
ponownie się uśmiechając. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Widzę, że zaprzyjaźniłeś
się z moim synem, Draco – powiedziała Ginny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Jest bardzo towarzyski. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Niestety musisz nam
wybaczyć, ale musimy już iść — dodała i wzięła od niego swojego syna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Rozumiem. Miło było was
znowu spotkać — powiedział, udając się w kierunku ławki rezerwowych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Ciebie również. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Szłam przed siebie, nie
zważając na Ginny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Hermiona, zaczekaj! —
krzyknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Stanęłam i odwróciłam się w
jej stronę. Moja rudowłosa przyjaciółka została daleko w tyle. Z nadmiaru
emocji nawet nie zauważyłam, kiedy wyrwałam do przodu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Co się dzieje? —
zapytała, zrównawszy się ze mną. — To przez niego. Dalej coś do niego czujesz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Nie wiem — odpowiedziałam
zgodnie z prawdą. — Po prostu, wszystko nagle wróciło do mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Będzie dobrze. — Przyjaciółka
objęła mnie ramieniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Czuję, że znowu się
zacznie, znowu będzie do mnie pisał i znowu namiesza mi w głowie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Może w końcu zmądrzał? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Nie wydaje mi się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Pożyjemy, zobaczymy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Chwilę później rozstałyśmy
się i każda poszła w swoją stronę. Tej nocy jeszcze długo nie mogłam zasnąć, a
kiedy sztuka ta w końcu udała mi się, to śniłam o hipnotyzujących stalowych oczach.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Tydzień później ponownie
pojawiłyśmy się razem z moją rudowłosą przyjaciółką na meczu Quidditcha. Tym
razem jak zdążyła mnie poinformować pani Potter, był to mecz ligowy. Przyglądałam
się mu z zaciekawieniem. Odkąd zakończyłam swój „związek” z blondynem,
przestałam chodzić na mecze i sama nie wiedziałam, że tak bardzo brakowało mi
emocji z nimi związanych. Nie chciałam, ale musiałam to zrobić, żeby zapomnieć
o najwspanialszym mężczyźnie w moim życiu, który był mi nie tylko kochankiem,
ale także najlepszym przyjacielem. Zapomnieć oczywiście nie było łatwo, bo nie
można wymazać tak po prostu sześciu lat ze swojego życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Oczywiście nie zawsze było kolorowo.
W końcu znacie Dracona. Przystojny, młody i bogaty. Która dziewczyna mogłaby mu
się oprzeć? No właśnie. Niestety, nawet ja. Rozsądna, przewidująca i wszystko
wiedząca panna Granger, dałam się omotać w dodatku do tego stopnia, że
wybaczałam mu w zasadzie wszystko. Nawet to, że zawsze traktował mnie bardziej
jako kochankę niżeli dziewczynę, zawsze spotykał się z innymi oficjalnymi
dziewczynami i zawsze zdradzał je właśnie ze mną, a ja głupia i zaślepiona,
zgadzałam się na to. Jedynym pocieszeniem było to, że zapewniał mnie o mojej
wyjątkowości. To oraz fakt, że zawsze do mnie wracał, wystarczyło, żeby omotał
mnie w całości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Następnego dnia, kiedy
siedziałam nad stertą papierów, do gabinetu, który zajmowałam weszła moja asystentka
— Karen, przynosząc mi codzienną pocztę. Zaczęłam ją przeglądać i nagle
zamarłam. Wśród firmowej korespondencji znalazłam kopertę, która była
zaadresowana tak bardzo znajomym mi pismem. Pospiesznie otworzyłam kopertę, w
środku było tylko jedno zdanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Jak podobał się mecz? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Momentalnie zrobiło mi się
gorąco. Zaczyna się — pomyślałam. Postanowiłam nie odpisywać, jednak po chwili
zmieniłam decyzję, ponieważ zupełnie nie mogłam skupić się na dotychczasowych
zajęciach. Odpowiedziałam bardzo wyczerpująco, zapisując całą kartkę pergaminu,
po czym stuknęłam w pergamin swoją różdżką i wysłałam list wprost na biurko
Dracona. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Tym razem nie obyło się już
bez podtekstów idealnie wplecionych w odpowiedź na mój rzeczowy opis meczu.
Postanowiłam uciąć tę wymianę, zanim jeszcze na dobre się nie rozwinęła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Brzmi kusząco, ale jakbyś zapomniał, to przypomnę Ci, że od
niespełna dwóch lat masz dziewczynę, z którą mieszkasz pod jednym dachem, więc
swoje niemoralne propozycje proponuję kierować w jej kierunku. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Niespełna minutę później
otrzymałam odpowiedź:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Rozstaliśmy się. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">W mgnieniu oka, ponownie
zrobiło mi się gorąco. Rozstali się — te dwa słowa powtarzały się w mojej
głowie jak mantra. Rozstali się. Jest szansa. Pod wpływem chwili postanowiłam
zagrać w jego grę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Wymienialiśmy
korespondencję kilka razy dziennie. Pisaliśmy o zwykłych, codziennych sprawach,
na nowo, tak jak dawniej — staliśmy się przyjaciółmi. Oczywiście w naszej
korespondencji nie brakowało podtekstów, wręcz było ich aż nadto, ale tym razem
postanowiłam obrać inną strategię. Będę kusić, nęcić, ale na razie nie będę się
fizycznie angażować. Chociaż właściwie to może źle to ujęłam, chciałam, ale
miałam przeczucie, żeby z tym jeszcze poczekać. Tym razem to ja rozdawałam
karty, a przynajmniej tak mi się wydawało. Jak okazało się miesiąc później,
przeczucie mnie nie zawiodło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Tego samego dnia postanowiłam
wrócić z pracy pieszo. Było wyjątkowo ciepło, więc zamierzałam skorzystać z
tego w pełni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Witaj, Hermiono. — Usłyszałam
głos za swoimi plecami i natychmiast się odwróciłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Miło cię widzieć,
Teodorze. — Uśmiechnęłam się na jego widok. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Jak zawsze urocza. Co u
ciebie słychać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— A w zasadzie po staremu.
Praca, praca, praca. A u ciebie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— W sumie to nic się nie zmieniło.
Dostałaś zaproszenie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Jakie zaproszenie? —
Zdziwiłam się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— To ty nic nie wiesz? — Teraz
on wyglądał na zaskoczonego. — Znaczy, ja nie wiem na pewno, słyszałem tylko od
Goyle’a; też nie dostałem zaproszenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Mów — zażądałam, czując
że w środku zaczynam się gotować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Dracon się żeni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Ta informacja uderzyła we mnie
jak grom z jasnego nieba. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Co?! — próbowałam pokazać,
że mnie to nie obchodzi, ale niestety moje próby zdały się na nic. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Też jestem w szoku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Współczuję jej —
zaczęłam, a Nott patrzył na mnie z niedowierzaniem. — Ten kretyn pisze do mnie
od miesiąca, składając seksualne propozycje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Teodor wyglądał, jakby
zobaczył Bazyliszka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Rozumiem, że mnie nie
zaprosił, widocznie chciał sobie zrobić ze mnie kochankę i pewnie liczył na to,
że się nie dowiem. Dziwi mnie jednak, że ciebie nie zaprosił. Myślałam, że się
przyjaźnicie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Też tak myślałem —
odpowiedział smutno, a między nami zapanowała cisza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— No nic, muszę już iść.
Dziękuję, że mi powiedziałeś — podziękowałam mu i przytuliłam na pożegnanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Trzymaj się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Ty również. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Szłam do domu, gotując się
ze złości i układając w głowie plan, jak policzę się z tym oszustem. W połowie
drogi zmieniłam zdanie i ruszyłam w kierunku domu Potterów. Musiałam
koniecznie podzielić się z kimś rewelacjami, które usłyszałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Ginny wpadła w jeszcze
większy szał, niż myślałam, że wpadnie. Gdyby nie fakt, że był z nami James,
posunęłaby się aż do rękoczynów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Urwę gnojowi jaja —
skwitowała, siadając na kanapie. Jej twarzy była purpurowa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Ginny, spokojnie. — Próbowałam
ją uspokoić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Spokojnie? Ale przecież
ja jestem spokojna! Dziwie się, że ty jesteś! Na twoim miejscu zabiłabym gnoja!
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Nie byliśmy razem… —
zaczęłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Nie byliście razem… Panie
Boże — widzisz, a nie grzmisz! Hermiona, do jasnej cholery! On cię chciał
bezczelnie wykorzystać! Zaraz mu powiem, co o nim sądzę! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Nie! — powiedziałam
stanowczo. — Nic mu nie będziesz mówić. Sama to załatwię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Niby jak?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Wymyślę coś…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Pokaż chłopakom jego
listy…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Co? — Zdziwiłam się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Zrób ksero i zostaw im w
szatni, niech zobaczą, jaki on jest naprawdę. Albo mu wygarnij przy wszystkich!
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— To brzmi o wiele lepiej!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Rozmowa z rudą poprawiła mi
nieco humor. Byłam zdeterminowana i gotowa do działania. Postanowiłam, że pójdę
na ich trening i powiem, co o nim myślę. W drodze do domu emocje jednak trochę opadły i powoli zaczęłam wątpić w moje
postanowienie. Postanowiłam napisać do niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Szkoda, że pośród tych wszystkich listów, które do tej pory
wymieniliśmy, zapomniałeś mi wspomnieć, że się żenisz…<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Wysłałam, a moja irytacja
nabrała na sile. Wzięłam do ręki wazon i rozbiłam go o ścianę. Wcale mi nie
ulżyło. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Pewnie sąsiadka — pomyślałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Pani McMillan, najmocniej
przepraszam za hałas… — zaczęłam, ale przerwałam w pół zdania, gdy zobaczyłam,
kto stoi za drzwiami. — Czego chcesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Musimy porozmawiać —
powiedział, wchodząc bez zaproszenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Nie będę z tobą
rozmawiać! Natychmiast wyjdź z… — nie zdążyłam skończyć, bo wpił swoje usta w
moje. Próbowałam się wyrwać, ale przycisnął mnie plecami do ściany. Po chwili
jednak przerwał pocałunek opierając swoje czoło o moje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Brakowało mi tego. — Uśmiechnął
się, wlepiając swoje oczy w moje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Możesz mnie puścić? —
zapytałam, a on odsunął na tyle, żebym mogła się ruszyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Już prawie zapomniałem,
jak… — zaczął, ale nie skończył, ponieważ wymierzyłam mu siarczysty policzek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Należało mi się —
odpowiedział, dotykając policzka. — Ale skoro już mi przywaliłaś, to chciałbym,
abyś mnie wysłuchała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Nie, Draco. Psa, który nasikał
na dywan, należałoby trzepnąć w ucho. Dziecku, które położyło się na ziemi i
zaczęło ryczeć bez powodu, należałoby dać klapsa w tyłek. A tobie to należałoby
odciąć twoją męskość i nakarmić cię nią. Nie chcę słuchać twoich kłamstw,
Draco.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Chcę ci wszystko wytłumaczyć.
Zasługujesz na to. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Masz pięć minut. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Żałuję, że tak wyszło.
Naprawdę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Jak masz zamiar opowiadać
takie brednie, to proponuję, żebyś od razu wyszedł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Żałuję tego, jak cię
wcześniej traktowałem. Wiem, że cię skrzywdziłem poprzednim razem. Byłem głupi,
że ukrywałem związek z taką wspaniałą dziewczyną jak ty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Przypominam ci, że nie
byliśmy razem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Tak wiem, to moja wina.
Nie chciałem się zaangażować, bo bałem się cię skrzywdzić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Chyba ci nie wyszło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Zawsze będziesz najjaśniejszym
promykiem w moim życiu. Zawsze będę o tobie pamiętał. Zawsze będziesz miała
swoje specjalnie miejsce w moim sercu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Przestań — powiedziałam,
a po moim policzku spłynęła łza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Zawsze będę dobrze nas
wspominał. Po prostu jak cię zobaczyłem na tym sparingu, wszystko do mnie
wróciło. Ze zdwojoną siłą. Jak już wiesz, za miesiąc biorę ślub. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Po co ci ten ślub, skoro
nie możesz się uporać z demonami przeszłości?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Zmieniłem się. Jestem
dojrzalszy i bardziej odpowiedzialny. Trochę mi się zmieniły cele i priorytety.
Miriam to dobra dziewczyna, nie znajdę lepszej. Dba o mnie, a ja chcę mieć
dzieci. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Nie trzeba być po ślubie,
żeby mieć dzieci — powiedziałam zdruzgotana tym, co przed chwilą usłyszałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Mam nadzieję, że nie
znienawidzisz mnie i będziesz o mnie pamiętać. Może nawet wspominać — dodał,
podchodząc bliżej i przytulając się do mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Wyjdź — powiedziałam
przez łzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Mam nadzieję, że jeżeli
się kiedyś rozwiodę, to będziesz o mnie pamiętać — powiedział, odsunął się i
poszedł w kierunku drzwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Jeżeli weźmiesz ten ślub,
to wiedz, że z nami koniec. W każdym znaczeniu tego słowa. Nie będziemy
utrzymywać żadnych kontaktów, poza zwykłym grzecznościowym „cześć” jeżeli spotkamy
się gdzieś przypadkiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Zawsze profesjonalna.
Właśnie za to kocham cię najbardziej — rzekł<span style="color: #0070c0;"> </span>i
zniknął za drzwiami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Wyszedł, a ja wpadłam w
czarną rozpacz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Tydzień później los znowu
postanowił sobie ze mnie zadrwić. Wracałam właśnie z uroczystej kolacji w
Norze. Jak zwykle nie obyło się bez kremowego piwa i ognistej whisky.
Przeważnie się nie upijam. Bzdura. Ja w ogóle się nie upijam. Wtedy było
inaczej. W dalszym ciągu poruszona tym, co usłyszałam od Dracona, postanowiłam
pić, ile wlezie. Wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni, nie wierząc, że potrafię
tyle wypić i powiem, że nawet udawało mi się trzymać fason. Dotarłam do domu
bez większych problemów, może poza jednym wypadkiem, gdzie bliższe spotkanie z
drzewem, wydało mi się bardzo przyjemne. Na schodach do mojego mieszkania siedział
pewien, doskonale mi znany, blondyn. Z początku myślałam, że tylko mi się wydaje.
Tak, właśnie. Nawet przeszłam obok niego, powtarzając na głos, że go tu nie ma.
Niestety wcale nie był wytworem mojej wyobraźni, a namacalnym i jakże
rzeczywistym Malfoyem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Mogę wejść? — zapytał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— W jakim celu? — zapytałam,
czkając. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Upiłaś się — zauważył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— A co cię to obchodzi?
Myślałby kto, że cię to nagle obchodzi! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Zawsze mnie będziesz
obchodzić, Granger — powiedział i wziął mnie na ręce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Postaw mnie. — Próbowałam
brzmieć poważnie, ale czkawka skutecznie mi to uniemożliwiała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Gdzie masz klucze? —
zapytał, a ja podałam mu je.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Kiedy znaleźliśmy się w
salonie, postawił mnie, zamknął za nami drzwi na klucz i prawie od razu się na
mnie rzucił. Zaczął mnie całować najpierw po twarzy, a potem po szyi, żeby w
następnej chwili odskoczyć ode mnie jak oparzony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Co się stało? — zapytałam
zdziwiona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Jesteś pijana, nie chcę
tego wykorzystywać — dodał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Lekko chwiejnym krokiem
podeszłam do barku i wyciągnęłam z jego wnętrza ognistą whisky. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Otwórz buzię —
powiedziałam, kiedy znalazłam się z powrotem obok niego. Posłusznie wykonał
polecenie. — Pij — poleciłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Pociągnął dość długi łyk. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Pij — ponagliłam go, a on
powtórzył czynność, aż wypił prawie połowę butelki. — Widzisz, teraz ty też
jesteś pijany — dodałam, następnie składając pocałunek na jego ustach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Nie trzeba było długo
czekać, aż odwzajemnił go. Potem znaleźliśmy się w sypialni. Ja pragnęłam jego,
a on pragnął mnie. Alkohol tylko spotęgował to, co każde z nas od dawna
wiedziało. Zawsze nas do siebie ciągnęło. Nie ważne, co się działo. Zasnęliśmy
dopiero nad ranem, wtuleni w siebie i spełnieni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Nie spaliśmy długo, zresztą
nigdy żadne z nas nie potrzebowało zbyt wiele snu. Tacy już byliśmy. Obudziłam
się jako pierwsza. Podniosłam się lekko na łokciach i rozejrzałam po
pomieszczeniu. Nasze ubrania były rozwalone po całej sypialni. Spojrzałam na
Dracona. Nie spał, zamiast tego wpatrywał się we mnie tymi swoimi pięknymi
oczami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Wiedziałem, że to się źle
skończy — powiedział, a czar prysł niczym bańka mydlana. — Co ja powiem w domu?
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Trzeba było się wczoraj
nad tym zastanowić, zanim tutaj przylazłeś, Malfoy — wycedziłam przez
zaciśnięte zęby. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Oboje tego chcieliśmy. —
Przypomniał mi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Uznajmy, że to było nasze
pożegnanie, a to mój prezent ślubny dla ciebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Nie psujmy tego,
Hermiono. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Już za późno. Idę pod
prysznic, a jak wrócę, ma cię tu nie być. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Wyszłam z łóżka i ruszyłam
w kierunku łazienki, nie odwróciłam się do niego nawet na sekundę. Nie
chciałam, żeby zobaczył, że płaczę. Nie chciałam dać mu tej satysfakcji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Kiedy wyszłam spod
prysznica, jego już nie było, a na szafce przy biurku leżała biała koperta
opatrzona moim nazwiskiem. Otworzyłam ją, w środku było zaproszenie na ślub.
Jego ślub. Rzuciłam się na łóżko w rozpaczy, pościel w dalszym ciągu pachniała
jego perfumami. Uwielbiałam ten zapach, sama je kiedyś wybrałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">W przeddzień jego ślubu nie
czułam się najlepiej. Kręciło mi się w głowie, chciało mi się wymiotować.
Wszystko z powodu tego cholernego stresu. Chcąc chwycić się ostatniej deski
ratunku, postanowiłam do niego napisać. Ten ostatni raz. Wzięłam kartkę papieru
i zapisałam kilka zdań:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Wiem, że wieczór przed Twoim ślubem to nie najlepsza pora na
ten list, ale jeżeli bym go nie napisała, to nie mogłabym spojrzeć na swoje
odbicie w lustrze do końca życia. Chcę, żebyś wiedział, że zawsze będziesz
największą miłością mojego życia i w każdym innym mężczyźnie będę szukać
właśnie Ciebie. Przyjdę na Twój ślub, ale nie będę czekać do składania życzeń,
więc zrobię to już dzisiaj. Nie będę pisać banałów, które w jakiś sposób są
niezgodne z tym, co myślę i czuję. Także po prostu, bez przedłużania mam tylko
nadzieję, że będziesz szczęśliwy i spełnisz swoje marzenie o byciu tatą, bo w
to, że będziesz w tym wspaniały, nie mam najmniejszych wątpliwości. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Stuknęłam w list różdżką i
wysłałam go, nim doszłam do wniosku, że to nie był najlepszy pomysł. <i><o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">W dniu jego ślubu
dolegliwości z dnia poprzedniego tylko przybrały na sile. Zebrałam się jednak w
sobie. Zrobiłam doskonały makijaż, ubrałam najseksowniejszą sukienkę, jaką
miałam w szafie, a całość dopełniłam szpilkami. Na pół godziny przed piętnastą
zjawiłam się pod kościołem, gdzie czekali już na mnie Ginny i Harry, którzy
postanowili mi towarzyszyć podczas uroczystości. Po chwili zjawił się także
Blaise ze swoją dziewczyną, Amber, oraz reszta gości, wśród których było kilka
osób z naszego roku. Kiedy tak staliśmy przed kościołem, jako pierwszy odezwał
się Dean. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— A w ogóle ktoś zna pannę
młodą? — Odpowiedziała mu cisza. — A ktoś ją w ogóle widział? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Ja… Raz — odpowiedział
Blaise.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Aż tak się ukrywał? —
zapytał Harry. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Jeszcze wczoraj mu
mówiłem, żeby nie brał tego ślubu — powiedział Zabini, patrząc wymownie w moją
stronę. — O wilku mowa — dodał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Odwróciłam się i zobaczyłam
go. Stał razem z Goyle’em kawałek od nas, witając się z innymi gośćmi. Zmierzył
mnie z góry na dół, wypowiedział bezgłośne „wow” i spojrzał prosto w moje oczy.
Naprawdę był pod wrażeniem, widziałam to w jego oczach. Wtedy miałam jeszcze
nadzieję. Nadzieję, że skończy z tą całą farsą, rzuci wszystko, porwie mnie w
swoje ramiona i uciekniemy. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Zamiast tego
zniknął gdzieś ze swoim świadkiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Hermiona, dobrze się
czujesz? — zapytał Blaise, podchodząc do mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Tak, tak. — Uśmiechnęłam
się delikatnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Chodź. Już najwyższy czas
zająć miejsca — powiedział i wziął mnie pod rękę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Weszliśmy do kościoła i
zajęliśmy ławkę nieco dalej od ołtarza. Po chwili dołączyła do nas reszta
naszych przyjaciół. Kiedy zegar wybił godzinę piętnastą, Draco pojawił się
przed ołtarzem, a wszystkie osoby skierowały się w przeciwną stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Muzyka zaczęła grać, a
drobna, rudowłosa kobieta ubrana w suknię ślubną przypominającą pociętą firankę
i z dziwnym kawałkiem siatki na głowie, szła powoli ku ołtarzowi wspierana na
ramieniu mężczyzny, który zapewne był jej ojcem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Wyglądała naprawdę
strasznie. Nie chodzi o to, że byłam zazdrosna, nie. Ona naprawdę wyglądała
okropnie i nie było to tylko moje zdanie, sądząc po szeptach i parsknięciach
śmiechu ludzi zgromadzonych obok mnie. Kiedy kobieta doszła do ołtarza, zaczęła
się ceremonia. Z początku myślałam, że będę przeżywać. Złościć się, płakać lub
nawet wyjdę z kościoła w połowie ceremonii, ale, szczerze powiedziawszy, w
życiu się lepiej nie ubawiłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Pan młody przez całą
uroczystość rozglądał się po kościele, a przysięgi obojga małżonków brzmiały
jak zawarcie kontraktu, a nie jak wyznanie bezgranicznej, prawdziwej i wiecznej
miłości dwojga ludzi niewidzących poza sobą świata. Rozbawienie potęgował
jeszcze najlepszy przyjaciel pana młodego — Blaise Zabini, który co chwile
wymyślał lepsze anegdotki i zakłady na temat Malfoya. Najpierw pod ławką
zakładał się z Nottem, za ile jego najlepszy przyjaciel będzie się rozwodził,
albo za ile zacznie zdradzać swoją żonę. Jednak najbardziej zabawny był moment,
w którym szeptem nawoływał Dracona do spierdzielania sprzed ołtarza. Myślę, że
to dzięki niemu udało mi się w jakiś sposób przetrwać tę, pożal się Boże,
uroczystość. Rozbawiona niemal do granic możliwości postanowiłam jednak
poczekać i złożyć Malfoyowi życzenia. Kiedy już po wszystkim stali przed
kościołem, podeszłam do nich jako jedna z pierwszych i powiedziałam:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Draco, życzę ci, żebyś
wytrwał w tej swojej przysiędze małżeńskiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Postaram się —
odpowiedział i przyciągnął mnie do siebie, składając pocałunek na moim
policzku, ale bardzo blisko kącika moich ust. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Kiedy już miałam odchodzić,
szepnął mi jeszcze na ucho:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Boże, Hermiono, jak ty
pięknie wyglądasz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Mina mi zrzedła i w
przypływie emocji wyciągnęłam dłoń ku pannie młodej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">— Gratulacje —
powiedziałam, a ona uśmiechnęła się do mnie promiennie, natomiast ja przeszłam
obok niej i szłam przed siebie ile sił w nogach. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Wtedy jeszcze nie
wiedziałam, że Draco pozostawił mi po sobie wyjątkową pamiątkę…</span><a href="https://www.blogger.com/null" name="_GoBack"></a></div>
</div>
Repescoohttp://www.blogger.com/profile/00124764500941052663noreply@blogger.com39tag:blogger.com,1999:blog-2643389886961084340.post-40869704012769341702015-02-23T23:42:00.001+01:002021-05-04T18:01:12.378+02:00People fall in love in mysterious ways<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJOn3YzA9ccgamjQTfEF9t6hWM8VdVPGIaVCSTU5DWmhUni9Xson_ULQIbpqRT5q6ZKA1WCBO1KKcxSZTziCUyGJjOY5O60S5txI3y4aAVGVhpRNR21uh2mw5Ef9z-8XzRZ7b0zHv7pn0/s1600/40561efa1c41b0b6dbb892d1a7f7ef9d.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="197" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJOn3YzA9ccgamjQTfEF9t6hWM8VdVPGIaVCSTU5DWmhUni9Xson_ULQIbpqRT5q6ZKA1WCBO1KKcxSZTziCUyGJjOY5O60S5txI3y4aAVGVhpRNR21uh2mw5Ef9z-8XzRZ7b0zHv7pn0/s1600/40561efa1c41b0b6dbb892d1a7f7ef9d.jpg" width="200" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Tego dnia w budynku Magicznego Pośrednictwa Pracy panował
wyjątkowy spokój. Na długim i wąskim korytarzu, który prowadził do głównego
biura znajdowała się tylko jedna osoba. Brązowowłosa dwudziestodwuletnia
kobieta stała właśnie przy oknie i patrzyła na przechodniów, którzy pod
kolorowymi parasolami próbowali się ukryć przed padającym deszczem.<br />
- Panna Granger? – zapytał niski łysiejący mężczyzna.<br />
- Tak. – odpowiedziała odwracając się do przybysza.<br />
- Zapraszam. – powiedział i wskazał na drzwi biura. – Proszę usiąść. – dodał
kiedy znaleźli się już w środku, a sam zajął miejsce za biurkiem. – Co panią do
mnie sprowadza? – zapytał.<br />
- Szukam pracy. – powiedziała spokojnie i podała mężczyźnie teczkę z
dokumentami, które zaczął pospiesznie przeglądać.<br />
- Panno Granger muszę przyznać, że wyniki są imponujące. – zachwycił się. – Co
robiła pani po zakończeniu Hogwartu? – zapytał.<br />
- Przebywałam w Australii. – odpowiedziała. – Prywatnie. – dodała uprzedzając
jego następne pytanie.<br />
- Rozumiem. – odpowiedział. – Niestety nie mam dla pani dobrych wiadomości. Nie
dysponujemy w tym momencie ofertą pracy, która odpowiadałaby pani
kwalifikacjom.<br />
- Podejmę się każdej pracy.<br />
- Jedyną pracą jaką mogę pani zaproponować jest stanowisko opiekunki do
dziecka, ale uważam, że…<br />
- Biorę. – przerwała mu.<br />
- Dobrze. – odpowiedział bez entuzjazmu. – Uprzedzam jednak, że pracodawca nie
należy do uprzejmych osób i przed podjęciem pracy musi się jeszcze pani stawić
na rozmowie kwalifikacyjnej w jego domu. – dodał, a kiedy kobieta kiwnęła
twierdząco głową zaczął przygotowywać dokumenty, które później kazał jej
podpisać.<br />
- Tu jest adres. – podał jej małą karteczkę. – Proszę się stawić na rozmowę
dzisiaj o osiemnastej.<br />
- To wszystko? – zapytała.<br />
- Tak. – odpowiedział. – Życzę powodzenia. – dodał, po czym pożegnał się z
dziewczyną, a ona opuściła jego gabinet.<br />
Kilka godzin później, tuż przed umówioną godziną udała się pod wskazany adres.
Dziewczynie, aż zaparło dech w piersiach. Stała przed nowoczesnym
jednopiętrowym białym domem, z grafitowymi wnękami i kolumnami. Dom prezentował
się naprawdę pięknie. Całość dopełniały okna, drzwi i okiennice wykonane z
jasnego drewna. Dom i przynależący do niego wielki ogród otaczał żelazny płot,
a od furtki do drzwi wejściowych prowadziła ścieżka wyłożona kamieniami. Dom
wyróżniał się pośród innych, w tej dzielnicy, dlatego Hermionie od razu
przyszło do głowy, że musiał mieszkać tu ktoś naprawdę bogaty. Dziewczyna
przełknęła ślinę, podeszła do furtki i nacisnęła przycisk znajdujący się na
niej. Bramka otworzyła się niemal natychmiast, a panna Granger ruszyła kamienną
ścieżką w kierunku wejścia do domu. Kiedy znalazła się pod drzwiami od razu
zapukała w nie, a po chwili drzwi otworzyły się i stanął w nich tak dobrze
znany jej blondyn. Przez chwilę patrzyli na siebie lustrując się wzrokiem.
Oboje zdawali się być w lekkim szoku. On spodziewał się zobaczyć kolejną pustą
dziewczynę, która bardziej niż jego dzieckiem będzie interesowała się jego
majątkiem, a tymczasem zobaczył znienawidzoną przez tyle lat szlamę Granger, we
własnej osobie. Ona natomiast niemal pewna, że ujrzy nieco zaniedbanego
mężczyznę w średnim wieku, stała właśnie przed nim. Młodym, przystojnym i
znienawidzonym Dracon’em Malfoy’em. Oboje przez chwilę jeszcze patrzyli na
siebie, po czym jako pierwszy odezwał się blondyn.<br />
- Wejdź Granger. – powiedział i przesunął się na tyle, żeby mogła przejść.<br />
Dziewczyna stała jeszcze przez chwilę nieruchomo, jakby niepewna tego, co przed
chwilą usłyszała.<br />
- Nie rozumiesz czegoś w słowie wejdź, Granger? – zapytał z cynicznym
uśmieszkiem na twarzy.<br />
- Widzę, że nic się nie zmieniłeś Malfoy. – powiedziała i weszła do środka, a
on zamknął za nią drzwi.<br />
- Siadaj. – powiedział wskazując na jasną sofę stojącą przed kominkiem. – Więc
dlaczego chcesz u mnie pracować? – zapytał siadając na fotelu.<br />
- Ja… - zaczęła.<br />
- Śmiało Granger, nie mam całego dnia! – zirytował się.<br />
- Nie wiedziałam, że to ty.<br />
- Że co ja? – zdziwił się.<br />
- Że to u ciebie będę miała pracować. Wtedy nigdy bym tu nie przyszła.<br />
- Co robiłaś po Hogwarcie? – zapytał ignorując jej poprzednią wypowiedź.<br />
- Byłam w Australii.<br />
- Co tam robiłaś?<br />
- A co cię to obchodzi Malf… - nie dokończyła, bo przerwał jej płacz dziecka
dobiegający z piętra.<br />
Draco wstał z miejsca i natychmiast ruszył w kierunku schodów zostawiając
dziewczynę samą. Hermiona zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Wszystkie
ściany były pomalowane na beżowo, kominek był wyłożony kamieniem, a obok
kominka znajdowała się wnęka z wypełnionymi po brzegi książkami. Po lewej
stronie kominka przy trzech dużych oknach wychodzących na ogród stał stół z
sześcioma krzesłami, a zaraz za nim było widać kuchenne szafki. Hermiona wstała
z miejsca, które zajmowała i podeszła do okna i wyjrzała przez nie. Jej oczom
ukazał się piękny ogród, w którym były różnego rodzaju kwiaty i kolorowe
krzewy.<br />
- Robi wrażenie prawda? – zapytał.<br />
- Jest naprawdę piękny. – odpowiedziała, odwracając się w stronę Malfoy’a.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Mężczyzna stał obok sofy i trzymał na rękach małego chłopczyka,
który wyglądem przypominał jego małą kopię. Chłopczyk wlepił w dziewczynę swoje
stalowe oczy i bacznie ją obserwował.<br />
- To jest mój syn Scorpius. – powiedział i podszedł do niej.<br />
- Cześć maluchu. – uśmiechnęła się do dziecka i wyciągnęła swoją dłoń w
kierunku jego malutkiej rączki.<br />
Chłopczyk obserwował uważnie, co robi, a po chwili podniósł swoją rączkę i
zaczął dotykać jej twarzy.<br />
- Chyba cię polubił Granger.<br />
- Ile ma? – zapytała.<br />
- Półtora roku.<br />
- Gdzie jest jego matka?<br />
- Nie powinno cię to obchodzić Granger. – syknął. – Jeżeli chcesz tu pracować,
nie powinno cię interesować nic oprócz opieki nad moim synem.<br />
- Chcesz zatrudnić szlamę? – zdziwiła się.<br />
- Jak widać. – skwitował.<br />
- Dlaczego? – zainteresowała się.<br />
- Bo mam pewność, że nie przyszłaś tu po to, żeby dobrać się do mojego majątku.
– zaczął. – I na pewno nie będziesz mi chciała wskoczyć do łóżka.<br />
- Nigdy w życiu. – powiedziała z obrzydzeniem.<br />
- Świetnie. Pracujesz od poniedziałku do piątku od ósmej do siedemnastej. Masz
się opiekować moim synem najlepiej jak potrafisz. Napiszę ci wszystkie
wytyczne. Masz tu być jutro punktualnie o ósmej, masz się nie spóźnić! –
powiedział stanowczo odwracając się w kierunku schodów. – Mam nadzieję, że
trafisz do wyjścia. – dodał i ponownie ruszył na piętro.<br />
Dziewczyna stała jeszcze chwilę w miejscu odprowadzając go wzrokiem, po czym
opuściła jego dom.<br />
Zaraz po powrocie do siebie panna Granger postanowiła zrobić listę za i przeciw
pracy u znienawidzonego jeszcze z czasów szkolnych arystokraty. Pomimo iż lista
argumentów przeciw była zdecydowanie dłuższa, dziewczyna postanowiła
zaryzykować. Wprawdzie nie darzyła blondyna nawet najmniejszymi pozytywnymi
uczuciami zdecydowała, że przyjmie tą pracę, której bardzo potrzebowała.
Następnego dnia tuż przed umówioną godziną ponownie znalazła się przed
rezydencją Malfoy’a. Wzięła dwa głębokie oddechy i nacisnęła przycisk na
furtce, a ona jak za dotknięciem różdżki natychmiast się otworzyła, a
dziewczyna pomaszerowała w kierunku drzwi wejściowych. Kiedy znalazła się już
przed nimi otworzyły się, a w drzwiach stanął Malfoy. Hermiona mimowolnie
zlustrowała go wzrokiem. Jego platynowe włosy były w lekkim nieładzie. Był
ubrany w brązowy, z pewnością szyty na miarę garnitur i czarną koszulę. Całość
dopełniał czarny lekko poluzowany krawat z białymi zdobieniami. Dopiero kiedy
podeszła bliżej zobaczyła, że są to niewielkie herby z wplecioną w nie literą
M.<br />
- Przynajmniej jedna wie, co to znaczy punktualność. – powiedział na powitanie
i odsunął się na tyle, żeby mogła przejść.<br />
Kiedy oboje znaleźli się w salonie blondyn ponownie się odezwał.<br />
- Scorpius śpi na górze w swoim pokoju. Nie budź go dopóki sam nie wstanie, nie
spał prawie cała noc. Na blacie w kuchni jest lista rzeczy, które jada i
instrukcja jak je przygotować. Możesz wyjść z małym do ogrodu, ale najpierw
odpowiednio go ubierz! – warknął.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Wiem, jak należy się zajmować dzieckiem Malfoy. – syknęła.<br />
- Wszystkie twoje poprzedniczki tak mówiły, a potem zazwyczaj lądowałem z synem
w Świętym Mungu. – dodał opierając się o framugę drzwi. - Wychodzę do pracy,
będę przed siedemnastą. Twój komplet kluczy jest w kuchni. – dodał kierując się
w stronę drzwi wyjściowych. – Moja matka lubi czasami wpadać bez zapowiedzi. –
krzyknął jeszcze z przedpokoju i wyszedł.<br />
Hermiona stała jeszcze przez chwilę w salonie jakby nie mogła uwierzyć, że
zaufał jej na tyle, żeby zostawić jej pod opieką swojego syna. Kiedy dziewczyna
otrząsnęła się już z szoku ruszyła w kierunku schodów prowadzących na górę. Na
piętrze znajdowały się cztery pomieszczenia oddzielone od korytarza czterema
grafitowymi drzwiami. Jedne drzwi były uchylone, więc dziewczyna od razu
pomyślała, że to pokoik małego Scorpius’a, więc bez zastanowienia niemal
bezszelestnie weszła do środka. Jej oczom ukazało się przytulnie urządzone
pomieszczenie. Na ścianach w kolorze grafitowym wyklejone były białe brzozy, na
których siedziały niebieskie ptaszki. Po prawej stronie od wejścia stała
średniej wielkości biała szafa, a obok pasująca do niej komoda, na której stała
lampa z błękitnym kloszem i kilka zabawek. Na wprost wejścia w sąsiedztwie
wielkiego okna, które było przysłonięte żaluzją, stał niebieski bujany fotel,
na którym leżała beżowa poduszka. Po lewej stronie od wejścia z daleka od okna
stało białe, drewniane łóżeczko z niebieską pościelą, a w łóżeczku stał właśnie
malutki blondynek, który wpatrywał się w dziewczynę badawczym wzrokiem. Kiedy
Hermiona spojrzała na malucha, on niemal natychmiast wyciągnął w jej kierunku
swoje malutkie rączki domagając się wzięcia na ręce. Brunetka podniosła
malucha, a on jakby w podziękowaniu zaczął gaworzyć w tylko sobie znanym
języku.<br />
- Dzień dobry. – powiedziała do niego. – Dobrze się spało? – zapytała chociaż
wiedziała, że malec jej nie odpowie. – Na pewno jesteś głodny. – powiedziała, a
chłopczyk uśmiechnął się do niej promiennie. – Ale najpierw kolego zmienimy
pieluszkę. – Hermiona złapała się za nos i próbowała udawać, że coś strasznie
śmierdzi, na co chłopczyk odpowiedział jej głośnym śmiechem.<br />
Kiedy dziewczynie udało się już przewinąć i przebrać w ubranko, które leżało na
komodzie, wzięła małego na ręce i udała się z nim do kuchni. Gdy przekroczyła
próg pomieszczenia, w oczy rzuciła jej się od razu kartka pozostawiona przez
Malfoy’a. Wzięła ją do ręki i zaczęła pospiesznie czytać pozostawione
instrukcje. Kiedy skończyła odłożyła ją z powrotem na miejsce, a małego
odstawiła na podłogę.<br />
- Tatuś kazał ci dużo chodzić. – powiedziała widząc niezadowolenie malca. –
Teraz zjemy sobie śniadanko. – dodała i wzięła się za przygotowywanie posiłku.
– Dwieście dwadzieścia mililitrów mleka i dwie miarki kaszy. – odczytała z
kartki. – Podgrzewać różdżką przez dziesięć sekund. – Hermiona tylko
przewróciła oczami. – Można się było tego spodziewać.<br />
Kiedy posiłek był już gotowy, dziewczyna nakarmiła malca, umyła starannie
butelkę i zajęła się dzieckiem. Cały dzień minął im na wesołych zabawach,
układaniu klocków, rysowaniu i zabawach na dworze. Kiedy około szesnastej
trzydzieści Draco wrócił do domu, kobieta siedziała ze Scorpius’em na dywanie w
salonie i układała wieżę z klocków.<br />
- Możesz już iść Granger. – powiedział kiedy tylko przekroczył próg. Chłopczyk
na dźwięk jego głosu podniósł główkę do góry i posłał mu promienny uśmiech.<br />
- Ta-ta, ta-ta. – wstał niezgrabnie i powędrował w jego kierunku, a Draco
uśmiechnął się i wyciągnął ręce.<br />
Hermiona przyglądała się scenie z lekkim uśmiechem, wtedy pierwszy raz w życiu
widziała Malfoy’a, który uśmiecha się naprawdę szczerze.<br />
- Mówiłem, że możesz już iść. – odezwał się ponownie biorąc syna na ręce. –
Posprzątam. – dodał widząc, że zabrała się za zbieranie klocków.<br />
- W lodówce masz obiad. – dodała kierując się w kierunku drzwi.<br />
- Zrobiłaś obiad? – zdziwił się. – Przecież nie kazałem…<br />
- Smacznego. – rzuciła. – Do jutra. – dodała i otworzyła drzwi wejściowe, za
którymi stała Narcyza.<br />
Hermiona, aż podskoczyła.<br />
- Ale mnie pani wystraszyła. – zaczęła. – Dzień dobry.<br />
- Dzień dobry. – odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem. – I chyba do widzenia.<br />
- Tak, tak. Do widzenia. – powiedziała i zniknęła za drzwiami.<br />
Kiedy tylko drzwi się zamknęły pani Malfoy ponownie się odezwała.<br />
- Obserwowałam ją cały dzień.<br />
- Jakoś wcale mnie to nie dziwi.<br />
- W każdym razie. – kontynuowała. – Uważam, że jest najlepsza z tych
wszystkich, które tu do tej pory pracowały.<br />
- Skoro tak mówisz. – powiedział bez entuzjazmu i ruszył w kierunku kuchni.<br />
- Draco, naprawdę uważam, że nie znajdziesz lepszej opiekunki.<br />
- Wiem. – dodał chłodno.<br />
Dni mijały, a panna Granger czuła się w domu swojego odwiecznego wroga, coraz
swobodniej. Po kilku miesiącach pracy kobieta zauważyła, że ich stosunki nieco
się ociepliły. Mur, który zbudowali między sobą lata temu z dnia na dzień jakby
nieco się zmniejszał, a sam Draco nie wydawał się już taki cyniczny i wrogo
nastawiony jak kiedyś. Drugą znaczącą zmianą było ocieplenie stosunków z matką
Dracona – Narcyzą, która od jakiegoś czasu była częstym gościem w domu syna.
Kobiety często rozmawiały, dzięki czemu naprawdę się polubiły. Czego sam Draco
starał się nie zauważać. Pewnego jesiennego dnia, kiedy Hermiona przekroczyła
próg domu usłyszała podniesione głosy dobiegające z salonu. Zaskoczona szybko
udała się w tamtym kierunku.<br />
- Chce się z nim widywać i zabierać go do siebie! – krzyczała blondynka.<br />
- Nigdzie go nie zabierzesz Greengrass. – wycedził przez zaciśnięte zęby. – Nie
po twoim ostatnim wybryku.<br />
- Gdyby jego matka żyła inaczej byś śpiewał!<br />
- Ale nie żyje, a ty nie masz do mojego syna żadnych praw! A teraz wynoś się
stąd! – wrzasnął, a blondynka odwróciła się w stronę drzwi i wtedy zobaczyła
brunetkę.<br />
- Co ona tu robi?! – jej twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora. – Teraz
prowadzasz się ze szlamami Malfoy?! Moja siostra…<br />
- Twoja siostra nie żyje Greengrass i przyjmij to w końcu do wiadomości! A moje
życie prywatne to nie twoja sprawa! Wynoś się stąd! – krzyknął tak głośno, że
obudził śpiącego na górze chłopca.<br />
- Ja pójdę. – odezwała się brunetka i ruszyła na górę.<br />
- Jaka posłuszna. – zaśmiała się blondynka.<br />
- Wyjdziesz stąd sama czy mam cię wyrzucić?<br />
- Sama wyjdę, ale jeszcze tu wrócę! – odpowiedziała i wyszła trzaskając
drzwiami.<br />
Kiedy Hermiona ponownie znalazła się na parterze, Draco stał oparty o blat w
kuchni i głęboko oddychał.<br />
- Wszystko w porządku? – zapytała z troską.<br />
- Tak. – odpowiedział po chwili. – Możesz dzisiaj zostać dłużej? Mam ważne
spotkanie, a moja matka jest dzisiaj zajęta. – zapytał.<br />
- Nie ma sprawy. – odpowiedziała uśmiechając się do niego, a on odwzajemnił
uśmiech.<br />
Cały dzień minął Hermionie i małemu Scorpiusowi na zabawie. Kiedy wieczorem
kładła malca spać, na dworze rozpętała się burza. Hermiona już w dzieciństwie
bała się burzy, dlatego mimowolnie pisnęła słysząc grzmot tuż nad domem. Za
pomocą czarów wyciszyła pokój malca, żeby szalejący na dworze wiatr i grzmoty
go nie obudziły, a obok łóżeczka postawiła wyczarowaną, działającą na baterię
elektryczną nianię. Cicho, żeby go nie obudzić wyszła z pokoju i zamknęła za
sobą drzwi. Udała się do kuchni i żeby odciągnąć swoje myśli od pogody
panującej za oknem zaczęła przygotowywać kolację, kiedy miała już wykładać przygotowane
spaghetti na talerz w całym domu zgasły światła.<br />
- Pięknie. – zdenerwowała się. – Gdzie ja położyłam różdżkę? – zapytała samą
siebie i zaczęła po omacku szukać swojego magicznego przedmiotu. Pech chciał,
że niechcący dotknęła gorącej patelni.<br />
- Kurwa! – wysyczała, a wtedy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. – Draco, to
ty? – zapytała, ale nie usłyszała odpowiedzi.<br />
Po chwili jednak usłyszała kroki, a niespełna minutę później zobaczyła postać
rozświetloną przez przecinającą niebo błyskawicę. Dziewczyna wrzasnęła
przeraźliwie.<br />
-<span class="apple-converted-space"> </span><i>Lumos</i>. – powiedział tak
doskonale jej znany głos, a z koniec jego różdżki rozjarzył się. – Granger czyś
ty do reszty zwariowała? – zapytał z wyrzutem. – Czemu do diabła siedzisz po
ciemku i wrzeszczysz w niebogłosy! Obudziłabyś umarłego i aż dziw, że Scorpius
się nie obudził!<br />
- Wystraszyłeś mnie! – podniosła głos. – Czemu się nie odezwałeś jak pytałam
czy to ty? – zapytała.<br />
- Nie słyszałem. Czemu siedzisz po ciemku? – zapytał.<br />
- Nie mogłam znaleźć różdżki geniuszu. – powiedziała, odnalazła wzrokiem swój
magiczny przedmiot i wycelowała w stojący na stole świecznik. –<span class="apple-converted-space"> </span><i>Incendio</i>.<br />
Całe pomieszczenie rozświetliło się.<br />
-<span class="apple-converted-space"> </span><i>Nox</i>. – Draco zgasił
swoją różdżkę i odłożył ją na stół.<br />
- Jesteś cały mokry. – zauważyła.<br />
- Jakbyś jeszcze nie zauważyła na dworze leje. – odpowiedział z ironią.<br />
- Przebierz się. Przygotowałam kolację. – dodała i wróciła do nakładania
spaghetti.<br />
- Scorpius śpi? – zapytał zdziwiony.<br />
- Tak, wyciszyłam jego pokój. Będziemy wiedzieć jak się obudzi. – powiedziała
wskazując na stojące na blacie urządzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Draco kiwnął tylko głową i ruszył na piętro. Wrócił po chwili
ubrany w jasne jeansy i jasnobrązowy sweter, a po drodze wycierał mokre włosy
ręcznikiem. Hermiona spojrzała w jego kierunku i westchnęła cicho. Musiała
przyznać, że Malfoy wyglądał naprawdę dobrze. Dwudniowy zarost, lekko
zmierzwione włosy i ten szczery, goszczący na jego ustach od niedawna uśmiech.<br />
- No co? – zapytał widząc, jak dziewczyna lustruje go wzrokiem, a ona na dźwięk
jego głosu natychmiast oprzytomniała.<br />
- Zapraszam do stołu.<br />
- Napijesz się ze mną? – zapytał.<br />
- Chętnie. – odpowiedziała, a on podszedł do barku.<br />
- Kremowe piwo, ognista whisky czy może wino?<br />
- Zdecydowanie wino! – powiedziała z uśmiechem.<br />
Draco wziął do ręki dwa kieliszki do czerwonego wina, a butelkę wsadził sobie
pod pachę. Kiedy postawił kieliszki na stole sprawnym ruchem odkorkował butelkę
i napełnił kieliszki trunkiem, po czym zajął miejsce naprzeciwko Hermiony.<br />
- Wyśmienite. – zachwycił się blondyn spróbowawszy potrawy. – Naprawdę dobrze
gotujesz. – pochwalił ją.<br />
- Dzięki. – zarumieniła się.<br />
Resztę kolacji spędzili na luźnych rozmowach, popijając wino. Przez cały ten
czas Scorpius obudził się tylko raz, co stanowiło krótki przerywnik w ich
uroczym wieczorze. W międzyczasie kiedy Draco karmił małego i kładł go ponownie
spać, Hermiona pozmywała po kolacji, a kiedy blondyn ponownie znalazł się na
dole, pomieszczenie rozświetliło się światłem.<br />
- Prąd wrócił, więc chyba powinnam wracać do domu. – zaczęła.<br />
- Napijesz się jeszcze? – zapytał ignorując jej poprzednią wypowiedź.<br />
- Chyba powinnam już iść.<br />
- Jeszcze wcześnie. – powiedział podając jej kieliszek, który ponownie
napełnił. – Mogę cię o coś zapytać? – zaczął.<br />
- Jasne. – odpowiedziała siadając na kanapie w salonie.<br />
- Dlaczego pracujesz jako opiekunka? Z twoim wykształceniem powinnaś raczej
zajmować wysokie stanowisko w Ministerstwie Magii.<br />
- Potrzebowałam pracy. Wszystkie oszczędności przeznaczyłam na poszukiwanie
rodziców. – powiedziała. Sama nie wiedziała, czy otworzyła się przed nim dlatego,
że tego chciała, czy jednak były to skutki wypitego wina.<br />
- Poszukiwanie rodziców? – zdziwił się.<br />
- Przed wojną. – jej głos załamał się. – Chciałam ich chronić. Wymazałam im
pamięć i wysłałam do Australii. – w jej oczach zaszkliły się łzy.<br />
- Hej, hej. – zaczął i odruchowo złapał ją za rękę. – Znajdziesz ich. –
dokończył.<br />
- Szukałam ich cztery lata. – spojrzała prosto w jego stalowe tęczówki.<br />
- Znajdziesz ich. Obiecuję. – odpowiedział bez zastanowienia, a po chwili
puścił jej rękę i wyprostował się.<br />
Nie chciał jej niczego obiecywać, to był po prostu odruch.<br />
- Czy ja też mogę o coś zapytać? – zapytała, a Draco popatrzył na nią badawczo.<br />
- Wiem, o co chcesz zapytać. – zaczął. – Chcesz wiedzieć, dlaczego Astoria nie
żyje, bo to że ona jest matką Scorpiusa już się raczej domyśliłaś, po tym
porannym zamieszaniu. – Hermiona kiwnęła twierdząco głową, a Draco głośno
westchnął.<br />
- W mojej rodzinie od pokoleń rodzice wybierają swoim dzieciom życiowych
partnerów, którzy zawsze muszą pochodzić z czystokrwistej rodziny. Mój ojciec
dogadał się z Greengrassami i tak pół roku po wojnie Astoria została moją żoną.
– zaczął i opróżnił swój kieliszek. – Oczywiście Astoria była z tego powodu
bardzo szczęśliwa. Ja nie. Była chyba jedyną dziewczyną ze Slytherinu, której w
szkole nie tolerowałem. Po ślubie zamieszkaliśmy tutaj. Przez dwa lata naszego
małżeństwa żyliśmy obok siebie. Zajmowaliśmy nawet osobne sypialnie. Ona
oczywiście cały czas zapewniała, mnie o swojej miłości, ale ja nigdy jej nie
pokochałem. Któregoś dnia po naszej drugiej rocznicy ślubu, jej rodzice
zaprosili nas do siebie. Nie chciałem tam iść, ale zmusił mnie do tego mój
ojciec. Podczas kolacji kazali mi złożyć wieczystą przysięgę. Warunkiem było
spłodzenie potomka w ciągu roku. Nie miałem wyjścia i musiałem mimowolnie się
do niej zbliżyć. Kiedy kilka miesięcy później zaszła w ciąże to z początku
czułem tylko ulgę, że spełniłem warunki przysięgi, ale z czasem zacząłem
cieszyć się tym, że będziemy mieli dziecko. Kiedy pierwszy raz wziąłem
Scorpiusa na ręce, pierwszy raz w życiu poczułem, co to znaczy kogoś kochać. –
powiedział i spojrzał na Hermionę, która słuchała jego opowieści, było widać,
że jest poruszona tym, co usłyszała.<br />
- A potem. – kontynuował. – Wystąpiły komplikacje. Okazało się, że Astoria
miała tętniaka, który pękł podczas porodu. Nie dało się nic zrobić.<br />
Przez krótką chwilę po tym jak skończył opowiadać siedzieli w ciszy, a
następnie jako pierwsza odezwała się Hermiona.<br />
- A ta sprawa z Dafne?<br />
- Po pogrzebie Astorii, jej rodzice chcieli, żeby Dafne zajęła jej miejsce.
Żeby została moją drugą żoną. – zaczął. – Ale nie zgodziłem się na taki układ.
Miałem dość ingerowania w moje życie. Jednak pozwoliłem na jej spotkania z
siostrzeńcem. Pewnego dnia, kiedy nie odprowadziła go na czas, zacząłem się
denerwować. Teleportowałem się do ich posiadłości i zastałem spakowane walizki.
Chcieli wywieźć mojego syna bez mojej zgody. – dodał. – Dobra. Może
porozmawiamy o czymś przyjemniejszym?- zapytał uśmiechając się do dziewczyny, a
ona odwzajemniła uśmiech.<br />
Przez kolejne kilka godzin rozmawiali swobodnie na różne tematy, śmiejąc się
przy tym radośnie, aż w końcu nie wiedząc kiedy oboje zasnęli na kanapie.<br />
Rano jako pierwsza obudziła się brązowowłosa. Czując ciepło bijące od jej
pleców, otworzyła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu.<br />
- Co do cholery? – mruknęła pod nosem, kiedy zorientowała się, gdzie się
znajduje.<br />
Leżała właśnie w salonie blondyna wtulona w jego tors i opleciona jego
ramionami. Dziewczyna pomału, żeby nie obudzić śpiącego blondyna wstała
wyswobadzając się z jego ramion i od razu ruszyła do pokoju Scorpiusa.
Chłopczyk w dalszym ciągu spał uśmiechając się przez sen. Hermiona oparła głowę
o jego łóżeczko i wpatrywała się w śpiącego malca. Po kilku minutach blondynek
otworzył oczy i napotkawszy wzrok brunetki uśmiechnął się promiennie.<br />
- Dzień dobry maluszku. – powiedziała, a chłopczyk słysząc jej głos wyciągnął w
jej stronę swoje malutkie rączki, a ona wzięła go na ręce.<br />
Po chwili do pokoju wszedł Draco.<br />
- Dzień dobry. – powiedział uśmiechając się do obojga.<br />
- Ta-ta-ta, tata. – powiedział radośnie Scorpius i wyciągnął ku niemu swoje
rączki, a już po chwili był w ramionach swojego ojca.<br />
- Zapraszam na dół. Zrobiłem śniadanie. – powiedział i gestem wskazał na drzwi.<br />
Kiedy cała trójka znalazła się już na dole do domu weszła niespodziewanie
Narcyza i widząc całą trójkę razem, w sobotę, lekko się zdziwiła.<br />
- Widzę, że nie możesz się z nimi rozstać, skoro jesteś tu nawet w swój wolny
dzień. – uśmiechnęła się znacząco.<br />
- To nie tak jak pani myśli. – zaczęła. – Po prostu zasnęłam na kanapie.<br />
- Ależ dziecko, nie musisz mi się tłumaczyć.<br />
- Zapraszam do stołu. – powiedział rozbawiony całą sytuacją.<br />
- Chyba powinnam już wrócić do siebie. – powiedziała chłodno brunetka.<br />
- Nie zjesz z nami? – zdziwił się.<br />
- Może innym razem. – dodała, zabrała swoje rzeczy i opuściła jego dom.<br />
- Czy ja o czymś nie wiem synu? – zapytała podejrzliwie Narcyza.<br />
- Co masz na myśli?<br />
- Czy wy coś razem? – zapytała bez ogródek.<br />
- Nic z tych rzeczy. – odpowiedział i zabrał się za swój posiłek.<br />
Przez następne kilka tygodni Hermiona nieco speszona ich nowymi stosunkami,
starała się ograniczyć kontakty z Draconem do minimum. Blondyn zdziwiony jej
zachowaniem, kilkukrotnie próbował dowiedzieć się co jest powodem jej
zachowania, jednak sztuka ta mu się nie udała. Znudzony oczekiwaniem na poprawę
ich wzajemnych stosunków postanowił uknuć małą intrygę, którą miał zamiar
wcielić w życie w najbliższy piątek. Dochodziła godzina siedemnasta, kiedy do
domu blondyna weszła jego matka z wielkim pudłem ozdobionym czerwoną kokardą.<br />
- Ktoś ma urodziny? – zapytała brunetka.<br />
- To dla ciebie. – kobieta uśmiechnęła się do dziewczyny i podała jej prezent.<br />
- Ale ja nie mogę tego przyjąć.<br />
- Nie przyjmuję zwrotów.<br />
Hermiona postawiła pudełko na stole w jadalni i rozwiązała kokardę. W pudełku
była zapakowana krwistoczerwona sukienka, a na niej leżała kartka. Dziewczyna
od razu rozpoznała pismo Dracona:<span class="apple-converted-space"> </span><i>Mam
nadzieję, że będzie pasować. Zapraszam cię na kolację. Dzisiaj o dwudziestej.<span class="apple-converted-space"> </span></i><br />
- Ale ja nie rozumiem. – powiedziała zdziwiona, wyciągając sukienkę z pudełka.<br />
- Tu nie ma nic do rozumienia. – zaśmiała się. – Draco zaprasza cię na kolację.
Wracaj do domu i przygotuj się. Ja się zajmę małym.<br />
- Ale…<br />
- Żadnego ale! Uciekaj!<br />
Hermiona stała jeszcze przez chwilę zdezorientowana, ale napotkawszy krytyczny
wzrok Narcyzy, wróciła do domu. Parę minut przed godziną dwudziestą była już
gotowa do wyjścia. Sukienka pasowała na nią idealnie, przy okazji podkreślając
wszystkie jej atuty. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. Przejrzała się
jeszcze ostatni raz w lustrze, chwyciła torebkę i otworzyła drzwi.<br />
- Wyglądasz pięknie. – powiedział lustrując ją wzrokiem.<br />
- Ty również. – odpowiedziała rumieniąc się lekko. – Dokąd idziemy?<br />
- Niespodzianka. Służę ramieniem. – powiedział wyciągając w jej kierunku zgiętą
w łokciu rękę.<br />
Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi, chwyciła blondyna pod rękę i po chwili
teleportowali się.<br />
- Jesteśmy w Hogsmeade? – zapytała kiedy znaleźli się już na miejscu.<br />
- Zgadza się. – uśmiechnął się promiennie. – Otworzyli tu niedawno całkiem
fajną restaurację. Panie przodem. – powiedział przepuszczając ją w drzwiach.<br />
Kiedy weszli do środka Hermiona, aż zaniemówiła z wrażenia. Wnętrze było
naprawdę zjawiskowe. Ściany pokrywała fototapeta, na której przedstawione były
włoskie winnice. Stoły i krzesła były wykonane z ratanu, a okna przysłaniały
bambusowe żaluzje.<br />
- Ale tu pięknie. – zachwyciła się.<br />
Po chwili znalazł się koło nich kelner, który wskazał im zarezerwowane miejsca.
Wieczór minął im w miłej i przyjaznej atmosferze. Tuż przed północą lekko
wstawieni znaleźli się ponownie pod domem brunetki.<br />
- To był naprawdę uroczy wieczór. – zaczęła.<br />
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy. – powiedział, a ona
zarumieniła się lekko.<br />
- Też mam taką nadzieję. – odpowiedziała posyłając mu promienny uśmiech.<br />
Draco chwycił kosmyk jej włosów, który opadł jej na twarz i założył jej go za
ucho. Dziewczyna lekko zadrżała, kiedy jego dłoń musnęła jej policzek, co
sprawiło, że poczerwieniała jeszcze bardziej. Blondyn potraktował to jako
zaproszenie, ujął ją delikatnie za podbródek i wpił się w jej malinowe usta.
Dziewczyna przez chwilę stała nieruchomo, ale po chwili oddała pocałunek.<br />
- Dobranoc. – szepnął Draco, kiedy zakończyli pocałunek, po czym teleportował
się do domu.<br />
Hermiona wpatrywała się jeszcze przez chwilę w miejsce, gdzie jeszcze przed
chwilą stał, a następnie zniknęła za drzwiami swojego domu. Po nieprzespanej
nocy, która spędziła na rozmyślaniach o wczorajszych wydarzeniach, dziewczyna
spakowała sukienkę, którą dostała od blondyna i teleportowała się pod jego dom.
Pomimo, że miała klucze, postanowiła tym razem zadzwonić do drzwi, w których po
chwili stanął blondyn.<br />
- Hermiona? Coś się stało? – zdziwił się.<br />
- Mogę wejść? – zapytała.<br />
- Jasne. – powiedział i przepuścił ją w drzwiach. – Coś się stało? – zapytał
ponownie.<br />
- Muszę ci to oddać. – powiedziała wręczając mu pudełko.<br />
- Nie przyjmę tego. To prezent. – odpowiedział zdezorientowany całą sytuacją. –
Jeżeli czymś cię wczoraj uraziłem to…<br />
- Nie mogę już tu pracować Draco. – powiedziała chłodno, a w jej oczach
zaszkliły się łzy.<br />
- Ale dlaczego?<br />
- Po prostu nie mogę. – dodała i spuściła wzrok. – Mogę się pożegnać z małym? –
zapytała niepewnie.<br />
- Znasz drogę. – odpowiedział chłodno i odprowadził dziewczynę wzrokiem.<br />
Brunetka od razu udała się do pokoju Scorpiusa. Malec bawił się misiem w swoim
łóżeczku, a gdy usłyszał, że ktoś wchodzi do pokoju od razu podniósł wzrok.
Kiedy zorientował się, kto przyszedł rozpromienił się i od razu wyciągnął ku
niej swoje rączki.<br />
- Cześć maluchu. – powiedziała. – Przyszłam się z tobą pożegnać. – dodała, a po
jej policzku popłynęły łzy.<br />
Musiała przyznać przed samą sobą, że pokochała to dziecko jak własne, a teraz
mimo bólu jaki jej to sprawiało, musiała się z nim pożegnać. W międzyczasie
niemal bezszelestnie, do pokoju wszedł Draco i stał teraz oparty o framugę.<br />
- Będę za tobą tęsknić, wiesz? – zapytała nie licząc na odpowiedź.<br />
Scorpius wpatrywał się w nią przez chwilę, gładząc swoją rączką po jej twarzy.<br />
- Ma-ma, ma-ma. – powiedział, a Hermiona na dobre się rozpłakała.<br />
- Nie jestem twoją mamą.<br />
Draco poruszony sceną, którą zobaczył, podszedł do dziewczyny i objął ją
ramieniem, zmuszając ją do spojrzenia na niego.<br />
- Co ty robisz? – zapytała przez łzy.<br />
- Mój syn wybrał już sobie nową mamę, a tata popiera wybór syna. – powiedział
uśmiechając się do niej promiennie.<br />
- Ale… - zaczęła.<br />
- Żadnego ale Granger. – powiedział i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.</span></div>
</div>
</div>
Repescoohttp://www.blogger.com/profile/00124764500941052663noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-2643389886961084340.post-23556006172382646712015-02-04T23:30:00.003+01:002021-05-10T23:53:54.342+02:00Je ne regrette rien<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5TzZPTRa2fDSTHO3pqlnEkS8U0BX1FfAQK_eiuo6kNwaSaihHqkXIkLBrAmqhKYAjhkbLnNkBtAXuIckO1MhLj8BZhl5uYiNEOBxrSeky13EI7Ra085v16T9h2ObEQ-8K5NdzGSFaFCc/s1600/0619f3ec58ed1a8009b3b80ec5e3f130.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5TzZPTRa2fDSTHO3pqlnEkS8U0BX1FfAQK_eiuo6kNwaSaihHqkXIkLBrAmqhKYAjhkbLnNkBtAXuIckO1MhLj8BZhl5uYiNEOBxrSeky13EI7Ra085v16T9h2ObEQ-8K5NdzGSFaFCc/s1600/0619f3ec58ed1a8009b3b80ec5e3f130.jpg" width="181" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #cccccc;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Brązowowłosa kobieta już od przeszło dwudziestu minut biegała od
swojej garderoby do sypialni za każdym razem dorzucając coś do walizki, która
aktualnie leżała rozłożona na łóżku. Pomimo, że kobieta była pełnoletnią
czarownicą, zważywszy na swoje mugolskie pochodzenie zawsze pakowała się bez
użycia magii.<br />
- Dlaczego do cholery cały dom się trzęsie?! – zapytał z wyrzutem Ron, który
właśnie wszedł do sypialni. – Gdzie ty się znowu wybierasz?! – dodał widząc
rozłożoną walizkę na ich wspólnym łóżku.<br />
- Jutro jadę na sympozjum magomedyków do Seattle. Mówiłam ci o tym miesiąc
temu! – odparła zdenerwowana.<br />
- Nic mi nie mówiłaś! Z kim jedziesz?! – rudowłosy podniósł ton głosu do tego
stopnia, że prawie krzyczał.<br />
- Może jakbyś mnie słuchał to byś wiedział. – próbowała być spokojna.<br />
- Pytałem z kim jedziesz!<br />
- Ty nie pytasz Ron. Ty domagasz się odpowiedzi, a to jest różnica. – dodała
zapinając torbę i stawiając ją na podłodze.<br />
- Masz mi natychmiast powiedzieć z kim jedziesz, bo…<br />
- Bo co?! – nie wytrzymała i również podniosła głos.<br />
- Wiem, że jedziesz z nimi! Z tym pieprzonym czarnoskórym…<br />
- DOSYĆ! – krzyknęła. – Mam dość twoich insynuacji! Blaise to narzeczony twojej
siostry do cholery!<br />
- Insynuacji?! Doskonale wiem, że się z nim pieprzysz! – wrzasnął i ruszył w
jej kierunku.<br />
Hermiona wiedząc, co się święci chwyciła swoją różdżkę, która do tej pory
leżała na nocnej szafce i wymierzyła w rudzielca.<br />
- Nie zbliżaj się do mnie! Mam cię serdecznie dość! Jak wrócę ma cię tutaj nie
być! To koniec! – wykrzyczała, po czym chwyciwszy walizkę wyszła z sypialni i
udała się do salonu.<br />
Pospiesznie weszła do kominka nabrała trochę proszku Fiuu, wypowiedziała głośno
adres i zniknęła w zielonych płomieniach zanim Ron zdążył ją dogonić. Nim się
obejrzała stała już w salonie swojego współpracownika – Blaise’a Zabiniego.<br />
- Blaise? Ginny? – zapytała niepewnie i wyszła z kominka. – Blaise! –
krzyknęła.<br />
- Hermiona? – zdziwił się wchodząc przez drzwi do salonu, w którym stała. – Coś
się stało? – zapytał spoglądając na jej walizkę. – Przecież wyjeżdżamy dopiero
jutro.<br />
- To dłuższa historia. Jest Ginny?<br />
- Jeszcze nie, ale powinna zaraz być. – powiedział spoglądając na zegarek,
który miał na ręku, a w tej samej chwili w kominku pojawiła się rudowłosa.<br />
- Hermiona? Jak miło cię widzieć! – krzyknęła rzucając się przyjaciółce na
szyję. – Jak ja cię dawno nie widziałam!<br />
- Też się cieszę, że cię widzę. – odpowiedziała z udawanym entuzjazmem.<br />
- Co jest?<br />
- Nie nic.<br />
- Przecież widzę – popatrzyła na brązowowłosą z dezaprobatą. – Blaise?<br />
- Ja nic nie wiem. – odpowiedział czarnoskóry. – Ale chyba zapowiada się długa
noc, idę po coś mocniejszego.<br />
- Siadaj i mów co się stało. – powiedziała Ginny i wskazała przyjaciółce
kanapę.<br />
W tym samym czasie chłopak podszedł do barku i wyciągnął z niego butelkę
czerwonego wina, ognistą whisky, korkociąg i odpowiednie szkło. Wszystko
ustawił na szklanej ławie, odkorkował wino i nalał dziewczynom do kieliszków.
Hermiona chwyciła swój kieliszek i wypiła całą jego zawartość za jednym razem.
Przyjaciele popatrzyli na nią z niedowierzaniem, przecież brązowowłosa nigdy
się tak nie zachowywała.<br />
- Zerwałam z Ronem. – powiedziała i postawiła kieliszek na ławie. – Kazałam się
mu wynieść.<br />
- Nareszcie! – pochwalił ją Zabini i ponownie napełnił jej kieliszek.<br />
- Blaise! – Ginny popatrzyła na ukochanego z dezaprobatą.<br />
- Blaise ma rację, powinnam była zrobić to już dawno.<br />
- Ale jesteś w stu procentach pewna swojej decyzji? – zapytała.<br />
- Nawet w dwustu. Po prostu mam dość. Tych wiecznych pretensji, wyzwisk i
insynuacji. Tym razem miarka się przebrała. On mnie posądził o romans z twoim
narzeczonym! Rozumiesz?! Powiedział, że się z nim pieprze! – po policzkach
brązowowłosej popłynęły łzy.<br />
- Że co?! – twarz Ginny momentalnie zrobiła się purpurowa. – Niech ja go dorwę
w swoje ręcę, a nie ręcz…<br />
- Nie. – powiedziała stanowczo wycierając łzy. – To i tak nic nie da Ginny, a
ja mam po prostu dość. Chcę w końcu normalnie żyć.<br />
- Dobrze. – powiedziała rudowłosa i przytuliła przyjaciółkę. – Dzisiaj
zostaniesz u nas na noc, a jutro rano ruszamy do Seattle! – uśmiechnęła się
promiennie.<br />
- Ruszamy? Jedziesz z nami? – zdziwiła się brunetka.<br />
- No tak. Mam trochę zaległego urlopu, a poza tym…<br />
- Poza tym ja się bez niej nigdzie nie ruszam. – dokończył Blaise i posłał
swojej narzeczonej promienny uśmiech.<br />
- Myślałam, że na sympozjum mogą przebywać wyłącznie lekarze.<br />
- Teoretycznie tak, ale w praktyce jest zupełnie inaczej. Zresztą mamy z Ginny
specjalne przywileje. – odpowiedział tajemniczo.<br />
- Dlaczego? – zapytała zdziwiona brunetka.<br />
- Dowiesz się w swoim czasie. – dodała rudowłosa.<br />
Reszta wieczoru minęła im w przyjemnej atmosferze. Blaise jak przystało na
duszę towarzystwa rozbawił dziewczyny do łez, dzięki czemu Hermionie
przynajmniej częściowo udało się zapomnieć o przykrościach, które miały miejsce
kilka godzin wcześniej. Kiedy dziewczyny wypiły butelkę wina, rudowłosa
zaprowadziła przyjaciółkę do pokoju gościnnego, a sama udała się do swojej
sypialni. Wzięła szybki prysznic i położyła się obok swojego narzeczonego.<br />
- Śpisz? – zapytała kładąc się do łóżka.<br />
- Jeszcze nie. – odpowiedział przytulając się do niej.<br />
- Czasami zastanawiam się czy Ron to naprawdę mój brat.<br />
- Ciii. – uciszał ją. – Nie myśl teraz o tym.<br />
- Nie mogę zrozumieć jak on może ją tak traktować. Przecież to jest…<br />
- Kochanie, skoro twój brat nie potrafi docenić takiej wspaniałej dziewczyny
jaką jest Hermiona, to naprawdę jest idiotą. Nie myśl teraz o nim tylko idź
spać. Pamiętaj, że musimy wcześnie wstać. Hermiona sobie poradzi. Znajdzie
sobie kogoś, kto będzie na nią zasługiwał. Gwarantuje ci to. – skwitował, a po
chwili oboje już spali.<br />
Parę minut przed godziną siódmą cała trójka była gotowa do drogi, wcześniej
udało im się zjeść szybkie śniadanie. Czarnoskóry został poinformowany, gdzie
będzie czekał na nich świstoklik, więc to on szedł na czele grupy. Tuż przed
godziną ósmą udało im się dotrzeć na wzgórze, z którego miał odlecieć ich
świstoklik, a cała trójka zaczęła rozglądać się za przedmiotem, który mógłby
nim być.<br />
- Chyba znalazłam. – odezwała się po chwili Hermiona wskazując na stary
zniszczony but.<br />
- To na trzy! – krzyknął Blaise i zaczął odliczanie.<br />
Kiedy doliczył do trzech poczuli szarpnięcie w okolicach pępka i po chwili byli
już w Seattle. Wylądowali w pomieszczeniu, które przypominało malutką salkę
konferencyjną. Na jednej ścianie, która wyglądała jak z drewna wisiała
interaktywna tablica. Pozostałe ściany były całe ze szkła. Na środku
pomieszczenia stał długi biały stół z dziesięcioma krzesłami. Po niespełna
minucie jedna ze ścian rozsunęła się, a do środka wszedł młody blondyn z lekkim
zarostem.<br />
- Witam państwa serdecznie. Nazywam się Eric English i jestem zastępcą menagera
hotelu. Proszę za mną. – powitał ich i ruszył w kierunku z którego przybył.<br />
Weszli do kolejnego pomieszczenia, które przypominało wielkie biuro. W dwóch
rzędach stały małe białe biurka, a na każdym stał ekran monitora. Wzdłuż ścian
ciągnęły się półki po brzegi wypełnione segregatorami i książkami. Podeszli do
jednego z biurek, przy którym siedziały dwie młode kobiety. Na pierwszy rzut
oka czarnowłosa wyglądała na starszą od blondynki, ale były tak do siebie
podobne, że nikt nie miał wątpliwości, że są spokrewnione.<br />
- Dzień dobry. – odezwała się czarnowłosa. – Nazywam się Kathuna Hanson, a to
jest moja siostra Janet. Proszę o oddanie zużytego świstoklika i podanie
państwa nazwisk.<br />
- Dzień dobry. – jako pierwszy odpowiedział Blaise i podał kobiecie stary but.
– Moje nazwisko Zabini, a to są panny Weasley i Granger.<br />
Kobieta wpisała nazwiska do komputera, przeczytała coś pospiesznie, wstała i
podeszła do szafki z przegródkami, która stała pod ścianą. Każda z przegródek
była opatrzona symbolem numerycznym. Otworzyła jedną z nich i wyciągnęła trzy
identyfikatory.<br />
- To są państwa identyfikatory, które umożliwią państwu wstęp na sympozjum,
proszę mieć je zawsze przy sobie, ponieważ bez nich mogą państwo nie zostać
wpuszczeni. Z drugiej strony znajduje się plan na cały weekend. – uśmiechnęła
się. – Z tymi identyfikatorami proszę się teraz udać do recepcji, która mieści
się na parterze. Janet wskaże państwu drogę.<br />
- Dziękujemy. – podsumowała Hermiona i cała trójka ruszyła za blondynką, która
szła w kierunku windy.<br />
Niespełna minutę później znaleźli się w holu hotelu, który był utrzymany w
podobnym stylu jak pomieszczenia, z których właśnie wyszli. Białe ściany,
nowoczesne wykończenia imitujące drewno. Nad recepcją widniał napis „Witamy w
Świecie Magii”.<br />
- To hotel tylko dla czarodziei? – zapytała niepewnie Hermiona.<br />
- Zgadza się. – odparł Blaise. – Jest ukryty przed mugolami w podobny sposób
jak nasz szpital.<br />
- Witam państwa w Świecie Magii. – odezwał się wysoki brązowowłosy
recepcjonista. – Poproszę państwa identyfikatory. – dodał i wyciągnął przed
siebie rękę.<br />
Przez chwile sprawdzał coś w komputerze, po czym oddał identyfikatory. –
Poproszę o państwa różdżki.<br />
- Ale w jakim celu? – zapytała zdezorientowana brunetka.<br />
- Dowiesz się w swoim czasie. – odpowiedziała Ginny i podała swoją różdżkę
recepcjoniście.<br />
Hermiona niechętnie również oddała swój magiczny przedmiot. Recepcjonista
przyłożył każdą z różdżek do specjalnego czytnika, po czym oddał je właścicielom.<br />
- Proszę zostawić państwa bagaże, zostaną automatycznie przetransportowane do
pokoju. Pan menager osobiście państwa zaprowadzi.<br />
- Menager? – zdziwiła się Hermiona, jednak nie otrzymała odpowiedzi na swoje
pytanie.<br />
- Witaj Blaise, cześć Giny, jak się macie? – zapytał mężczyzna, który właśnie
do nich podszedł.<br />
Hermiona miała nieodparte wrażenie, że skądś go zna.<br />
- Znakomicie. – odpowiedziała Ginny i przytuliła mężczyznę.<br />
- Cześć Nott. Dawno się nie widzieliśmy. – dodał Blaise i uścisnął przybyszowi
dłoń.<br />
- Cześć Granger. – uśmiechnął się do niej. – Zapraszam. – wskazał ręką
kierunek, w którym ruszyli. Brązowowłosa korzystając z okazji, że mężczyźni
pogrążeni w rozmowie ruszyli jako pierwsi, chwyciła swoją przyjaciółkę za
łokieć i przyciągnęła do siebie.<br />
- O co tutaj chodzi? – zapytała szeptem. – Co Nott tutaj robi? I dlaczego mam
wrażenie, że nie jesteście tutaj pierwszy raz?<br />
- Pracuje. – odpowiedziała. – I tak. Byliśmy tu już wcześniej. – dodała i
ruszyła za chłopakami, a po chwili Hermiona zrobiła to samo.<br />
Kiedy cała czwórka dotarła do windy, Teodor przyłożył swoją różdżkę do czytnika
i winda ruszyła w górę, a kiedy po chwili się zatrzymała byli na dwunastym
piętrze.<br />
- To wasze piętro. Do zobaczenia później. – Nott pożegnał się i zniknął w
windzie.<br />
Stanęli przed wielkimi drzwiami. Blaise przyłożył różdżkę do czytnika i po
chwili drzwi rozsunęły się ukazując obszerny urządzony w nowoczesnym stylu
salon.<br />
- To nasz apartament. – odezwała się Ginny.<br />
Panna Granger, aż zaniemówiła z zachwytu. Wnętrze było naprawdę piękne i
urządzone w jej guście. Jasne sofy, szklany stolik, obszerna biblioteka. Obok
salonu znajdowała się niewielka kuchnia połączona z jadalnią, dwie sypialnie,
wielka łazienka i garderoba.<br />
- Nie wiem czy stać mnie na takie luksusy. – odezwała się, kiedy otrząsnęła się
z szoku.<br />
- Rozgość się i niczym się nie martw. – odparł Blaise.<br />
- Ale…<br />
- Żadnego ale! – rzekła ruda. – Znamy właściciela. – skwitowała.<br />
- Blaise, wybierasz się na pierwszy panel? – zapytała po chwili.<br />
- A o czym jest? – zapytał.<br />
- O nowych technikach w leczeniu oparzeń magizoologicznych. – powiedziała, a
Zabini aż się skrzywił.<br />
- Streścisz mi później? – zapytał niepewnie.<br />
- Tak, ale pod warunkiem, że przyjdziesz na mój panel.<br />
- Ależ oczywiście! Będę siedział w pierwszym rzędzie! – zaśmiał się.<br />
- Trzymam cię za słowo. – odpowiedziała po czym udała się na rzeczony panel.<br />
Magomedyk, który przemawiał jako pierwszy miał bardzo monotonny i usypiający
głos, dlatego też po niespełna piętnastu minutach Hermiona miała wrażenie, że
tylko ona z całej sali słucha to, co ma do powiedzenia. Niestety ku jej
niezadowoleniu, czarodziej mówił o technikach, które już znała, więc mimowolnie
zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. W sali przebywało około pięćdziesięciu
osób, a niektóre osobistości medycznego świata kobieta znała jedynie z fachowej
literatury, ale było też kilka osób, które znała osobiście. Nim się obejrzała
pierwszy panel dobiegł końca, a wszyscy zgromadzeni zostali zaproszeni na
poczęstunek.<br />
- Pan profesor Slughorn? – zapytała niepewnie podchodząc do znajomo
wyglądającego mężczyzny.<br />
- Panna Granger! – ucieszył się. – Jak miło, że ponownie się spotykamy.<br />
- Co pan tutaj robi panie profesorze? – zdziwiła się.<br />
- Przyjechałem na panel pana Zabiniego o zatruciach eliksiralnych, ale
pomyliłem dni i przybyłem dzień za wcześnie.<br />
- W takim razie zapraszam na swój panel.<br />
- A o czym będzie drogie dziecko?<br />
- O nowościach w leczeniu urazów pozaklęciowych.<br />
- Ciekawe! Bardzo ciekawe! Prowadź!<br />
Hermiona z dumą zaprowadziła swojego starego profesora do sali, w której miała
za chwilę wygłaszać swój referat. Na Sali nie było zbyt wiele osób, więc
dziewczyna od razu odnalazła wzrokiem swoich przyjaciół.<br />
- Profesor Slughorn! – ucieszyła się Ginny na jego widok. – Niezmiernie miło
znów pana widzieć!<br />
- Panna Weasley! – ucieszył się. – I pan Zabini! Czy pan Potter też tutaj jest?
– zapytał.<br />
- Nie, Harry ma inne obowiązki. – skwitowała brązowowłosa.<br />
- Co pana tutaj sprowadza panie profesorze? – zapytał Blaise.<br />
- Twój wykład drogi chłopcze!<br />
- Panno Granger musimy zaczynać. – powiedział niski mężczyzna, który do nich
podszedł.<br />
- A tak, już idę. – odpowiedziała. – Niestety muszę iść. – zwróciła się do
profesora i przyjaciół.<br />
- Idź, idź drogie dziecko! – dodał profesor i zajął miejsce obok Ginny.<br />
Hermiona zajęła miejsce przy mównicy, zrobiła dwa głębokie wdechy, żeby
opanować emocję i zaczęła.<br />
- Dzień dobry nazywam się Hermiona Granger i przedstawię dzisiaj państwu
najnowsze techniki leczenia urazów pozaklęciowych. Urazy pozaklęciowe to bardzo
złożone i… - zaczęła.<br />
W tym samym czasie, do sali w której odbywał się popołudniowy panel wszedł
pewien blondyn. Oparł się o framugę drzwi i wpatrywał się w stojącą na mównicy
brunetkę. Zmieniła się od czasu, kiedy byli jeszcze w szkole. Jej włosy nie
wyglądały już jak jedna wielka szopa, zaczęła też zdecydowanie lepiej się
ubierać. Sądząc po wykładzie, który właśnie wygłaszała, wciąż była tą samą
wszystkowiedzącą Granger. Blondyn zaśmiał się pod nosem.<br />
- Panie Malfoy znaleźć panu wolne miejsce? – zapytała drobna brunetka
podchodząc do niego.<br />
- Nie dziękuję. Nie chce przeszkadzać. – odparł.<br />
Stał tam jeszcze przez dłuższą chwilę, a potem wyszedł.<br />
- Naprawdę znakomite wystąpienie panno Granger! Dowiedziałem się tylu
wspaniałych rzeczy. – zaczął Slughorn, kiedy cała czwórka opuszczała już salę.<br />
- Cieszę się, że się podobało profesorze. Mam nadzieję, że wystąpienie pana
Zabiniego będzie również tak interesujące! Zatem do zobaczenia drogie dzieci. –
powiedział i udał się w stronę windy.<br />
- Tak samo dziwny, jak zawsze. – skwitowała Ginny.<br />
- Przesadzasz kochanie. – odparł czarnoskóry i objął ją ramieniem. – Jakie
plany na wieczór? – zapytał.<br />
- Może… - zaczęła Hermiona, jednak nie dane jej było dokończyć, gdyż w ich
stronę biegła drobna brunetka.<br />
- Panie Zabini! – krzyknęła.<br />
- Tak? – zapytał zdziwiony.<br />
- Mam dla pana wiadomość. – powiedziała i podała mu kawałek pergaminu.<br />
Blaise pospiesznie rozłożył go i przeczytał zawartość.<br />
- Moja drogie panie. Za godzinę jemy kolację z właścicielem. – uśmiechnął się
promiennie.<br />
- Jak to za godzinę?! – wrzasnęła Ginny. – Nie zdążymy się przygotować!<br />
- Dacie radę. – krzyknął, bo dziewczyny już biegły w kierunku windy. – Kobiety…
- skwitował.<br />
Parę minut po osiemnastej siedzieli w hotelowej restauracji oczekując na
właściciela hotelu, który najwyraźniej nie był wzorem punktualności. Hermiona
zniecierpliwiona czekaniem zaczęła opowiadać przyjaciołom o tym, czego
dowiedziała się na pierwszym panelu.<br />
- I Andrews uważa, że oparzenia należy… - Blaise patrzył znudzonym wzrokiem na
swoją przyjaciółkę.<br />
- Czy ty musisz nawet po pracy gadać o pracy Granger? – zapytał blondyn, który
właśnie przybył i zajął wolne miejsce przy stoliku.<br />
- To miejsce jest zajęte Malfoy! Wynoś się stąd! – wycedziła przez zaciśnięte
zęby.<br />
- Tak się składa Granger, że to na mnie czekacie. – uśmiechnął się cynicznie.<br />
- Że co?! – krzyknęła, a prawie wszyscy zgromadzeni w hotelowej restauracji
ludzie odwrócili się w jej kierunku i patrzyli na nią z dezaprobatą.<br />
- Nie drzyj się tak, nie jesteś u siebie. – szepnął.<br />
- Dziękuję za miłe towarzystwo. – uśmiechnęła się cynicznie i wstała. – Było mi
naprawdę bardzo miło. Nie do zobaczenia. – ukłoniła się teatralnie i ruszyła w
stronę wyjścia.<br />
- A miało być tak miło. – skwitował.<br />
- Miałeś być miły. – powiedziała Ginny i ruszyła za przyjaciółką.<br />
- Co ja takiego zrobiłem? – zapytał Blaise’a.<br />
- Nigdy do końca nie zrozumiem kobiet.<br />
Rudowłosa wyszła z restauracji i zaczęła rozglądać się za Hermioną, dostrzegła
ją czekającą na windę i podbiegła do niej.<br />
- Hermiona zaczekaj! – krzyknęła.<br />
- Malfoy? Naprawdę! Nie mogliście mi wcześniej powiedzieć? – zapytała z
wyrzutem.<br />
- Nie. Wtedy w ogóle byś nie przyszła.<br />
- Właśnie, nie przyszłabym i oszczędziłabym sobie poniżania przez tego kretyna!<br />
- Hej, hej! Wyluzuj trochę! On ci nic nie zrobił to ty na niego naskoczyłaś. –
zauważyła trafnie ruda.<br />
- Nie mam zamiaru spędzić z nim ani minuty dłużej, nigdy.<br />
- Będziesz musiała chyba, że nie chcesz być druhną na moim ślubie! Chciałam cię
o to poprosić po kolacji, ale skoro nie chcesz to nie będę się prosić! Jeżeli
nie chcesz zjeść z nami kolacji to nikt cię do tego nie zmusza. Wracaj sobie do
pokoju i siedź tam. Sama! – tym razem to ruda nie wytrzymała.<br />
Zdenerwowana Ginny odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku restauracji.<br />
- Ale Ginny! – krzyknęła brązowowłosa, ale ruda nie chciała jej już słuchać i
przyspieszyła kroku.<br />
Kiedy znalazła się ponownie przy stoliku, usiadła z impetem na swoje miejsce,
chwyciła kieliszek z winem i wypiła go za jednym razem.<br />
- Spokojnie ruda, bo się upijesz przed północą. – zaśmiał się blondyn, a
dziewczyna popatrzyła na niego wymownie.<br />
- Proszę cię, chociaż ty mnie dzisiaj nie denerwuj.<br />
- Hermiona wróci? – zapytał Blaise obejmując ukochaną.<br />
- Nie obchodzi mnie to. – skwitowała.<br />
- W każdym razie chcieliśmy cię Draco prosić… - zaczął czarnoskóry.<br />
- Przepraszam. – przerwała mu Hermiona, która właśnie wróciła do stolika. –
Przepraszam was za moje zachowanie, ciebie też Malfoy. – dodała patrząc na
blondyna i zajęła ponownie swoje miejsce.<br />
- Przeprosiny przyjęte. – ucieszył się Blaise. – Skoro już jesteśmy wszyscy razem
to chcielibyśmy was o coś zapytać.<br />
- O co? – zdziwił się blondyn upijając łyk wina ze swojego kieliszka.<br />
- Chcielibyśmy was prosić, żebyście zostali druhną i drużbą na naszym ślubie.
Zgodzicie się? – dokończył czarnoskóry.<br />
- Pewnie! – powiedzieli niemal jednogłośnie.<br />
- Kiedy? – zapytał blondyn.<br />
- Za miesiąc. – dodał Blaise.<br />
- Tak szybko? – zdziwiła się Hermiona. – I ja nic nie wiedziałam?!<br />
- Nikt nic nie wiedział. Nawet nasi rodzice. – dodała rudowłosa. – Dowiedzą się
dopiero po naszym powrocie. I nie musicie się o nic martwić. Praktycznie
wszystko jest już gotowe.<br />
Reszta kolacji minęła im w miłej atmosferze. Początkowa niechęć Hermiony do
Malfoya minęła po tym jak chłopak opowiedział, co robił po ostatecznej bitwie i
w jakich okolicznościach postanowił wybudować hotel dla czarodziei, a potem
następny i następny. Malfoy nie omieszkał również poinformować zebranych, że
planuje w niedalekiej przyszłości postawić również hotel w Londynie, a co się z
tym wiąże, wrócić na pewien czas do kraju. Kiedy żegnali się przed północą,
pomimo protestów Hermiony, która koniecznie chciała udać się na jutrzejszy
poranny panel dotyczący wypadków przedmiotowych, umówili się na wczesny lunch
następnego dnia, po czym rozeszli się po swoich pokojach.<br />
Następnego dnia przed godziną dwunastą cała czwórka spotkała się w holu.<br />
- To gdzie nas zabierasz Draco? – zapytała podekscytowanym głosem Ginny.<br />
- Niedaleko. Tu za rogiem jest taka fajna knajpka. Zapraszam. – uśmiechnął się.<br />
- La vie est belle. – Hermiona przeczytała napis nad wejściem z wyraźnym
francuskim akcentem. – Życie jest piękne.<br />
- No proszę Granger, nie wiedziałem, że znasz francuski. – zdziwił się blondyn.<br />
- Jeszcze dużo o mnie nie wiesz Malfoy. – wycedziła i weszła do środka.<br />
W środku było uroczo. Na ścianach były namalowane różne regiony Francji z
zaznaczonymi na nich najbardziej interesującymi miastami w danym regionie. Po
prawej stronie od wejścia znajdował się niewielki bar z jasnego drewna, a na
nim kilka skrzynek ze świeżymi przyprawami, takimi jak bazylia, tymianek,
oregano. Na sali było niewiele okrągłych stolików, a wokół nich stały ratanowe
krzesła. Kilka z nich było zajętych.<br />
- Ale tu pięknie. – zachwyciła się brunetka.<br />
Zajęli stolik najbliżej wyjścia, który był ustawiony pod oknem. Złożyli
zamówienie i oczekiwali na zamówione potrawy. Podczas konsumpcji nie obyło się
bez kilku dowcipów Blaise’a. Draco kilka razy wtrącał coś po francusku, a panna
Granger przewracając za każdym razem oczami, tłumaczyła wszystko na angielski,
z czego Blaise i Ginny mieli niezły ubaw.<br />
- Dobra kochani, bardzo miło się siedzi, ale musimy już wracać. Mównica na mnie
czeka. – zaśmiał się Blaise dopijając wino. – Chyba, że chcecie zostać. – dodał
patrząc wymownie na przyjaciół.<br />
- Nie, nie idziemy wszy… - nie dokończyła, bo do środka wpadł Ron, a jego twarz
była purpurowa ze złości.<br />
- TO JA SZUKAM CIĘ OD GODZINY! PRZYJEŻDŻAM SPECJALNIE, ŻEBY CIĘ PRZEPROSIĆ, A
TY SIEDZISZ SOBIE W NAJLEPSZE ZE ŚMIERCIOŻERCĄ! – wykrzyczał na całą
restaurację. – Z KIM SIĘ JESZCZE PIEPRZYSZ ZA MOIMI PLECAMI?!<br />
Zrozpaczona dziewczyna wybiegła na ulicę i zniknęła za rogiem.<br />
- Jesteś śmieciem Ron! – krzyknęła Ginny, wstając z miejsca, podchodząc do
niego i uderzając go w twarz. – Nie jesteś już moim bratem. – dodała i wybiegła
za przyjaciółką.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Zabini i Malfoy siedzieli jak sparaliżowani, jednak po chwili
oprzytomnieli i ruszyli za dziewczynami.<br />
- Leć za nią Malfoy. Pociesz i przeleć. – powiedział rudowłosy.<br />
Draco, który wychodził już przez drzwi wejściowe nagle zatrzymał się, obrócił
na pięcie i podszedł do rudzielca. Złapał go za koszulkę i powiedział:<br />
- Jeszcze słowo Weasley, a będziesz zbierał swoje zęby z podłogi. Wracaj tam
skąd przybyłeś i nie pokazuj mi się więcej na oczy. – mężczyzna puścił go i
opuścił restaurację.<br />
Skierował się w stronę swojego hotelu, ale po chwili zmienił zdanie i ruszył w
przeciwnym kierunku. Może i przez te dwa dni ocieplił swoje stosunki z Granger,
ale zdecydowanie był ostatnią osobą, która miałaby ochotę ją pocieszać. Szedł
tak przed siebie, kiedy w jednej z alejek, obok której przechodził usłyszał
szloch. Bez zastanowienia udał się w tamtym kierunku. Przeczucie go nie myliło,
pod jedną ze ścian zobaczył skuloną brązowowłosą kobietę. Podszedł do niej i
kucnął naprzeciw.<br />
- Granger, naprawdę nie warto płakać przez takiego idiotę jak Weasley. –
zaczął.<br />
Dziewczyna słysząc znajomy głos podniosła lekko głowę.<br />
- Idź stąd Malfoy. – powiedziała cicho.<br />
- Pójdę, ale tylko wtedy, kiedy pójdziesz razem ze mną. – odpowiedział po
chwili.<br />
- Dlaczego mi pomagasz? – zapytała wlepiając swoje zapłakane oczy w oczy byłego
ślizgona.<br />
- Powiedzmy, że przez te dwa dni trochę cię polubiłem Granger. – dodał
uśmiechając się lekko. – Poza tym, żadna kobieta nie powinna płakać przez
mężczyznę. – dodał, wstał i wyciągnął do niej dłoń. – Chodź Ginny i Blaise na
pewno się o ciebie martwią.<br />
Dziewczyna chwyciła niepewnie dłoń chłopaka i stanęła na własnych nogach.<br />
- Dzięki Malfoy. – dodała i ruszyła przed siebie.<br />
- Nie ma za co Granger. – dodał po chwili i ruszył za nią.<br />
Pięć minut później jechali już windą na dwunaste piętro.<br />
- Jak ona zaraz nie wróci to idziemy jej szukać. – krzyknął Blaise.<br />
- Blaise, co ty tu jeszcze robisz? Za pięć minut masz swoje wystąpienie. –
powiedziała brunetka wchodząc do środka.<br />
- Nic ci nie jest? – zapytała Ginny rzucając się przyjaciółce na szyję.<br />
- Wszystko okej. Blaise idź już, bo się spóźnisz. – poganiała go.<br />
- Zostanę z tobą. – powiedziała rudowłosa.<br />
- Nie idź z nim i zabierzcie ze sobą Malfoya. Chcę zostać sama. – powiedziała i
zniknęła za drzwiami swojej sypialni.<br />
- Zostań z nią, proszę. – Ginny patrzyła błagalnie na blondyna.<br />
- Dobra zostanę, ale idź już zanim zmienię zdanie. – odparł po chwili i ruszył
w kierunku barku, z którego wyciągnął ognistą whisky i dwie szklanki. Złapał je
jedną ręką, a butelkę wsadził sobie pod pachę. Następnie podszedł do drzwi, za
którymi zniknęła brunetka i zapukał.<br />
- Odejdź! – usłyszał przez drzwi i otworzył je. – Mówiłam, że chce zostać sama.<br />
- Oj Granger, Granger. – powiedział i postawił szklanki na szafce nocnej, po
czym napełnił je bursztynowym płynem.<br />
Blondyn usiadł na skraju łóżka na którym leżała i podał jej napełnioną
szklankę.<br />
- Obiecaj mi coś Granger. – powiedział upijając łyk.<br />
- Co? – zapytała.<br />
- Że już nigdy nie będziesz płakać przez faceta. – dziewczyna uśmiechnęła się
niepewnie, ale pokiwała twierdząco głową.<br />
Resztę popołudnia spędzili na rozmowach na różne tematy. Ognista whisky
rozwiązała im trochę języki, niemal niwelując między nimi ścianę, którą
zbudowali jeszcze w Hogwarcie. Kiedy wreszcie dziewczynie udało się zasnąć,
Draco przykrył ją kocem, zabrał puste szklanki i opuścił sypialnie.<br />
- Dzięki, że z nią zostałeś. – powiedziała Ginny, która wychyliła się ze swojej
sypialni.<br />
- Nie ma za co. – uśmiechnął się. – Dobranoc, widzimy się na śniadaniu.<br />
- Dobranoc. – odpowiedziała i odprowadziła blondyna wzrokiem.<br />
Następnego ranka cała trójka spakowała swoje rzeczy z zamiarem powrotu do domu.
Zabrali swoje walizki i zeszli na śniadanie, gdzie czekał na nich Draco.<br />
- Wybierasz się gdzieś? – zapytała zdziwiona Ginny, widząc niewielką walizkę
stojącą obok niego.<br />
- Wracam z wami do Londynu. Już dawno obiecałem matce, że ją odwiedzę. –
odpowiedział i gestem zaprosił ich do stolika.<br />
Śniadanie minęło im w miłej atmosferze, a zaraz po nim cała czwórka
teleportowała się do mieszkania Zabiniego.<br />
- Kawy, herbaty? – zapytała Ginny, kiedy tylko wylądowali.<br />
- Dzięki, ale chciałabym już być u siebie. – powiedziała brunetka.<br />
- Odprowadzić cię? – zapytał Draco pod wpływem chwili.<br />
- Chętnie. – odpowiedziała i ruszyła w kierunku wyjścia. – Widzimy się w pracy
Blaise. – dodała i zniknęła za drzwiami.<br />
- To do zobaczenia. – odparł blondyn i wyszedł za nią.<br />
- Czy ja o czymś nie wiem? – zapytała Ginny swojego narzeczonego, kiedy tylko
drzwi się zamknęły.<br />
- Najwyraźniej ja też nie. – odpowiedział.<br />
W tym czasie Hermiona i Draco szli w ciszy jedną z londyńskich uliczek. Każde z
nich chciało coś powiedzieć, ale żadne nie wiedziało jak zacząć. Kiedy znaleźli
się pod domem byłej gryfonki, pierwszy odezwał się blondyn.<br />
- Mam nadzieję, że sobie poradzisz Granger.<br />
- Dzięki za troskę. – zaczęła. – I dzięki za wczoraj. – dodała wkładając klucz
do zamka.<br />
- Nie ma za co Granger, do zobaczenia na ślubie. – odpowiedział i już miał
odejść.<br />
- Co do cholery? – zdziwiła się. – Otwarte? – złapała za klamkę i nacisnęła ją.<br />
Malfoy natychmiast znalazł się koło niej z wyciągniętą różdżką.<br />
- Co ty robisz?<br />
- Wyciągnij różdżkę i nie zadawaj głupich pytań. – wycedził i pchnął drzwi.<br />
Weszli do środka z wyciągniętymi przed siebie różdżkami, ale tego co zastali w
środku żadne z nich się nie spodziewało.<br />
Cały salon był zdemolowany. Meble wyglądały jakby ktoś je porąbał, po całej
podłodze walały się puste butelki po ognistej whisky, a na ścianie nad kanapą
widniał wielki czerwony napis „szlama”, a zaraz obok „dziwka Malfoya”.<br />
- Zabije go. – wycedził blondyn przez zaciśnięte zęby, jego twarz przybrała
szkarłatny odcień. – Przysięgam, że jak dorwę…<br />
- Nie. – przerwała mu. – Nie będziesz nikogo uśmiercał Malfoy, a już na pewno
nie przeze mnie. – dodała.<br />
Blondyn wpatrywał się w nią z niedowierzaniem, był pod wrażeniem jej opanowania.<br />
- Kim jesteś i gdzie jest Granger? – chłopak mimowolnie uśmiechnął się.<br />
- Powiedzmy, że pojechała na długi urlop. – odpowiedziała. – Przyznam, że można
się było tego poniekąd spodziewać. No cóż, pozostaje mi zabrać swoją walizkę i
udać się do lekarskiego hotelu. – westchnęła.<br />
- Czy twój kominek jest podłączony do sieci Fiuu? – zapytał po chwili.<br />
- Tak, a dlaczego pytasz? – zdziwiła się.<br />
- Chodź. – nakazał i wszedł do kominka, a dziewczyna zrobiła to sama. Nabrał
trochę proszku Fiuu i powiedział głośno:<br />
- Charing Cross Road 74.<br />
- Gdzie my jesteśmy? – zapytała dziewczyna, kiedy wylądowali pod wskazanym
adresem.<br />
- To moje mieszkanie.<br />
- Po co mnie tu ściągnąłeś? – zapytała ze złością w głosie.<br />
- Nie schlebiaj sobie Granger. – odpowiedział i uśmiechnął się cynicznie. –
Możesz tu tymczasowo mieszkać, ja i tak z niego nie korzystam. Możesz zostać
dopóki sobie czegoś nie znajdziesz i wyprzedzając twoje następne głupie
pytanie, nie musisz za nie płacić. A teraz wybacz, ale matka na mnie czeka. –
powiedział i ponownie nabrał trochę proszku Fiuu. – Malfoy Manor. –
wypowiedział adres i zniknął w zielonych płomieniach pozostawiając
zdezorientowaną dziewczynę.<br />
Od dnia, w którym zamieszkała w mieszkaniu Malfoya minął miesiąc. Z początku
Hermionie było niezręcznie mieszkać w mieszkaniu arystokraty i to w dodatku
zupełnie za darmo, ale z dnia na dzień coraz bardziej przyzwyczajała się do
tego miejsca i zaczęła je traktować jak swój własny dom.<br />
- Ciężko mi będzie się stąd wyprowadzić. – powiedziała opierając się o framugę
w salonie.<br />
- To się nie wyprowadzaj. – skwitowała Ginny. – Możesz mnie zapiąć? – zapytała.<br />
- Nie mogę tu mieszkać to nie moje mieszkanie. – odpowiedziała zapinając
przyjaciółce zamek w sukience. – Gotowe, wyglądasz pięknie. – próbowała zmienić
temat.<br />
- Draco cię stąd nie wyrzuca.<br />
- Wiem, ale…<br />
- Żadnego ale! Poza tym musimy już iść, bo spóźnię się na własny ślub. –
uśmiechnęła się rudowłosa.<br />
Nie tracąc czasu kobiety teleportowały się pod kościół, w którym miała odbyć
się ceremonia. Na schodach prowadzących do środka stał Draco, który był ubrany
w szary garnitur podkreślający kolor jego oczu. Na jego widok Hermionie zrobiło
się dziwnie gorąco, nie widzieli się przez cały miesiąc, ale dziewczyna dopiero
teraz uświadomiła sobie, że za nim tęskniła.<br />
- No nareszcie. – powiedział uradowany. – Już myślałem, że się rozmyśliłaś. –
dodał przytulając Ginny na powitanie. – Niezła kiecka Granger. – zwrócił się do
brunetki, która momentalnie się zarumieniła.<br />
- Czas na pogaduszki będzie później Malfoy. Wszystko gotowe? – zapytała.<br />
- Tak. Możemy zaczynać? – zwrócił się do panny młodej, a ta kiwnęła twierdząco
głową.<br />
- W takim razie zaczynamy. – uśmiechnął się i zaczął iść w stronę wejścia do
kościoła.<br />
- Masz obrączki? – krzyknęła za nim Hermiona, a on pomachał jej w powietrzu
czarnym pudełkiem, które wyciągnął z kieszeni.<br />
Draco wszedł do środka i dał organiście znak, że może zaczynać grać, a sam
stanął przy ołtarzu zaraz obok swojego najlepszego przyjaciela.<br />
- Mam nadzieję, że jesteś tego na sto procent pewien. – szepnął do Zabiniego.<br />
- Na dwieście. – odpowiedział i obaj zwrócili się w kierunku wejścia skąd
kroczyła dumnie ubrana w szmaragdowozieloną sukienkę Hermiona, a zaraz za nią
Ginny cała w bieli.<br />
Uroczystość była piękna. Podczas składania przysięgi obie matki płakały ze
szczęścia swoich dzieci, a kiedy nowożeńcy przypieczętowali swoje zaślubiny
pocałunkiem, wszyscy zgromadzeni w kościele ludzie zaczęli klaskać. Po
ceremonii wszyscy goście zostali zaproszeni na wesele, które odbyło się w
jednej z najmodniejszych restauracji w Londynie. Jako pierwsi na parkiet
ruszyli oczywiście państwo młodzi, a zaraz za nimi reszta zgromadzonych.
Wszelakie alkohole lały się bez ograniczeń toteż połowa gości nie doczekała
nawet tortu. Około godziny dwudziestej, państwo młodzi podziękowali świadkom za
pomoc w organizacji, a gościom za przybycie i w trochę amerykańskim stylu
opuścili przyjęcie udając się na swój miesiąc miodowy, zostawiając wszystko na
głowie swoich świadków, którzy byli już lekko podpici. Kiedy impreza dobiegła
końca, a wszyscy goście opuścili lokal Hermiona i Draco zostali tylko we dwoje.<br />
- To co zrobimy z tak dobrze rozpoczętym wieczorem Granger? – zapytał.<br />
- Ja bym się jeszcze napiła. – odpowiedziała po chwili. – Ale nie tutaj.<br />
Draco nie zastanawiając się zbyt długo chwycił butelkę ognistej whisky, która
stała na stoliku i sprawdziwszy, że nikogo nie ma w pobliżu, chwycił brunetkę
za rękę i teleportował ich do swojego mieszkania, gdzie leżąc na kanapie w
salonie opróżnili cała zawartość butelki.<br />
- Czemu mi się tak przyglądasz? – zapytała brunetka.<br />
- Bo może mi się podobasz Granger. – odpowiedział, a ona parsknęła śmiechem. –
Co w tym takiego śmiesznego?<br />
- Nie żartuj sobie!<br />
- Może nie żartuje. – powiedział i przysunął się do niej.<br />
- Co ty robisz? – zapytała, ale nie otrzymała odpowiedzi, bo właśnie w tej
samej chwili blondyn przysunął ją do siebie i pocałował, a ona odwzajemniła
pocałunek.<br />
Całowali się bardzo zachłannie, tak jakby każde z nich chciało dokładnie
zapamiętać smak ust drugiego. Po chwili blondyn przestał ją całować i
przejechał językiem wzdłuż jej smukłej szyi, a ona uznała to za zaproszenie i
zaczęła rozpinać guziki jego koszuli.<br />
- Jesteś pewna? – zapytał utkwiwszy swoje stalowe tęczówki w jej czekoladowych.<br />
W tej chwili widział w nich tylko pożądanie.<br />
- Tak. – odpowiedziała i przygryzła płatek jego ucha, a on wziął ją na ręce i
zaniósł do sypialni, gdzie zasnęli dopiero nad ranem szczęśliwi i spełnieni.<br />
Następnego dnia Hermiona obudziła się jako pierwsza. Wyswobodziła się z uścisku
blondyna starając się go nie obudzić, jednak sztuka ta jej się nie udała.<br />
- Dzień dobry kochanie. – powiedział z uśmiechem na powitanie podnosząc głowę i
podpierając ją łokciem. – Jak się spało?<br />
- Kochanie? – zdziwiła się. – Nie jestem twoim kochaniem Malfoy.<br />
- W nocy mówiłaś co innego. – skwitował, a ona delikatnie się zaczerwieniła.<br />
- Ale teraz jest dzień i…<br />
- Żałujesz… - dokończył za nią.<br />
- Je ne regrette rien. – odpowiedziała po francusku. - Ale to się więcej nie
powtórzy. Jeszcze dzisiaj zabiorę swoje rzeczy i wyprowadzę się. – dodała
opuszczając sypialnię i zostawiając chłopaka samego.<br />
- Niczego nie żałuję, ale zniknij z mojego życia Draco. – powiedział sam do
siebie, ubrał się i teleportował.<br />
Od ślubu Ginny i Blaise’a minęły równo trzy miesiące, a Hermiona żeby nie
myśleć o tym co się stało rzuciła się w wir pracy, biorąc na swoje barki coraz
więcej obowiązków.<br />
- Koniec na dzisiaj. – powiedział Zabini wchodząc do pokoju lekarskiego. –
Gotowa do wyjścia?<br />
- Idź, idź mam jeszcze kilka kart do wypełnienia.<br />
- Dzisiaj nie będziesz wypełniała żadnych kart! Obiecałaś Ginny, że nas dzisiaj
odwiedzisz i pójdziesz teraz grzecznie ze mną, bo nie mam zamiaru po raz
kolejny tłumaczyć się, dlaczego znowu nie przyszłaś. Proszę panie przodem. –
pokazał teatralnie na kominek.<br />
- Dobrze już dobrze. – dziewczyna przewróciła oczami, wzięła swoje rzeczy i
stanęła przed kominkiem.<br />
- Panie przodem. Drugi raz się nie dam nabrać. – popatrzył na nią z
dezaprobatą. Doskonale pamiętał jak dwa tygodnie temu wskoczył do kominka, a
ona pomimo zapewniania, że wejdzie tuż za nim uciekła na oddział.<br />
Tym razem nie miała wyjścia, weszła razem ze swoim przyjacielem do kominka i po
chwili znalazła się w salonie państwa Zabini.<br />
- No nareszcie! – krzyknęła ruda i przytuliła brunetkę. – Już myślałam, że
nigdy nas nie odwiedzisz.<br />
- Wiesz Ginny, jak to jest. Dużo pracy i w ogóle.<br />
- Dobra, dobra. – rudowłosa popatrzyła na przyjaciółkę z dezaprobatą. –
Zapraszam do stołu.<br />
W jadalni czekał już na nich zastawiony stół, a w powietrzu unosił się zapach
rozmaitych potraw. Hermiona usiadła przy stole i nałożyła sobie trochę sałatki.<br />
- Zostaw tą sałatkę, Ginny przygotowała coś specjalnego! – oznajmił
czarnoskóry, a w tym samym momencie jego żona wkroczyła do jadalni trzymając
tacę z kaczką z jabłkami.<br />
- Specjalny przepis mojej mamy. – powiedziała dumnie ruda i postawiła tacę na
stole.<br />
- Ale pachnie! – zachwycił się Blaise, a w tym samym momencie Hermiona wstała
pospiesznie od stołu i pobiegła w stronę łazienki.<br />
Małżonkowie popatrzyli na siebie wymownie.<br />
- Wiedziałam! – skwitował ruda. – Jedz, pójdę do niej. – powiedziała i ruszyła
za przyjaciółką.<br />
Kiedy dotarła na miejsce Hermiona właśnie opuszczała łazienkę.<br />
- Jesteś w ciąży, tak? – zapytała bez owijania w bawełnę. – Który to miesiąc? –
zapytała nie czekając na potwierdzenie.<br />
- Trzeci. – odpowiedziała spuszczając wzrok.<br />
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytała z wyrzutem.<br />
- Bałam się.<br />
- Czego? Głupia… - przytuliła przyjaciółkę. – To wspaniała wiadomość. –
ucieszyła się. – Choć zrobię ci coś innego do jedzenia! Teraz musisz się dobrze
odżywiać! Ale może najpierw schowam gdzieś tą nieszczęsną kaczkę. Usiądź tu. –
powiedziała wskazując kanapę w salonie. – Blaise przenosimy się do salonu! –
krzyknęła do męża, który po chwili był już w salonie.<br />
- Co możesz jeść? – zapytał. – Znaczy po czym nie wymiotujesz.<br />
- Wszystko oprócz kaczki, kurczaka i czekolady.<br />
- Słyszałaś Ginny? – krzyknął do żony.<br />
- Tak, już idę! – powiedziała, a po chwili wkroczyła do salony z talerzem
kanapek. – Jedz, na zdrowie.<br />
- Który to miesiąc? – zapytał po chwili Blaise.<br />
- Trzeci. – odpowiedziała radośnie Ginny. – Niedługo będzie wiadomo czy to
chłopczyk czy dziewczynka!<br />
- Trzeci? – zdziwił się Blaise. – Trzy miesiące temu był…<br />
- Nasz ślub. – dokończyła za niego żona i oboje popatrzyli wymownie na
brunetkę.<br />
- Kto jest ojcem? – zapytał stanowczo czarnoskóry.<br />
- Nie ważne. – odpowiedziała.<br />
- Ważne. – powiedzieli niemal jednogłośnie.<br />
- To Draco tak? – zapytała ruda.<br />
- Nie to nie…<br />
- Tylko nie kłam. – skarciła ją, a brunetka spuściła wzrok.<br />
- Czy on wie? – zapytał Blaise.<br />
- Nie.<br />
- A powiesz mu? – zapytał.<br />
- Nie. – powiedziała stanowczo. – I wy też mu nie powiecie!<br />
- Powinien wiedzieć, że… - zaczął.<br />
- Ale się nie dowie! Zabraniam wam mówić o tym komukolwiek!<br />
- Będziesz tego żałowała… - zaczęła ruda.<br />
- Ale to moja decyzja. – zakończyła dyskusję. – I wybaczcie straciłam apetyt. –
powiedziała, po czym nabrała trochę proszku i wróciła do domu.<br />
Od tamtej sytuacji minęły dwa lata, w ciągu których Hermiona nigdy nie spotkała
się z Draco, ani pomimo usilnych próśb przyjaciół nigdy nie poinformowała go o
tym, że mają córkę. Leila była oczkiem w głowie mamy i swoich rodziców
chrzestnych, którymi oczywiście zostali Ginny i Blaise, którzy sami tydzień
temu zostali rodzicami ślicznej Vivian, a którą Hermiona i Leila miały dzisiaj
poznać. Brązowowłosa postanowiła spakować kilka starych ubranek, które były już
za małe na jej córeczkę, a które mogły bez wątpienia przydać się państwu Zabini.
Panna Granger z torbą wypchaną ubrankami i z córką na rękach wyszła z domu i
udała się w kierunku domu swoich przyjaciół. Kiedy znalazła się już pod
drzwiami, postawiła córkę na ziemi i zapukała. Drzwi otworzył dumny tata.<br />
- Hermiona? – zdziwił się. – Co ty tutaj robisz? – zapytał.<br />
- Przyszłyśmy zobaczyć waszego malucha. – uśmiechnęła się promiennie.<br />
- To nie jest najlepszy pomysł… - zaczął.<br />
- Dlaczego? – zapytała zdziwiona.<br />
- Bo…<br />
- Kochanie, kto przyszedł? – zapytała Ginny podchodząc do drzwi. – Hermiona? Co
ty tu robisz? – zapytała robiąc przestraszoną minę.<br />
- Dobrze się czujecie? – popatrzyła podejrzliwie na przyjaciół, a w tej samej
chwili Leila wbiegła do środka.<br />
- O cholera. – podsumował Blaise. – Nie będziesz zadowolona – dodał i
przepuścił ją w drzwiach.<br />
Hermiona nie do końca wiedząc o co chodzi weszła do środka i znieruchomiała. W
salonie stał właśnie Draco, który trzymał na rękach noworodka.<br />
- Blaise, muszę Ci powiedzieć, że postarałeś się. – powiedział i podniósł
wzrok, a wtedy ją zobaczył.<br />
Stała zaledwie kilka metrów od niego.<br />
- Cześć Granger, przyszłaś podziwiać ten cud natury? – zapytał kiwając głową w
kierunku maleństwa, które spoczywało w jego ramionach.<br />
- Nie, nie przyjdę później. – odpowiedziała i próbowała odnaleźć wzrokiem swoją
córkę, która nagle wybiegła zza fotela wpadając na Draco.<br />
Mężczyzna spojrzał w miejsce, gdzie właśnie upadła i zamarł.<br />
- To my będziemy na górze. – powiedział Blaise podchodząc do przyjaciela i
zabierając od niego swoją córkę.<br />
Draco kucnął obok zanoszącej się płaczem małej dziewczynki o brązowych włosach
i pogłaskał ją po głowie, a ona wlepiła w niego swoje zapłakane stalowe oczy, tak
bardzo podobne do jego własnych i uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła
uśmiech.<br />
- Cześć maluszku. – zwrócił się do niej.<br />
- Zostaw moją córkę w spokoju Malfoy. – odezwała się brązowowłosa, a w tym
samym momencie dziewczynka wyciągnęła do niego ręce domagając się, żeby wziął
ją na ręce.<br />
- Ile ona ma? – zapytał.<br />
- Rok.<br />
- Nawet nie potrafisz kłamać Granger. – odpowiedział podchodząc w jej kierunku.
– Ile?<br />
- Dwa lata. – odpowiedziała i utkwiła wzrok w podłodze.<br />
- Dlaczego przez dwa cholerne lata nie powiedziałaś mi, że mamy córkę?<br />
- To nie jest twoja córka.<br />
- Patrz na mnie jak ze mną rozmawiasz Granger i proszę cię nie kłam. Zapytam
jeszcze raz, dlaczego przez dwa lata…<br />
- Bo nie chciałam burzyć twojego idealnie poukładanego życia. – przerwała mu.<br />
- Idealnie poukładanego życia – zaśmiał się. – A co masz przez to na myśli, co?
Nie wiesz? To ja ci powiem! Od tej nocy, którą spędziliśmy razem zastanawiam
się, co zrobiłem źle, że uciekłaś bez słowa wyjaśnienia? – zapytał i postawił
dziewczynkę na podłodze. – Możesz mi to wytłumaczyć? – zapytał łapiąc ją za
podbródek i zmuszając do spojrzenia mu w oczy.<br />
- Bałam się! – krzyknęła, a po jej policzkach popłynęły łzy.<br />
- Czego?! – nie wytrzymał i również podniósł głos.<br />
- Tego, że się w tobie zakochałam. – wyznała i złączyła swoje usta z jego.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc;"><i><span style="color: #333333; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Trzy lat później.</span></i><span style="color: #333333; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"><o:p></o:p></span></span></div>
<span style="color: #cccccc;"><br /></span>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #333333; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"><span style="color: #cccccc;">- Wujek! – krzyknęła Leila wbiegając do mieszkania.<br />
- Cześć księżniczko! – Blaise uśmiechnął się do dziewczynki.<br />
- Co tak długo? – zapytał Draco podnosząc się z kanapy.<br />
- Musiałam jeszcze coś załatwić – odpowiedziała wymijająco brunetka.<br />
- Tatusiu?<br />
- Tak? – zapytał spoglądając na swoja pięcioletnią córkę.<br />
- Kiedy ożenisz się z mamusią? – zapytała.<br />
- Jak mamusia się w końcu zgodzi. – odpowiedział biorąc dziewczynkę na ręce. –
A dlaczego pytasz?<br />
- A bo słyszałam jak mamusia mówiła cioci, że będziecie mieć drugiego
dzidziusia i teraz to się chyba już musi zgodzić, prawda?<br />
- Co?! – zdziwił się, postawił córkę na ziemi i popatrzył wymownie na ukochaną.
– Kochanie? – zapytał.<br />
- Jeszcze nie zdążyłam ci powiedzieć. – kobieta utkwiła swój wzrok w podłodze.<br />
Draco uradowany tym, co przed chwilą usłyszał podszedł do Hermiony i położył
rękę na jej jeszcze płaskim brzuchu.<br />
- Kocham cię. – zaczął. – I tym razem się nie wywiniesz. Zostaniesz panią
Malfoy, czy tego chcesz czy nie. – dokończył i złączył ich usta w pocałunku.</span><span style="color: #333333;"><o:p></o:p></span></span></div>
</div>
Repescoohttp://www.blogger.com/profile/00124764500941052663noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-2643389886961084340.post-10088169531970658692015-01-06T13:36:00.000+01:002017-01-23T14:13:04.250+01:00Czterysta dwudziesty ósmy finał Mistrzostw Świata w Quidditchu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhA1kR0Um56P7cKJnE20GFpKGtUfPjZ6221zucxcXcwl_2YHW-p2z5Qx31RhU4OtqCooeqyFxnZUMlZStDQfs-EFO3BR1Sw6fwVUXfs2abxgSNvdlveLPuXW2vNy1VZZcR8kSGbCko_qq4/s1600/zsdczf.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhA1kR0Um56P7cKJnE20GFpKGtUfPjZ6221zucxcXcwl_2YHW-p2z5Qx31RhU4OtqCooeqyFxnZUMlZStDQfs-EFO3BR1Sw6fwVUXfs2abxgSNvdlveLPuXW2vNy1VZZcR8kSGbCko_qq4/s1600/zsdczf.jpg" width="146" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">W gmachu Ministerstwa Magii jak zawsze panował zgiełk. Każdy
gdzieś biegł, czegoś szukał. Pośród tych wszystkich osób była też ona.
Niespełna dwudziestosześcioletnia brunetka o czekoladowych oczach biegła
właśnie w stronę windy. Była już spóźniona trzy minuty, a przecież ona nigdy
się nie spóźniała. Kiedy drzwi windy otworzyły się na odpowiednim piętrze
kobieta zaczęła przeciskać się pomiędzy czarodziejami, którzy czekali w
poczekalni na swoją kolej. Ukłoniła się kilku mijanym osobom. Była prawie przed
drzwiami do departamentu, w którym pracowała, kiedy niespodziewanie zderzyłam
się z kimś i wszystkie papiery, które trzymała w rękach rozsypały się po całej
podłodze.<br />
- Najmocniej panią przepraszam! – głos, który usłyszała wydawał jej się bardzo
znajomy.<br />
- Ależ nic się nie stało – podniosła wzrok, żeby zobaczyć na kogo wpadła i
wtedy przeżyła szok. Staranował ją nie kto inny, a sam – Malfoy, co ty tu
robisz do cholery?!<br />
- Granger to, to, to ty?! – zapytał z niedowierzaniem.<br />
- Zostaw to i zejdź mi z drogi! – wykrzyknęła na cały korytarz i wyrwała mu z
rąk swoje dokumenty, które już zdążył pozbierać.<br />
- Dobra, nie musisz tak wrzeszczeć, przecież nic ci nie zrobię Granger,
wyluzuj!<br />
- Żegnam – rzuciła z pogardą i pobiegła w stronę swojego gabinetu.<br />
Gdy tylko znalazła się przy drzwiach, otworzyła je i zatrzasnęła za sobą jak
najszybciej.<br />
- Ktoś cię gonił? – usłyszałam głos naszej sekretarki.<br />
- Duchy przeszłości – odpowiedziała. – Jakaś korespondencja do mnie? –
zapytała.<br />
- Dzisiaj nic, ale szef chce cię widzieć.<br />
- Jest u siebie? – zapytała wskazując na drzwi.<br />
- Tak, wchodź śmiało – czeka na ciebie.<br />
Hermiona zapukała do drzwi gabinetu swojego szefa i weszła do środka.<br />
- Dzień dobry panie dyrektorze. Chciał się pan ze mną widzieć.<br />
- Aaaa panna Granger. Proszę usiąść..<br />
- Hermiono. Mogę się tak do ciebie zwracać? – zapytał.<br />
- Tak, tak oczywiście!<br />
- A więc. Jestem już stary i nie ukrywam, że od dłuższego czasu zastanawiam się
nad przejściem na emeryturę.<br />
- Na emeryturę? – udała zaskoczoną.<br />
- Tak na emeryturę. Nie udawaj, że nie liczyłaś na to od dłuższego czasu.<br />
- Ja? Gdzież bym śmiała panie dyrektorze.<br />
- Nie zaprzeczaj. Zdaję sobie sprawę, że od dłuższego czasu pełniłaś za mnie
większość obowiązków, dlatego za miesiąc moje stanowisko zajmie ktoś inny.<br />
- Kto? – zapytałam.<br />
- Mam nadzieję, że ty, oczywiście jeżeli się zgodzisz.<br />
- Ja? – pytała z niedowierzaniem. – Miałabym zostać szefem? Ale ja nie mam
doświadczenia, nie dam sobie rady z tym… - panikowała.<br />
- Nikt nie poradzi sobie lepiej na tym stanowisku niż ty. Zaufaj mi. Zresztą
już zamówiłem dla ciebie nową tabliczkę. – uśmiechnął się.<br />
- Ja nie… Nie wiem co powiedzieć.<br />
- Wystarczy dziękuję.<br />
- Dziękuję. – uśmiechnęła się niepewnie.<br />
- Zostaniesz oficjalnie mianowana za miesiąc, ale twoje obowiązki zaczynają się
już dzisiaj. Tu są wszystkie dokumenty, z którymi musisz się jak najszybciej
zapoznać. – wskazał na dość pokaźny stos piętrzący się na jego biurku. –
Dokumenty te dotyczą finału Mistrzostw Świata w Quidditchu, który jak wiesz
ponownie w tym roku organizujemy. Prawie wszystko jest już gotowe. Został tylko
wybór wyglądu stadionu finałowego i kilka drobnych spraw, z którymi na pewno
sobie poradzisz. Jeszcze dzisiaj spotkamy się z szefem departamentu Magicznych
Gier i Sportów. Do tego czasu zapoznaj się z dokumentacją.<br />
- O której odbędzie się to spotkanie? – zapytała.<br />
- O czternastej. Z mojej strony to już wszystko. Mam nadzieje, że mnie nie
zawiedziesz.<br />
- Nie zawiodę. – odpowiedziała, chociaż jej mina wskazywała na coś zupełnie
innego.<br />
Hermiona chwyciła stos dokumentów i wyszła.<br />
- Stało się coś? – zapytała Megan, kiedy brązowowłosa ponownie pojawiła się w
sekretariacie. – Wyglądasz na wściekłą.<br />
- A weź przestań… Szef zawalił mnie robotą… Mam się z tym zapoznać do
czternastej!<br />
- Kretyn!<br />
- Proszę zrób mi kawę i jakby ktoś pytał do czternastej jestem nieuchwytna. –
samopiszące pióro blondynki prawie natychmiast zaczęło notować jej polecenie. –
Nie poczekaj! W ogóle mnie dzisiaj nie ma. Potem mamy spotkanie z Macfarlan’em.
– dodała i zniknęła za drzwiami swojego gabinetu.<br />
Kobieta usiadła przy biurku i od razu wzięła się za czytanie. Wśród stosu,
który przytargała były między innymi dokumenty dotyczące lokalizacji stadionu i
sąsiadujących obszarów, magicznych zabezpieczeń widowiska, transportu i
wreszcie plany wyglądu samego stadionu. Hermiona przeglądała stos kartka po
kartce i nie mogła uwierzyć, że nad całym projektem pracuje od roku ponad
pięćset osób.<br />
- Jak zawsze dowiaduje się wszystkiego ostatnia. – powiedziała do siebie.<br />
Brunetka wzięła do ręki projekty wyglądu stadionu i rozłożyła je na biurku,
stoliku, kanapie i podłodze, tak aby mogła je wszystkie dokładnie widzieć
jednocześnie, więc już po chwili jej gabinet zamienił się w swego rodzaju
wystawę stadionów w wersji 3d. Dziewczyna przyglądała się każdemu projektowi
dokładnie i starała się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Każdy ze stadionów
był wyjątkowy i naprawdę bardzo trudno było wybrać jeden najlepszy.<br />
- Hermiono, szef czeka na ciebie w sekretariacie. Masz zabrać ze sobą projekty
stadionów. – powiedziała Megan wchodząc do jej gabinetu.<br />
Brunetka popatrzyła na zegar wiszący nad drzwiami, dochodziła czternasta.
Szybko pozbierała projekty i wyszła z gabinetu i udała się na umówione
spotkanie. Na zebraniu obecni byli wszyscy szefowie departamentów oraz sam
Minister Magii jej dobry znajomy Kingsley Shacklebolt. Na sali znajdowali się
jeszcze dwaj znajomi czarodzieje. Nowy szef departamentu Transportu Magicznego
– Percy Weasley i jej przyjaciel Harry Potter – szef Biura Aurorów, którym
Hermiona posłała promienny uśmiech.<br />
- Waren, Hermiono. Czekaliśmy na was. – odezwał się Kingsley. – Usiądźcie.
Rozumiem, że wszyscy znają pannę Granger? – zapytał, a wszyscy pokiwali
głowami. – Panna Granger obejmie stanowisko Warena, który odchodzi na zasłużoną
emeryturę. Hermiona nie zna wszystkich, więc pozwolę sobie przedstawić. To jest
Arnold Peaseood z departamentu Magicznych Wypadków i Katastrof. – wskazał na
łysiejącego mężczyznę, który siedział po jego prawej stronie. – To Aron
Carelwell z departamentu Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami, Harmish
Macfarlan z Magicznych Gier i Sportów, Saul Croaker z departamentu tajemnic i
Mafalda Hopkirk z departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. – Hermiona
popatrzyła na niską brunetkę, w którą zmieniła się pare lat temu po wypiciu
eliksiru wieloskokowego. – Percego i Harrego znasz. – dodał.<br />
- Bardzo mi miło państwa poznać.<br />
- Czy przyniosła pani projekty? – zapytał Macfarlan.<br />
- Tak. – Hermiona sięgnęła po stos dokumentów, który leżał przed nią. –
Pozwoliłam sobie wybrać dziesięć najlepszych projektów. – powiedziała i zaczęła
rozkładać je na środku długiego stołu przy którym siedzieli.<br />
- Dobra robota. – pochwalił ją Carelwell.<br />
Brązowowłosa skończywszy rozkładać dokumenty machnęła różdżką, a w miejsce
placów pojawiły się miniatury boisk. Wszyscy byli zachwyceni widokiem wybranych
obiektów, a każdy z obecnych wybrał projekt, który mu się najbardziej podobał.
Niestety jedynie Harry i Hermiona byli podobnego zdania, co do najlepszych
obiektów, reszta zebranych niestety miała własne zdanie.<br />
- Uważam, że projekt numer dwa, jest najlepszy pod względem bezpieczeństwa,
trybuny są rozmieszczone w sposób, który nie zagraża bezpieczeństwu
oglądających. – zaczęła Mafalda.<br />
- Tak, ale jest jednocześnie najmniejszy. Dodatkowo obawiam się, że nie
pomieści tylu osób ile zakłada, ponieważ te filary. – Hermiona wskazała na
filary podtrzymujące całą konstrukcję. – Ograniczają widoczność, więc możemy
założyć wykluczenie miejsc, które znajdują się za nimi.<br />
- To w takim razie numer cztery. – odezwał się Aron i wskazał na wybrany projekt.
– Ma dobrze nachylone trybuny i nie posiada filarów, które uniemożliwiałyby
oglądanie. Jest najlepszy!<br />
- Obawiam się, że trybuny są umiejscowione zbyt blisko boiska, co w przypadku…
- zaczęła.<br />
- Ta kobieta widzi same problemy. – skwitował Saul.<br />
- Hermiona ma rację. – dodał Harry. – Zgadzam się, że trybuny są zbyt blisko.
Byłem zawodnikiem, więc pan wybaczy, ale mam trochę większe doświadczenie. W
przypadku kiedy, któryś z zawodników dostałby tłuczkiem, prawdopodobieństwo, że
spadnie na trybuny jest zbyt duże. Ta trybuna – wskazał na tę położoną
najbliżej ziemi. – musiałaby zaczynać się w tym miejscu i być bardziej pionowa.
– powiedział.<br />
- W takim razie co proponujecie? – zapytał Percy.<br />
- Myślę, że Hermiona się ze mną zgodzi, że najlepszym wyborem byłby projekt
numer jeden, pięć, osiem i dziesięć. – Potter machnął różdżką, a na stole
zostały tylko rzeczone projekty.<br />
- Zgadzam się, te cztery projekty są najlepsze i spełniają wszystkie kryteria.<br />
- W takim razie proponuje głosowanie. – odezwał się Arnold.<br />
- Hymmm – Kingsley wstał i popatrzył na obiekty z bliska. – Harry, jakbyś był
jeszcze zawodnikiem to na którym z tym obiektów chciałbyś zagrać?<br />
- To jest myśl! – zachwycił się Waren. – Zapytajmy zawodników o zdanie!<br />
- Genialne! – dodał Harmish. – Przecież nasza reprezentacja dostała się wczoraj
do finału! Zapytajmy ich o zdanie! – Hermiona popatrzyła po zgromadzonych,
wszyscy byli zachwyceni.<br />
- Zajmiesz się tym Harry? – zapytał Kingsley.<br />
- Nie mogę. Niestety od jutra zaczynamy szkolenie aurorów, którzy będą
ochraniać finał. Muszę to nadzorować!<br />
- Aha, rozumiem. To może ty Harmish?<br />
- Niestety mam teraz wystarczająco dużo obowiązków, to by się wiązało z
tygodniowym wyjazdem, plus nadzorowaniem budowy obiektu. Nie, zdecydowanie nie
mam na to czasu. Mam z tym finałem już i tak wystarczająco dużo roboty. –
Minister rozglądnął się po sali, wszyscy zebrani mieli już wystarczająco dużo
swoich obowiązków.<br />
- Hermiona!<br />
- Tak?<br />
- Hermiona mogłaby się tym zająć. Obejmuje stanowisko dopiero za miesiąc, więc
teoretycznie ma więcej czasu niż my wszyscy. Zgadzasz się Hermiono? – zapytał,
a wszystkie twarze skierowały się w jej stronę.<br />
- Ale ja się nie znam na quidditchu. Myślę, że ktoś inny powinien… - zaczęła.<br />
- Przecież nie musisz się znać! – powiedział Harry. – Będziesz miała pod ręką
naszą reprezentację plus sztab szkoleniowy, więc jeżeli będziesz potrzebowała
pomocy na pewno wszystko ci wyjaśnią. Poza tym będzie tam Ginny, przecież jest
najlepszą ścigającą w kraju. – usłyszawszy imię swojej przyjaciółki poczuła się
znacznie lepiej. W prawdzie nie widziały się od trzech lat, ale pisały do
siebie regularnie.<br />
- Dobrze zgadzam się.<br />
- Waren poradzisz sobie bez niej? – zapytał Kingsley, a szef Hermiony skinął
twierdząco głową. – W takim razie załatwione. Udasz się do bazy treningowej
jeszcze dziś wieczorem. Baza jest oddalona o pięć kilometrów od miejsca, w
którym stanie finałowy stadion. Wyślę sowę do właścicieli, żeby przygotowali
dla ciebie pokój i powiadomię trenera naszej reprezentacji o twoim przybyciu.
Zostaniesz tam do finału, więc twoje zadania na najbliższy tydzień to :wybrać
stadion i nadzorować jego budowę.<br />
- Dobrze.<br />
- Nie martw się każdy z nas od czasu do czasu będzie wpadał w okolice areny,
więc w razie potrzeby ktoś ci pomoże. Zresztą na miejscu będziesz miała ekipę do
pomocy. – uśmiechnął się do dziewczyny. – Jeżeli nikt nie chce już nic dodać to
zamykam zebranie.<br />
Wszyscy zgromadzeni wstali, a w międzyczasie minister napisał na kartce papieru
adres bazy.<br />
- Tu masz adres. Dzisiaj masz już wolne, spakuj się i przygotuj do wyjazdu.<br />
Hermiona wyszła z sali razem z Harrym. Czarnowłosy też miał już dzisiaj wolne,
więc zaproponował przyjaciółce kufel kremowego piwa w Dziurawym Kotle.
Dziewczyna przystała na propozycję i oboje skierowali się w kierunku baru.
Każdy zamówił sobie po kuflu i razem usiedli przy jednym ze stolików.<br />
- Nie przejmuj się, świetnie dasz sobie radę. – odezwał się Harry, widząc
zdenerwowanie przyjaciółki.<br />
- Mam nadzieję. – uśmiechnęła się niepewnie. – Po prostu ja tam nikogo nie
znam, oprócz Ginny.<br />
- Nieprawda. W drużynie jest siedmiu podstawowych i czterech rezerwowych czyli
jedenastu zawodników oraz trzech członków sztabu szkoleniowego czyli w sumie
czternaście osób. Cztery kobiety i dziesięciu mężczyzn. Znasz pięć osób.<br />
- Pięć? – zdziwiła się.<br />
- No tak. Ginny, Olivera Wooda, Katie Bell, Zabiniego i Malfoya.<br />
- Malfoya?! Co on robi w drużynie?! – wrzasnęła.<br />
- Ciszej! – rozejrzał się po barze, prawie wszystkie twarze zwrócone były teraz
w ich stronę. – Jest szukającym i tymczasowym kapitanem drużyny, od połowy
mistrzostw zastępuje kontuzjowanego Jacka Evonsa.<br />
- Cały tydzień z tą tlenioną fretką, no pięknie! Jeszcze tego mi brakowało. –
zasmuciła się. – Znowu się zacznie, te wszystkie wyzwiska. – oczy jej się
zaszkliły.<br />
- Hermiona, hej. – złapał ją za dłoń, którą trzymała na stoliku. – Wszystko
będzie w porządku. Ten palant nic ci nie zrobi.<br />
Przyjaciele dopili kremowe piwo, pożegnali się i każde wróciło do swojego domu.
Zaraz po powrocie Hermiona zjadła szybki posiłek i udała się do swojej
sypialni. Wyciągnęła z garderoby walizkę, położyła otwartą na łóżku i zaczęła
się pakować. Kiedy skończyła wzięła do ręki kartkę, którą dostała od Kingsleya,
powtórzyła w myślach adres i teleportowała się z lekkim trzaskiem. Dziewczyna
znalazła się wprost przed ośrodkiem treningowym, w którym miała mieszkać przez
najbliższy tydzień. Przyglądała mu się przez chwile, po czym ruszyła w kierunku
recepcji. W holu czekała już na nią Katie Bell.<br />
- Witaj Hermiono!<br />
- Katie! Jak miło cię widzieć. – dziewczyny przytuliły się przyjaźnie.<br />
- Przyszłam się tylko przywitać. Zaraz mamy trening, a ja jestem asystentem
trenera, więc sama rozumiesz muszę tam być. To jest rozkład naszych zajęć. –
powiedziała podając brunetce kartkę z grafikiem. – Jeżeli będą jakieś zmiany
ten plan automatycznie się zaktualizuje. – uśmiechnęła się. – To jest pierścień
powiadomienia, jeżeli w rozkładzie coś się zmieni zacznie delikatnie wibrować.
Noś go zawsze przy sobie.<br />
- Dobrze. – pokiwała głową i włożyła pierścień na palec, a on sam dostosował
rozmiar do jej palca.<br />
- To jest Karl. – wskazała na mężczyznę stojącego za blatem recepcji. – Wskaże
ci twój pokój. Jeżeli będziesz głodna to w twoim pokoju znajduje się menu,
wybierz coś i wypowiedz na głos nazwę dania i wtedy pojawi się na twoim stole.
Dzisiaj o dwudziestej mamy spotkanie. – wskazała palcem na zapis w grafiku. – W
tamtej sali. – wskazała na niewielkie drzwi na prawo od głównego wejścia. –
Wtedy poznasz resztę ekipy, a teraz przepraszam cię, ale muszę pędzić na
trening. – powiedziała i zniknęła za automatycznie otwieranymi drzwiami.<br />
Dziewczyna rozejrzała się po holu, zastanawiając się czy wszystko dobrze
zapamiętała, kiedy podszedł do niej recepcjonista.<br />
- Pani Hermiona Granger, tak?<br />
- Zgadza się. – posłałam mu uśmiech. Był to wysoki, szczupły brunet o zielonych
oczach.<br />
- Proszę za mną, pokaże pani pokój i proszę zostawić tu swoje rzeczy, zostaną
automatycznie przetransportowane na górę, zanim zdążymy tam dotrzeć –
powiedział, uśmiechnął się promiennie i wskazał drogą do windy. Wjechaliśmy na
ostatnie piętro, mężczyzna otworzył jej drzwi, pożegnał się i wrócił na dół.
Brunetka otworzyła drzwi, weszła do swojego pokoju i aż oniemiała z
zachwytu. Pokój był bardzo duży i przestronny. Po lewej stronie stała kanapa z
brązowej skóry, niewielki stolik do kawy i dwa pasujące do kanapy fotele. Na
wprost kanapy stał wielki telewizor. W drugiej części pokoju, odgrodzonej od
reszty ścianką stało wielkie łóżko, w którym spokojnie mogłyby spać cztery
osoby, po obu stronach stały szafki nocne ze stojącymi na nich małymi lampkami.
W głębi stała zakrywająca całą ścianę szafa. Kobieta podeszła do niej i
otworzyła. W środku były już wszystkie jej rzeczy, więc przynajmniej
rozpakowywanie miała już za sobą. Podeszła do wielkiego okna i wyjrzała przez
nie i zobaczyła śmigające nad boiskiem postacie, bez wątpienia miała widok na
boisko treningowe. Patrzyła na latające postacie jeszcze przez chwile.
Spojrzała na zegarek była dziewiętnasta, więc miała jeszcze godzinę do
spotkania. Postanowiła wziąć kąpiel. Wzięła niezbędne rzeczy i otworzyła drzwi
do łazienki. To, co zobaczyła przeszło jej najśmielsze oczekiwania. W łazience
znajdowały się dwie osobne umywalki, a nad nimi wisiało wielkie na całą ścianę
lustro. W głębi po lewej stronie stał prysznic, a z drugiej strony ogromna
wanna z czterema kurkami. Dziewczyna aż pisnęła z zachwytu, słyszała już o
takiej zaczarowanej wannie, ale jeszcze nigdy nie miała okazji z niej
skorzystać. Teraz nareszcie miała okazję. Ściągnęła z siebie wszystkie rzeczy i
weszła do niej.<br />
- W świetnym nastroju. – odezwał się głos jakby z wewnątrz kurków i wanna
zaczęła natychmiast napełniać się wodą.<br />
- Tak jak myślałam. – powiedziała do siebie. Miała rację, była to wanna, która
rozpoznawała nastrój i dostosowywała wodę i olejki zapachowe w zależności od
tego jak użytkownik się czuł, a ona czuła się cudownie.<br />
Oparła głowę o brzeg wanny i rozkoszowała się zapachem olejków do kąpieli.
Rozkoszowała się chwilą, kiedy drzwi do łazienki otworzyły się z impetem, a do
środka wszedł nagi Malfoy.<br />
- Kurwa Granger, co ty robisz w mojej łazience?!<br />
- W twojej łazience?! Co ty robisz nagi w mojej łazience?! Zasłoń się! Odwróć
się natychmiast! – zdenerwowana dziewczyna próbowała zasłonić się rękami.<br />
- Ale po co? Możesz sobie popatrzyć na prawdziwego mężczyznę. – uśmiechnął się
cynicznie i napiął mięśnie.<br />
- Wynoś się stąd! NATYCHMIAST! – wrzeszczała.<br />
- Nie drzyj się tak, nie to nie już wychodzę. – odwrócił się w stronę drzwi. –
Swoją drogą masz niezłe cycki Granger. – dodał i zamknął za sobą drzwi.<br />
Zdenerwowana dziewczyna niemal wyskoczyła z wanny, ubrała się i weszła do
swojej sypialni trzaskając drzwiami. Ze wszystkich osób, które mieszkały w tym
ośrodku ona akurat musiała dzielić łazienkę z Malfoyem.<br />
- A miało być tak pięknie. – powiedziała sama do siebie.<br />
Nie licząc incydentu w Ministerstwie to nie widzieli się od zakończenia szkoły.
Brunetka już niemal zapomniała o nim i jego stosunku do niej, a teraz na nowo
zaprzątał jej głowę. Musiała zgodzić się, że zmienił się od czasów szkolnych,
przez tą krótką chwilę w łazience zdążyła mu się przyjrzeć. Zmężniał, wyrobił
sobie mięśnie i cholernie wyprzystojniał.<br />
- Uspokój się Granger. Przestań o nim myśleć. – skarciła się w myślach. –
Choćby był chodzącym ideałem nie wolno ci o nim myśleć. Jesteś w pracy.<br />
Dziewczyna wzięła kilka głębokich oddechów i popatrzyła na zegarek. Za
piętnaście minut zaczynało się zebranie. Chwyciła teczkę z projektami i wyszła
z pokoju.<br />
- Tym razem ubrana Granger? – zapytał oparty o ścianę blondyn.<br />
- Zamknij się Malfoy! Nie mam ochoty się z tobą przegadywać!<br />
- A może ja lubię się z tobą przegadywać? – zapytał.<br />
- Kretyn.<br />
- Udam, że tego nie słyszałem. – skwitował. – Zapraszam do windy. – powiedział
i gestem zaprosił ją do środka.<br />
- Mam do ciebie jedną prośbę Malfoy. – zaczęła kiedy winda ruszyła. – Nie
wchodźmy sobie w drogę przez ten tydzień.<br />
- Będzie trudno. – powiedział jak dojechali na parter. – Liczyłem na powtórkę
łazienkowej akcji. – dodał i wyszedł z windy.<br />
Dziewczyna zacisnęła pięść ze złości i ruszyła za nim z zamiarem uderzenia go w
twarz. Jednak gdy tylko opuściła windę rzuciła się na nią rozradowana Ginny.<br />
- Hermiona tak się cieszę! Tęskniłam za tobą! – ściskała przyjaciółkę z całych
sił.<br />
- Ja też się cieszę, ale zaraz mnie zgnieciesz!<br />
- Przepraszam. – powiedziała i puściła dziewczynę. – Mam nadzieję, że Draco ci nie
dokuczał. – popatrzyła na blondyna pytająco.<br />
- Ależ gdzież bym śmiał. Byłem grzeczny jak nigdy. – ukłonił się teatralnie.<br />
- Taa jasne. – dodała brunetka.<br />
- Chodź poznasz wszystkich! – powiedziała ruda i pociągnęła przyjaciółkę za
sobą.<br />
Weszły razem do sali konferencyjnej, na środku której stał ogromny okrągły
stół, a dookoła stało dokładnie piętnaście krzeseł. Gdy tylko znalazły się w
środku wszyscy odwrócili się w ich stronę. Jako pierwszy podszedł do nich
Oliver Wood.<br />
- Jak miło cię znowu widzieć Hermiono. – przywitał się i uścisnął brunetkę.<br />
- Ciebie również. – odpowiedziała.<br />
- Widzę, że wszyscy już są, więc proszę usiądźcie. – powiedział mężczyzna
wchodzący do pomieszczenia.<br />
Wszyscy zebrani zajęli miejsce Hermiona usiadła obok Ginny i miała nadzieję, że
z drugiej strony usiądzie Oliver, ale niestety został wyprzedzony przez
Malfoya. Hermiona posłała mu mordercze spojrzenie.<br />
– Nazywam się Liam Harnson i jestem pierwszym trenerem. – przybyły mężczyzna
wyciągnął rękę i przywitał się z dziewczyną.<br />
- Hermiona Granger.<br />
- Moją asystentkę Katie chyba już znasz?<br />
- Tak znamy się. – odpowiedziała. – Znam jeszcze Ginny, Olivera, Blaise’a i
Malfoya.<br />
- W takim razie przejdźmy dalej. To jest nasz fizjoterapeuta Jeff Higgins. –
wskazał na mężczyznę siedzącego po prawej stronie Katie, który pomachał do
niej. Dalej siedzą nasi ścigający Roger Denverer, Andrew Markens i Megan Quinn.
– cała trójka uśmiechnęła się do niej. – Pałkarze Steven Grrared, Lexie Forkerd
i Rafael Newlin i nasz drugi szukający Jack Evons.<br />
- Bardzo mi miło. – kiwnęła głową w stronę nowych znajomych.<br />
- Skoro już wszyscy się znamy to myślę, że możesz nam przedstawić główny cel
swojej wizyty. – powiedział i usiadł na ostatnim wolnym miejscu.<br />
- Jak już wspominałam nazywam się Hermiona Granger i jestem starszym
asystentem szefa departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. –
zaczęła.<br />
- Nie bądź taka skromna Granger. Słyszałem, że za miesiąc zostaniesz szefem.
Ałaaa - popatrzył z wyrzutem w kierunku rudowłosej. – A to za co?<br />
- Nie interesuje mnie co słyszałeś Malfoy. Zamknij się i słuchaj.<br />
- Ostra sztuka, Draco w końcu masz godnego przeciwnika. – zaśmiał się Steven.<br />
- Może pozwolicie pannie Granger dokończyć? – wtrącił się Liam.<br />
- Jestem odpowiedzialna za arenę finału mistrzostw, a co za tym idzie mam
wybrać projekt stadionu i dopilnować jego budowę. Wraz z innymi szefami
departamentów i samym ministrem doszliśmy do wniosku, że nikt nie wybierze
lepiej niż sami zawodnicy, więc to jest celem mojej wizyty tutaj. Za chwilę
przedstawię wam cztery projekty, które spełniają wszystkie wytyczne. Wybór
ostateczny należy do was. Prosiłabym jeszcze, oczywiście jeżeli nie będzie to
kolidowało z waszymi treningami i innymi zajęciami, nie chciałabym zakłócać
waszych przygotowań do finału – popatrzyła wymownie na trenera. – To prosiłabym
o możliwą pomoc przy realizacji tego projektu. Nigdy nie grałam w quidditcha, a
całą wiedzę na ten temat posiadam jedynie z książek, więc…<br />
- Załatwione. – podsumował Liam.<br />
- A jednak panna „Wiem to wszystko” czegoś nie wie, ciekawe.<br />
- Draco mógłbyś? – trener popatrzył na blondyna z dezaprobatą.<br />
- Czy to wszystko? – zapytał z ciekawością Zabini.<br />
- Tak w zasadzie tak. – odpowiedziała.<br />
- No to dawaj te projekty! – krzyknął czarnoskóry.<br />
Hermiona otworzyła teczkę i położyła cztery kartki papieru na podłodze w dość
dużych odległościach od siebie. Zgromadzeni wpatrywali się w nie z ciekawością.
Dziewczyna machnęła różyczką i wtedy ukazały się przed nimi modele stadionów.
Niektórzy z obecnych jęknęli z zachwytu.<br />
- Możecie poruszać się swobodnie między nimi. Jeżeli dotkniecie którejś części,
przykładowo trybun – zademonstrowała. - Model automatycznie się powiększy.<br />
Wszyscy zawodnicy pospiesznie wstali z miejsc i zaczęli oglądać projekty pod
każdym możliwym względem, żywo dyskutując między sobą. Po niespełna dwóch
godzinach udało im się w końcu dojść do porozumienia i wybrać jeden projekt,
który zresztą najbardziej podobał się również Hermionie. Następnie wszyscy
zgromadzeni pożegnali się i udali w kierunku swoich pokoi.<br />
- Mam nadzieje, że znajdziesz jutro dla mnie chwile czasu, tak długo się nie
widziałyśmy, pojutrze mamy dzień wolny, więc mogłybyśmy posiedzieć do późna. –
powiedziała rudowłosa.<br />
- Ginny, rezerwuję dla ciebie cały jutrzejszy wieczór. – uśmiechnęła się
brązowowłosa.<br />
- To nasze piętro. – zauważył Blaise, kiedy widna się zatrzymała. – Miłej nocy
i do zobaczenia jutro. – uśmiechnął się i pociągnął Ginny za sobą, a drzwi
ponownie się zamknęły.<br />
- Czy oni…? – zapytałam niepewnie.<br />
- Tak, są razem. – odpowiedział Oliver. – Tu wysiadam, dobranoc. – dodał i
opuścił windę.<br />
W windzie zostali już tylko oni.<br />
- To jak zakończymy ten miło rozpoczęty wieczór Granger? – zagaił.<br />
- Nie interesuje mnie, co ty będziesz robił Malfoy! Ja idę spać. –
odpowiedziała i gdy tylko drzwi ponownie się otworzyły ruszyła szybkim krokiem
w kierunku swojego pokoju.<br />
- Nie udawaj takiej niedostępnej! – krzyknął w jej kierunku, ale w tym samym
momencie zniknęła za drzwiami. – I tak dobrze wiemy, że mi ulegniesz. –
powiedział do siebie i zniknął w swoim pokoju.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Hermiona obudziła się wczesnym rankiem, rozciągnęła się leżąc na
łóżku i popatrzyła na zegarek. Dochodziła siódma, więc miała jeszcze sporo
czasu do rozpoczęcia budowy. Postanowiła udać się do łazienki i wziąć kąpiel.
Dziewczyna podeszła do szafy i wybrała ubrania na dzisiejszy dzień, chwyciła za
ręcznik i ruszyła w stronę łazienki. Kiedy otworzyła drzwi okazało się, że w
łazience znajduje się już Malfoy. Mężczyzna wyglądał jakby dopiero wyszedł spod
prysznica, z jego włosów kapały kropelki wody, a na wysokości bioder miał
opleciony luźno ręcznik, stał tak przy jednej z umywalek i kończył myć zęby.<br />
- Malfoy, mógłbyś się chociaż ubrać. – podsumowała brunetka i odwróciła wzrok.<br />
- Jakbyś nie zauważyła Granger, dopiero wyszedłem spod prysznica.<br />
- Długo tu jeszcze będziesz siedział? Chciałabym się wykąpać!<br />
- Nie przeszkadzaj sobie. – odpowiedział.<br />
- Nie będę się kąpać przy tobie! Zapomnij!<br />
- Dlaczego? Wczoraj było całkiem miło. – uśmiechnął się uwodzicielsko.<br />
- Spadaj stąd ty tleniona fretko! – krzyknęła i rzuciła w niego ręcznikiem
celując w głowę. Niestety nie trafił tam gdzie pierwotnie założyła, a jej
ręcznik odbił się dokładnie w miejscu gdzie kończył się jego ręcznik, który po
uderzeniu zsunął się na podłogę. Blondyn popatrzył na podłogę, po czym podniósł
wzrok i zwrócił się do dziewczyny.<br />
- No, no Granger nie spodziewałem się, że już drugiego dnia będziesz mnie
rozbierać, ale skoro lubisz takie szybkie tempo to nie mogę narzekać. –
arystokrata stał teraz twarzą do niej, a ona zakrywała swoją twarz dłońmi.<br />
- Malfoy, ubierz się natychmiast! - krzyknęła.<br />
- Peszy cię widok nagiego mężczyzny Granger? – szepnął jej do ucha, nawet nie
wiedziała kiedy znalazł się tak blisko.<br />
- Chrzań się Malfoy! – krzyknęła i próbowała uderzyć chłopaka, ale ten okazał
się szybszy i złapał jej rękę.<br />
- Napatrz się dobrze, bo pewnie nigdy nie widziałaś mężczyzny z takim ciałem
jak moje. – powiedział to patrząc jej głęboko w oczy, a ona aż zadrżała. – Tak
myślałem. – dokończył, odwrócił się i skierował w stronę swojego pokoju,
zostawiając ją samą. Dziewczyna jeszcze chwilę stała jak sparaliżowana. Musiała
przyznać przed samą sobą, że Malfoy choć był tym kim był, miał naprawdę
wspaniałe ciało. Kiedy już otrząsnęła się szoku, zamknęła drzwi od środka,
wzięła szybki prysznic, zjadła śniadanie i udała się na miejsce budowy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Miejsce, które zostało przeznaczone na finałową arenę znajdowało
się w środku lasu położnego w górskiej dolinie. Zostało wybrane niemal
idealnie, ponieważ prawdopodobieństwo, że mugole dotrą tu przypadkiem było
znikome. Hermiona rozejrzała się dookoła. Teren ogrodzony był złotym murem,
który wydzielał swego rodzaju strefy. Nim zdążyła się zastanowić nad tym co
mogłyby wydzielać podszedł do niej łysy mężczyzna w średnim wieku.<br />
- Witam. Nazywam się Dirk Rosner i jestem kierownikiem budowy. Czy pani
Hermiona Gragner?<br />
- Granger. – poprawiła go. – Tak to ja.<br />
- Świetnie. – powiedział bez entuzjazmu. – Ma pani projekt? – zapytał.<br />
Dziewczyna otworzyła swoją torbę i zaczęła ją nerwowo przeszukiwać.<br />
- Cholera! Zostawiłam w hotelu. – powiedziała zakłopotana.<br />
Twarz mężczyzny w ciągu sekundy stała się purpurowa.<br />
- Wiedziałem, że z babami to same problemy! – wykrzyczał. – Do finału został
tydzień! Jak można zapomnieć najważniejszej rzeczy jaką jest projekt cholernego
stadionu! Kretynka! Jak można być takim debilem, żeby zapomnieć o jednej
rzeczy?! – teraz mężczyzna darł się na całą okolicę, a z minuty na minutę
wymyślał coraz to gorsze wyzwiska.<br />
- Może już wystarczy. – odezwał się Draco, który pojawił się nagle obok nich.<br />
- Pan Malfoy, dzień dobry. – Rosner ukłonił się nisko. – Pan wybaczy, ale to
skretyniałe babsko zapomniało…<br />
- Powiedziałem wystarczy! – wtrącił się. – Jak jeszcze raz usłyszę, że obrażasz
tą panią, będziesz miał ze mną do czynienia. – zagroził. - Zapomniałaś wczoraj
zabrać z zebrania. – tym razem zwrócił się w kierunku brunetki i podał jej
teczkę z dokumentami.<br />
- Dzięki. – dziewczyna prędko wyciągnęła z teczki rzeczony projekt i podała
Rosnerowi.<br />
- No i teraz to ja mogę pracować! – ukłonił się ponownie i poszedł w stronę
swoich pracowników.<br />
- Dzięki Malfoy. – westchnęła.<br />
- Tylko tyle za uratowanie twojego ślicznego tyłka? – zapytał.<br />
- Jak ja cię zaraz… - odwróciła się w jego stronę, a on złapał ją wpół i
ponownie popatrzył głęboko w jej czekoladowe oczy.<br />
- Teraz jesteś moją dłużniczką Granger, więc nie podskakuj. Jesteś mi winna
kolację.<br />
- Chyba śnisz! Nie pójdę z…<br />
- Jutro. – przerwał jej. – I czekam na nagrodę. – szepnął jej do ucha.<br />
- Jaką znowu nagrodę?! – próbowała oswobodzić się z jego uścisku.<br />
- Przez ciebie spóźniłem się na trening Granger. Jesteś mi winna kolację i
nagrodę. – puścił ją. – Kolacja jutro. Nagrodę odbiorę po wygranym finale.<br />
- Najpierw musielibyście wygrać.<br />
- O to się nie martw Granger. To mój problem.<br />
- Pójdę z tobą na kolację, ale po moim trupie!<br />
- Nie obiecuj! – skwitował jej odpowiedź i zniknął z lekkim trzaskiem.<br />
- Pieprzony, arystokratyczny dupek. – podsumowała i ruszyła za Rosnerem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Wieczorem kiedy wróciła do hotelu zdała sobie sprawę, że nie
jadła dzisiaj nic oprócz śniadania, a na samą myśl zaburczało jej w brzuchu.<br />
- Tu jesteś! – krzyknęła ruda wychodząc z windy. – Wszędzie cię szukałam! Już
myślałam, że zapomniałaś o naszym dzisiejszym spotkaniu.<br />
- Dopiero wróciłam.<br />
- Jak idzie budowa? – zapytała.<br />
- Pomimo początkowych trudności ruszyła pełną parą. – uśmiechnęła się.<br />
- W takim razie chodź do nas, powspominamy stare czasy. Blaise zamówił tonę
jedzenia, a znając ciebie pewnie nic od rana nie jadłaś. – kobiety wsiadły do
windy i po chwili znalazły się w pokoju Weasley i Zabiniego.<br />
Pomieszczenie różniło się od jej pokoju na górze, składało się z dwóch
pomieszczeń, a obok sypialni była jeszcze niewielka garderoba.<br />
- Robi wrażenie! – zachwyciła się Hermiona. – Mój pokój nie wygląda tak
wspaniale.<br />
- To kwestia chęci. – uśmiechnął się Blaise.<br />
- Chęci? – zapytała zdziwiona.<br />
- No tak. – zaczął. – Zapomniałem, że jesteś tu dopiero od wczoraj. –
uśmiechnął się. – Ten pokój wyglądał zupełnie tak samo jak ten twój na górze.
Mieszkaliśmy tak jak ty i Draco. Ja miałem swój pokój, Ginny miała swój,
dzieliliśmy wspólną łazienkę.<br />
- Kiedy zdecydowaliśmy się zostać parą, nasze pokoje jakby się połączyły i
teraz wyglądają tak jak widać. – dodała rudowłosa.<br />
- Jak ja kocham magię… - rozmarzyła się brunetka i cała trójka zaczęła się
śmiać.<br />
Przez dalszą część wieczoru dobry humor ich nie opuszczał. Rozmawiali dosłownie
o wszystkim, co działo się z nimi od czasu kiedy się ostatnio widzieli. Ruda
opowiedziała Hermionie ze szczegółami o rozstaniu z Harrym i o jej związku z
Blaisem, który przez cały wieczór raczył je procentowymi trunkami.<br />
- Naaa pewwwno trafisz na górę? – zapytała ruda starając się powstrzymać
czkawkę.<br />
- Kochanie, nie martw się odprowadzę ją. Idź się już połóż. – powiedział
czarnoskóry i ucałował Ginny w czoło.<br />
- Yyyjakie to Roman-tycz-ne! – skwitowała brunetka.<br />
- Chodź odstawię cię na górę. – zaśmiał się Blaise. – Ale wy macie słabą głowę.<br />
- Dam sobie radę! – Hermiona wystawiła przed siebie wskazujący palec. – Jaaaa
wcale nieee jestem pijana! – teraz i ona miała czkawkę.<br />
- Jak chcesz! Do jutra. – powiedział i nacisnął przycisk z numerem jej piętra.
– Tylko nie pomyl pokoi!<br />
Kiedy drzwi windy otworzyły się brunetka zachwiała się i zatoczyła na ścianę,
która była naprzeciw windy. Dziewczynie zakręciło się w głowie, którą oparła
się o ścianę.<br />
- Dobra już niedaleko! – powiedziała sama do siebie i złapała za klamkę drzwi,
które znajdowały się najbliżej. Drzwi otworzyły się, a ona weszła do środka.
Ściągnęła z siebie rzeczy, w których była i zostając w samej bieliźnie położyła
się do łóżka. Nie była świadoma tylko jednego. Stało się to przed czym
przestrzegał ją Blaise. Faktycznie pomyliła pokoje. Kiedy tylko przytuliła
głowę do poduszki natychmiast zasnęła.<br />
Malfoy przyglądał się całej sytuacji z lekkim uśmiechem na twarzy. Śmieszyło go
to, że kobieta nie zauważyła, że kładzie się do łóżka, w którym już ktoś jest.<br />
- Ale się rano zdziwi. – pomyślał i zamknął oczy. – Jutro będzie ciężki dzień.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Kiedy pierwsze promienie słoneczne padły na twarz brunetki, ona
sama poczuła przyjemne ciepło, ale nie na samej twarzy. Owe ciepło czuła
również na swoim brzuchu, który przylegał do czegoś ciepłego. Coś było nie tak.
Dziewczyna otworzyła powoli oczy i spojrzała w kierunku skąd pochodziło ciepło.<br />
- Malfoy, co ty robisz w moim pokoju?! – kobieta wyskoczyła pospiesznie z łóżka
jak oparzona i prawie natychmiast zakręciło jej się w głowie.<br />
- Jezu Granger, musisz się tak drzeć z samego rana? – zapytał niewzruszony.<br />
- Wynoś się natychmiast z mojego łóżka!<br />
- Tak dla ścisłości to jest moje łóżko, a ty jesteś w moim pokoju, więc jeżeli
już ktoś miałby się stąd wynosić to ty. – dodał i obrócił się twarzą do
brunetki. – No, no Granger fajna bielizna. – uśmiechnął się. – Nie przestajesz
mnie zaskakiwać.<br />
- Co? – zdziwiła się i popatrzyła po sobie, a następnie rozejrzała się dookoła.<br />
Kiedy zorientowała się, że nie jest w swoim pokoju i nie ma na sobie nic oprócz
koronkowej bielizny ruszyła biegiem do drzwi i biegnąc przez ich wspólną
łazienkę znalazła się u siebie. W dalszym ciągu kręciło jej się w głowie, więc
czym prędzej położyła się do łóżka, próbowała ponownie zasnąć, ale ból głowy i
emocje nie pozwalały jej na to. Chwilę później usłyszała pukanie, które
dochodziło od strony łazienki.<br />
- Idź stąd. – krzyknęła, ale Draco nic sobie nie zrobił z jej słów i wszedł do
środka.<br />
- Nie rozumiesz kretynie, że nie chcę cię oglądać? – blondyn popatrzył na nią z
troską.<br />
- Oj Granger, Granger. Masz strasznie słabą głowę.<br />
- Nie musisz krzyczeć. – warknęła.<br />
- Ależ ja nie krzyczę. – zaśmiał się. – Masz wypij to. – podał jej małą
buteleczkę z fioletową substancją.<br />
- Co to jest?!<br />
- Spokojnie, przecież nie chcę cię otruć. To cudowne lekarstwo na kaca. Wypij,
poczujesz się lepiej.<br />
- Dzięki. – otworzyła buteleczkę i wypiła jej zawartość duszkiem.<br />
- Przypominam, że jesz dzisiaj ze mną kolację, ubierz się ładnie. – dodał i
zniknął za drzwiami.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Dziewczyna westchnęła głęboko, ostatnie na co miała ochotę to
spotkanie sam na sam z arystokratą. Przed południem wstała z łóżka i ubrała
się, dzięki eliksirowi czuła się naprawdę dobrze, więc postanowiła teleportować
się na budowę i zobaczyć jak idą prace.<br />
- Pani tutaj? – zdziwił się Rosner.<br />
- A co w tym dziwnego? Nadzoruje budowę.<br />
- Ale pan Malfoy już wszystko sprawdził i mówił, że pani dzisiaj nie będzie.<br />
- Doprawdy? – na jej twarzy malowało się zdenerwowanie.<br />
- No tak. Mówił, że macie dzisiaj jakieś ważne spotkanie i musi się pani do
niego przygotować. – puścił dziewczynie oko.<br />
- A tak. – odpowiedziała. – W takim razie będę jutro.<br />
- Jutro stadion powinien być gotowy. – dodał.<br />
Dziewczyna pożegnała się z nim i wróciła do hotelu, gdy tylko znalazła się na
swoim piętrze z impetem wpadła do pokoju Malfoya!<br />
- Coś ty do cholery nagadał temu facetowi na budowie? – krzyczała.<br />
- Dzień dobry. – odezwała się szczupła blondynka siedząca na kanapie.<br />
- Cześć Granger miło, że wpadłaś. – zaśmiał się blondyn.<br />
- Dzień dobry, ja przepraszam. - odpowiedziała zmieszana. – Przyjdę później. –
dodała i zniknęła za drzwiami, jej policzki zaczerwieniły się ze wstydu.<br />
- Wyładniała. – skomentowała Narcyza, a Draco tylko uśmiechnął się
potwierdzając jej słowa.<br />
- Czy ja zawsze muszę się skompromitować? – Hermiona zapytała samą siebie,
kiedy już znalazła się w swoim pokoju. Postanowiła, że już dzisiaj nigdy nie
wyjdzie. Niestety przypomniała sobie, że wieczorem wychodzi z Malfoyem i
skrzywiła się. Nawet nie miała w co się ubrać. Wstała pospiesznie i udała się
do pokoju Ginny i Blaise’a. Ruda jak zwykle służyła pomocą i pożyczyła jej
chyba najlepszą ze swoich sukienek, dając przy tym do zrozumienia brunetce, że
nie spodziewała się, że ta umówi się na randkę z Malfoyem.<br />
- To nie jest randka! – denerwowała się.<br />
- Jak nie, jak tak!<br />
- Nieprawda!<br />
- Blaise chodź tutaj! – zawołała swojego chłopaka.<br />
- Tak? – zapytał wchodząc do garderoby.<br />
- Draco zaprosił Hermionę na kolację i kazał jej się „ładnie ubrać”, czy tym
samym zaprosił ją na randkę? – zapytała.<br />
- Zdecydowanie! – zaśmiał się i przytulił rudą.<br />
- Jesteście okropni. – skwitowała brunetka, chwyciła sukienkę i ruszyła w
stronę wyjścia.<br />
- Bawcie się dobrze i czekam na relację! – rzuciła Ginny zanim Hermiona zdążyła
zamknąć za sobą drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Dziewczyna wróciła do siebie i zaczęła przygotowania do
wieczornego wyjścia, wykąpała się, ubrała, włosy związała w luźny kok i
delikatnie podkreśliła swoją urodę makijażem. Wyglądała olśniewająco w
dopasowanej czarnej sukience przed kolano, która uwydatniała wszystkie jej
atuty. Przed godziną dwudziestą w jej pokoju pojawił się Draco, który wyglądał
równie dobrze. Ubrany był w szarą koszulę, która podkreślała kolor jego oczu i
w skrojonych na miarę czarnych spodniach od garnituru. Wyglądał naprawdę
świetnie. Złapał dziewczynę pod rękę i teleportował ich do ciemnej uliczki.
Kobieta początkowo nie wiedziała, gdzie są, ale gdy tylko doszli do głównej
uliczki od razu poznała to miejsce. Niewątpliwie byli teraz w jej ukochanym
Paryżu. Jej oczy zaszkliły się z wrażenia. Udali się do pobliskiej restauracji,
w której arystokrata zrobił wcześniej rezerwację. Była pod wrażeniem jak
płynnie mówi on po francusku. Zupełnie nieświadomy tego, że ona również dobrze
mówi w tym języku, przez cały wieczór tłumaczył jej nazwy dań i pytania
kelnera. Kiedy zamawiali deser dziewczyna nie wytrzymała i ujawniła swoje
umiejętności.<br />
- Mogłaś mi powiedzieć, nie robiłbym z siebie durnia. – powiedział nachylając
się nad stolikiem.<br />
- Ależ to było urocze. – uśmiechnęła się promiennie.<br />
Reszta wieczoru minęła im w fantastycznej atmosferze, a kiedy żegnali się przed
drzwiami jej pokoju, arystokrata podziękował jej za miły wieczór, ucałował jej
dłoń i każde wróciło do siebie.<o:p></o:p></span></div>
<span style="color: #cccccc;"><br /></span>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #333333; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"><span style="color: #cccccc;">Nazajutrz Hermiona opowiedziała rudej wszystko ze szczegółami i
od tej pory każdego wieczoru spotykali się we czwórkę w pokoju pary, a każdego
dnia Malfoy żegnał się z nią tak samo. Musiała przyznać, że w pewnym sensie
zaczęło jej na nim zależeć, ale starała się tego nie okazywać. Dni mijały, a
pracy przy organizacji finału przybywało, więc Hermiona całymi dniami
przebywała w okolicach areny. Kilka razy zdarzyło się, że blondyn zupełnie
przypadkiem przynosił jej jedzenie lub po prostu towarzyszył i podpowiadał w
niektórych kwestiach, czym jeszcze bardziej urzekał brunetkę. W końcu po całym
tygodniu nadszedł ten wyczekiwany przez wszystkich dzień. Dzień finału
Mistrzostw Świata w Quidditchu. Hermiona już bladym świtem zjawiła się na
stadionie i pilnowała, aby wszystko odbywało się zgodnie z harmonogramem. W
miarę upływu czasu na stadionie i w okolicach pojawiało się coraz więcej osób.
Około dziesiątej pojawił się również Harry ze swoją ekipą, której przekazał
ostatnie uwagi, a następnie włączył się w pomoc brunetce. Kiedy wszystko było
już gotowe, a stadion wypełnił się do ostatniego miejsca, dwójka przyjaciół
udała się do loży honorowej, z której mieli obserwować spotkanie. Na swoich
miejscach siedzieli już minister magii, szefowie departamentów ze swoimi
rodzinami oraz rodziny zawodników angielskiej drużyny. Hermiona i Harry
przywitali się ze wszystkimi po czym zajęli swoje miejsca. Niespełna dziesięć
minut później usłyszeli głos za swoimi plecami:<br />
- Wszyscy są gotowi? – zapytał Harmish Macfarlan wchodząc do loży. – Możemy
zaczynać? – zwrócił się kierunku ministra.<br />
- Jeżeli ty jesteś gotowy to nie widzę przeszkód. – odparł Shacklebolt.<br />
Harmish wyciągnął różczkę, wycelował nią we własne gardło i powiedział. –<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sonorus</i>. – jego głos potoczył
się głośnym echem po całym stadionie. – Panie i panowie witam serdecznie na
finałowym meczu czterysta dwudziestych ósmych Mistrzostw Świata w Quidditchu! –
zagrzmiały krzyki kibiców, a na tablicy wyników pojawiły się nazwy państw
grających w finale. - A teraz przywitajmy narodową reprezentację Argentyny w
quidditchu! A oto Rago, Messito, Lavazzinio – postacie zaczęły jedna po drugiej
wylatywać na swych miotłach przez bramę umiejscowioną na środku boiska. –
Palocio, Alvarez, Fernandez iiiii Kabaletta! – kibice drużyny Argentyny zawyli
z zachwytu, a wymienieni zawodnicy zrobili rundkę wokół płyty boiska. – A teraz
powitajmy narodową reprezentację Anglii! Oto oni: Weasley, Denverer, Zabini,
Grrared, Forkerd, Wood iiiii Malfoy! – siedmioro zawodników gospodarzy
wyleciało z bramy, a stadion rozbrzmiał hymnem narodowym. Kiedy kibice
skończyli śpiewać Macfarlan ponownie zabrał głos.<br />
- Powitajmy sędziego tego spotkania, pana Lianga Zanga z dalekich Chin! –
mężczyzna dosiadł miotły i poleciał na środek boiska, gdzie stała drewniana
skrzynka i otworzył ją. W powietrze wystrzeliły trzy piłki: dwa czarne tłuczki
i złoty znicz. Liang wziął pod pachę szkarłatnego kafla i wystrzelił w górę,
gdzie ustawiły się już obie drużyny. Mężczyzna zagwizdał i wyrzucił kafla w
powietrze.<br />
- Zaczęli! Rago podaje do Levazzinio, która podaje w ciemno do nadlatującego
Messito! Messito decyduje się na strzał…! Znakomita obrona Wooda! – Hermiona,
aż podskoczyła na swoim miejscu.<br />
- Też już myślałem, że będzie dziesięć – zero dla Argentyny. – szepnął do niej
Harry.<br />
- Denverer do Zabiniego! Zabini, Zabini długie podanie do Weasley! Weasley
wychodzi sam na sam! O nie! Alvarez odbija w jej stronę tłuczka! Nie mogę na to
patrzeć! Forkerd w ostatniej chwili ratuję koleżankę z opresji!<br />
- O mój boże! – krzyknęła pani Weasley. – Tak niewiele brakowało!<br />
- Argentyna ponownie przejmuje kafla. Messito podaje do Rago! Niestety Rago
mija się z piłką, która ląduje w rękach Zabiniego. Zabini do Denverera,
Denverer do Weasley iiiiii goooooool! – krzyknął Macfarlan, a na całym
stadionie podniosła się wrzawa. – Dziesięć do zera dla reprezentacji Angli!<br />
Hermiona rozglądnęła się po loży. Pani Weasley płakała w chusteczkę, a pan
Weasley właśnie przybijał piątkę z ojcem Rogera. Dwa rzędy dalej na samym końcu
loży siedziała Narcyza Malfoy i nerwowo obgryzała paznokcie u rąk. Dziewczyna
natychmiast pomyślała o Draco i próbowała odszukać go przez swoje omnikulary.
Zanim go odnalazła minęło dobre dziesięć minut, latał nerwowo wokół boiska
rozglądając się na wszystkie strony. Z minuty na minutę gra stawała się coraz
bardziej emocjonująca. Podczas kolejnych trzydziestu minut Argentyńczycy
strzelili sześć bramek, żeby po kolejnych dwudziestu stracić trzy. Wszystkie
gole strzeliła panna Weasley.<br />
- Ginny jest naprawdę dobra. – skomentowała Hermiona.<br />
- Zawsze była, a teraz kiedy jest z Zabinim tworzą naprawdę zgrany duet. –
brązowowłosa spojrzała lekko zdziwiona na przyjaciela. – No, co? – zapytał. –
Myślałaś, że nie wiem, że są razem? Rozstaliśmy się cztery lata temu. Ma prawo
układać sobie życie, z kimś innym. – dokończył i ponownie zajął się śledzeniem
meczu.<br />
- Weasley znowu przy piłce, podaje do Zabiniego, który przelatuje tuż nad jej
głową! Piękne zagranie! Zabini do Denverera iiii! – stadion zamarł. Denverer
zamachnął się, żeby oddać strzał i w tym momencie dostał tłuczkiem prosto w
brzuch. Spadł z miotły i spadał na ziemię z ogromnej wysokości. W ostatniej
chwili Ginny i Blaise zdołali go złapać, gdyby nie oni roztrzaskałby się o
ziemię.<br />
- O boże! – krzyknęła matka Rogera i poderwała się z miejsca.<br />
- Spokojnie pani Denverer, nic mu nie jest. – uspokoił ją Harry.<br />
- Całe szczęście, że tylko tak to się skończyło! Gdyby nie Weasley i Zabini
mogłoby być znacznie gorzej – zabrzmiał głos Macfarlana. – Wracamy do gry! Rago
podaje do Levazzinio, która mknie wprost na bramkę Wooda. Ale co to? Malfoy
chyba dostrzegł znicza! – krzyknął.<br />
Hermiona wyostrzyła swoje omnikulary i teraz obserwowała arystokratę, który
mknął za złotą piłeczką. Już prawie udało mu się ją złapać, kiedy nagle
podleciał do niego Kabaletta i prawie strącił go zmiotły. Brązowowłosa tak się
zdenerwowała, że aż wpiła paznokcie w rękę Harrego.<br />
- Hermiono to boli! – krzyknął.<br />
- Przepraszam. – odpowiedziała, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce.<br />
- Malfoy i Kabaletta idą łeb w łeb! Zaraz się rozbiją! – Hermiona i pani Malfoy
niemal jednocześnie wstały z miejsc i nachyliły się nad barierką. Dwóch
szukających pędziło wprost na jedną z trybun. – Nie mogę na to patrzeć! –
krzyknął Macfarlan i wtedy blondyn złapał znicz w ostatniej chwili unikając
zderzenia z trybuną, czego niestety nie zdołał zrobić Kabaletta, który z
impetem wpadł w tłum swoich fanów. Niemal natychmiast w ich kierunku pomknęli
magomedycy.<br />
- Malfoy złapał znicz! Anglia wygrywa 190 do 60!<br />
Kibice gospodarzy ryknęli z zachwytu, a na stadionie rozbrzmiał hymn narodowy.
W loży honorowej także wybuchła euforia. Wszyscy obecni zaczęli przytulać
sąsiadujące z nimi osoby, a następnie każdy chciał uścisnąć dłoń Narcyzy
Malfoy, która nadal wydawała się być w lekkim szoku. Hermiona popatrzyła
ponownie na boisko, zwycięska drużyna robiła właśnie pętlę honorową. Spojrzała
na Draco, był naprawdę szczęśliwy. Kiedy przelatywał obok ich loży spojrzał na
nią, a oczy na sekundę się spotkały.<br />
- Hermiono, możemy cię prosić? – zapytał Kingsley, a dziewczyna nagle
oprzytomniała.<br />
- Tak oczywiście. – odwróciła się w jego stronę i dopiero wtedy zauważyła, że
do loży został wniesiony wielki złoty puchar.<br />
- Będziecie z Harrym wręczać medale.<br />
Dziewczyna kiwnęła twierdząco głową i podeszła bliżej ministra. Obok pucharu
leżały dwie tace srebrna i złota, a na nich leżały odpowiadające kolorem
medale. Nagle barierka odgradzająca lożę rozsunęła się n boki, a w jej miejscu
pojawiło się kwadratowe podium, na którym wylądowała przegrana drużyna wraz ze
sztabem szkoleniowym.<br />
- Gratulacje dla Argentyńczyków, którzy zdobywają srebrne medale! – krzyknął
Macfarlan.<br />
Hermiona i Harry ruszyli w ich kierunku i zaczęli wieszać medale na szyjach
pokonanych, gratulując im przy tym szczerze. Kiedy już wszyscy byli
udekorowani, odwrócili się w kierunku kibiców i klaszcząc nad swoimi głowami
podziękowali kibicom za doping, a następnie ustąpili miejsca zwycięzcom.<br />
- A teraz czas na naszych mistrzów! – krzyknął Macfarlan i zaczął wykrzykiwać
ich nazwiska zgodnie z kolejnością, w której zostawali nagradzani medalami.<br />
Na samym końcu stał Malfoy, który w dalszym ciągu ściskał w ręce znicza.
Hermiona zawiesiła na jego szyi złoty medal i uścisnęła jego dłoń. Kiedy ich
ręce się spotkały przez ciała obojga przeszedł przyjemny dreszcz. Dziewczyna
zignorowała to i stanęła obok pucharu.<br />
- A teraz kapitan drużyny Draco Malfoy podniesie puchar świata! – dodał
Macfarlan podnieconym głosem.<br />
Arystokrata wyszedł na środek i podszedł do ministra, który trzymał w rękach
rzeczony puchar, wręczył go Malfoyowi, a ten odwracając się w stronę kibiców
podniósł go w górę, a cały stadion ryknął ogłuszającym rykiem zachwytu.<br />
- Ginny! – krzyknął nagle blondyn. – Przestań całować Zabiniego i chodź tutaj!<br />
- Czego? – zapytała odrywając swoje usta od ust Blaise’a, który był wyraźnie z
tego niezadowolony.<br />
- Trzymaj! – krzyknął i podał jej puchar. – Ja muszę coś załatwić! – powiedział
i odwrócił się w kierunku brunetki. Ginny i Blaise popatrzyli po sobie
zdezorientowani. Zabini szturchnął stojącego obok siebie Wooda i wskazał na
Malfoya, który stał teraz przed Hermioną. Oliver poszedł w ślady czarnoskórego
i po sekundzie cała drużyna zwrócona była w ich stronę.<br />
- Malfoy, co ty do cholery robisz? – zapytała zdziwiona Hermiona.<br />
- Odbieram swoją nagrodę! – odpowiedział i wpił się w jej usta, a ona
odwzajemniła pocałunek.<br />
Cała drużyna jęknęła z zachwytu.<br />
- Gorzko, gorzko, gorzko. – skandowali.<br />
Malfoy oderwał swoje usta od ust brunetki i odwrócił się w ich stronę.<br />
- Państwu już dziękujemy – machnął na nich ręką i ponownie złączył jej usta ze
swoimi.</span><span style="color: #333333;"><o:p></o:p></span></span></div>
</div>
Repescoohttp://www.blogger.com/profile/00124764500941052663noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-2643389886961084340.post-27810540650557299332015-01-02T21:04:00.000+01:002017-01-23T14:12:29.350+01:00"Czasem z dnia na dzień zmienia się wszystko"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVkcU0Kfhmw7SftksHflhN-eKzENuFtakALTZBUk1bcQ0wMTD5czrft8CHWPL-VF5ojyB9mKDy0FmX-bu0FFHqCgNbRNneAPdFbCUxM5QkFfULEr9AUn1VvhVotQ21y-cae1WH9830cQY/s1600/1509952_514604465313562_1008905646_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVkcU0Kfhmw7SftksHflhN-eKzENuFtakALTZBUk1bcQ0wMTD5czrft8CHWPL-VF5ojyB9mKDy0FmX-bu0FFHqCgNbRNneAPdFbCUxM5QkFfULEr9AUn1VvhVotQ21y-cae1WH9830cQY/s1600/1509952_514604465313562_1008905646_n.jpg" width="200" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #cccccc;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Było piękne sierpniowe
popołudnie. Brązowowłosa kobieta siedziała na tarasie swojego małego domku na
obrzeżach Londynu popijając kawę. Przed nią na niewielkim stoliczku leżał stos
zdjęć, na których postacie poruszały się uśmiechając się lub żywo gestykulując.
Był to jeden z tych dni, które mogła spędzić w domowym zaciszu nie musząc
spieszyć się do pracy, a była to po prostu niedziela. Hermiona już dawno
chciała uporządkować stos, który piętrzył się w szafie od ostatniego roku ich
nauki w szkole, który zaliczyli równo rok po tym, jak Harremu udało się pokonać
Voldemorta, a magiczny świat w końcu odetchnął z ulgą. Ale od tamtej pory, gdy
dobro zwyciężyło nad złem minęło już sześć długich lat, a przez ten okres
zmieniło się prawie całe jej dotychczasowe życie. Zaraz po ukończeniu Hogwartu
brązowowłosa zdecydowała się na spełnienie swoich dziecięcych marzeń o
projektowaniu ubrań, więc zdała na mugolską akademię i po pięciu latach
ukończyła ja z wyróżnieniem. Niedawno otworzyła też własną galerię, w której
urządziła swoją niewielką pracownie i ruszyła ze swoja pierwszą kolekcją, co
niestety nie spodobało się jej dotychczasowemu partnerowi, który uważał, że
powinna zająć się czymś związanym z magią i najlepiej, żeby posada była dobrze
płatna. Tak zdecydowanie Ron zawsze był materialistą – teraz to wiedziała.
Dobrze, że chociaż Harry okazał się wyrozumiałym i kochającym mężczyzną, który
wspierał Ginny we wszystkim, co jej wpadło do głowy. Rudowłosa również
postawiła na mugolski zawód i teraz była najbardziej rozchwytywaną modelką w
kraju, a jej kariera sięgała daleko poza granice Wielkiej Brytanii. Jednak dla
niej zawsze pozostawała jej kochana przyjaciółką, z którą teraz miała okazję
pracować, bo ta sama z siebie zaproponowała, że będzie twarzą nowej kolekcji
brunetki. Dzięki swoim znajomością udało jej się zachęcić do współpracy również
jedną ze wschodzących gwiazd wśród fotografów, którą miała okazję poznać
podczas jednej z licznych sesji w Paryżu. Dziewczyny szybko przypadły sobie do
gusty i stały się wręcz nierozłączne. A czas, który ze sobą spędzały nie
ograniczał się wyłącznie do pracy, ale również do wszelkich spotkań na gruncie
towarzyskim. Wszystko starały się robić razem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">~*~<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Równo za miesiąc miał obyć się
ślub Harrego i Ginny. Dziewczyny już nie mogły się doczekać tego wspaniałego
wydarzenia, a po drodze szykowała się jeszcze jedna wyjątkowa impreza. Już
jutro miał odbyć się coroczny bal organizowany przez naczelnego Proroka
Codziennego, na który zapraszał znane osobowości świata czarodziejów oraz
swoich współpracowników. Hermiona i Ginny, jako bliskie osoby z otoczenia
Harrego Pottera dostawały zaproszenie rokrocznie, ale dla Amandy, która
pracowała w proroku, jako fotograf od pół roku, był to pierwszy raz i to
właśnie wtedy miała przedstawić przyjaciółkom swojego nowego faceta.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Około dwudziestej następnego
dnia Hermiona czekała gotowa w salonie na swoich przyjaciół. Dziewczyna była
ubrana w dwuwarstwowa czarną sukienkę bez rękawów , która sięgała przed kolano.
Z tyłu była wycięta w kształcie litery V odsłaniająca jej piękne plecy. Z
przodu odcięta pod biustem i rozszerzona ku dołowi, zakończona złotym haftem.
Wyglądała zjawiskowo. Niespełna dziesięć minut później w salonie pojawili się
Harry, Ginny i Amanda, a następnie cała czwórka teleportowała się do miejsca, w
którym miał odbywać się bal. W tym roku sala była przystrojona okazalej niż
przez ostatnie lata. Wszędzie znajdowały się fontanny tryskające wodą, która
przybierała przeróżne kształty, stoliki były przygotowane po osiem osób każdy.
Na środku znajdował się okazały parkiet i przepiękna duża scena. Harry i Ginny
przeprosili koleżanki, Potter chciał przedstawić swoją narzeczoną kilku osobom.
Natomiast Hermiona i Amanda ruszyły w stronę stolika numer osiem, który miały
zajmować wraz z przyjaciółmi i dwoma nieznajomymi jej mężczyznami. Kiedy
zbliżały się do miejsca Amanda odezwała się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- To tam – wskazała ręka na
stolik zajmowany przez czarnowłosego mężczyznę. – Mam nadzieję, że się
polubicie – uśmiechnęła się promiennie i ruszyła w dalszą drogę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Hermiona z każdym krokiem miała
nieodparte wrażenie, że skądś zna tego mężczyznę, ale za nic nie mogła sobie
przypomnieć skąd. Kiedy znalazły się przy stoliku Amanda przywitała się z
chłopakiem, a Hermiona nie wierzyła własnym oczom.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Hermiono to jest mój chłopak
B… – zaczęła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Zabini?! – krzyknęła, a osoby
siedzące przy sąsiednim stoliku popatrzyły na nią z dezaprobatą.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Blaise Zabini miło mi –
uśmiechnął się i wyciągnął do niej rękę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Hermiona popatrzyła na
przyjaciółkę, która przyglądała się jej z niewesołą miną. Brązowowłosa
odetchnęła głęboko i powiedziała:<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Hermiona Granger miło mi – po
tych słowach mina mężczyzny również zrzedła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Granger?! To ty?!<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Znacie się? – dziwiła się
Amanda.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Tak. Chodziliśmy razem do
szkoły i raczej nie przepadaliśmy za sobą – skomentowała brązowowłosa.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Malfoy, nie uwierzy jak to
zobaczy – zaśmiał się Blaise.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- To on też tu jest?! -
zdziwiła się i zaczęła się nerwowo rozglądać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Pewnie, to przecież mój
najlepszy przyjaciel, za nic nie przepuściłby takiej imprezy! – powiedział. – Właśnie
tu idzie – wskazał miejsce skąd szedł w ich kierunku bardzo przystojny
blondyn.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Hermiona odwróciła się w stronę
nadchodzącego mężczyzny. Zdecydowanie był ostatnią osobą, którą chciała teraz
oglądać. Mimo, że nie widzieli się od czasu zakończenia szkoły, a dziewczyna
wiedziała tylko, że został szukającym Nietoperzy z Ballycastle. Momentalnie
przed oczami przeleciały jej obrazy z przeszłości, w których niemal na każdym
kroku była przez niego upokarzana. W tym czasie Draco zdążył już dojść do ich
stolika i zlustrować Herminę swoim stalowym wzrokiem. Kobieta wyglądała jak
jego ideał. Duże czekoladowe oczy, pełne malinowe usta, nieskazitelna lekko
podkreślona uroda i delikatnie opadające na ramiona brązowe falowane włosy.
Malfoy wziął głęboki oddech i trochę uspokoić swoje szybko bijące serce – nie
poznał jej. Przez myśl przeszło mu nawet, że niewiasta, która przed nim stała
byłaby idealną panią Malfoy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nareszcie jesteś stary. –
Zabini uśmiechnął się wyciągając rękę do blondyna. – Już myślałem, że nie przyjdziesz!<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Miło cię widzieć Blaise –
odwzajemnił uśmiech. – Przecież nie mogło mnie tu zabraknąć. Milo cię widzieć
Amando – podszedł do dziewczyny przyjaciela i kłaniając się ucałował jej dłoń.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Ciebie również –zaczerwieniła
się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Witam również twoją przepiękną
koleżankę – powiedział odwróciwszy się do niej i również pocałował jej
dłoń. – Dracon Malfoy, dla przyjaciół Smok.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Dziewczyna otworzyła usta, żeby
się przedstawić, ale została zagłuszona przez pierwsze takty muzyki i głos
wodzireja zapraszającego do tańca. Blondyn bez namysłu zaproponował nieznajomej
taniec i pociągnął ją za rękę na parkiet. Jak na arystokratę przystało był
świetnym tancerzem, ale ona również tańczyła wyśmienicie. Przez chwilę
zastanawiał się, dlaczego dziewczyna ma taką niewesołą minę, ale uznał, że to z
powodu szoku i tempa, jakie narzucił, przecież w końcu nie każda kobieta była
śmiała, więc mogła czuć lekkie zakłopotanie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Chyba cię nie uraziłem swoją
zbytnią śmiałością? – zapytał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Ależ nie, oczywiście, że nie
– odpowiedziała.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Jej głos brzmiał dla Draco
dziwnie znajomo, ale nie przypominał sobie, żeby ją znał, przecież gdyby znali
się wcześniej to na pewno by pamiętał. Muzyka zmieniła się z szybkiego kawałka
na wolniejszy. Chłopak chwycił swoja partnerkę i delikatnie przysunął do
siebie. Przez ciało dziewczyny przeszedł dreszcz. Zarumieniła się i popatrzyła
w jego stalowe tęczówki, takie znajome, a zarazem takie inne, takie radosne i
pełne ciepła. Oderwała wzrok od jego oczu i skarciła się w myślach, to był
Malfoy – ten sam zły i perfidny Malfoy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Przepraszam, ale muszę iść do
toalety – powiedziała gdy tylko kawałek się skończył.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Dziewczyna wyswobodziła się z
uścisku arystokraty i oddaliła się w kierunku toalety. Chłopak był niemal
pewien, że ujrzał na jej policzku łzę, tylko nie wiedział, dlaczego płakała,
przecież nic jej nie zrobił. Zdezorientowany postanowił wrócić do stolika, przy
którym siedział jego przyjaciel. Gdy tylko usiadł, Blaise nalał mu do szklanki
ognistej i zaczął dziwną rozmowę:<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Smoku, muszę przyznać, że nie
spodziewałem się tego po tobie – zaczął.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Czego się nie spodziewałeś? –
zapytał zdziwiony blondyn.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Tego, że ty i ona. Tańce i te
sprawy, jakiś taki miły jesteś. Nie poznaję cię stary, rozumiem, że jest
piękna, ale to jednak…<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie rozumiem, co w tym dziwnego,
że tańczę z piękną dziewczyną. Nie rozumiem dlaczego nie miałbym być miły? –
odparł zdenerwowany.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- I co tak nagle przestała ci
przeszkadzać? – pytał zdziwiony.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Wiesz, co Diable, może nie
pij już dzisiaj więcej, bo gadasz głupoty. Widocznie wyszedłeś z wprawy odkąd
się wyprowadziłem do Irlandii. Ta dziewczyna nigdy mi nie przeszkadzała i nie
będzie przeszkadzać. – popatrzył na niego ze złością. – A teraz, jeżeli
pozwolisz zatańczę z twoją uroczą dziewczyną. – powiedziałem patrząc na jedną z
kobiet, które właśnie wróciły do stolika.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Jasne.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Chwycił, więc Amandę pod rękę i
udał się z nią na parkiet. Przetańczyli w ciszy dwa utwory, dziewczyna Blaise’a
nie była tak dobrą tancerką jak jej urocza koleżanka, ale nie można było jej
również uznać za totalne beztalencie w tej dziedzinie. Draco przez cały czas
kątem oka zerkał na ich stolik, widział rudą Weasley i Pottera, którzy usiedli
pomiędzy brązowowłosą, a Blaise’m, jeszcze ich tam brakowało. Wiedział, że
Amanda i Weasley pracują razem, ale to chyba nie powód, żeby siedzieć razem
przy stoliku. Przez chwile zastanawiał się nawet gdzie ich przyjaciółka
Granger, ale po chwili stwierdził, że widocznie takich jak ona nie zapraszają
na tak elitarne przyjęcia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- O czym myślisz Draco? –
zapytała Amanda wyrywając blondyna z rozmyślań.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- A ogólnie o życiu – próbował
ją zbyć, jednak nie było to takie łatwe jak się wydawało.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Uważaj, bo ci uwierzę.
Przyznaj się lepiej, że myślisz o niej – niemal niezauważalnie wskazała na
brązowowłosą. – Przyznaj się, spodobała ci się!<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Może tak, może nie –
odpowiedział wymijająco.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Skwitowała jego odpowiedź
jedynie uśmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Mogę ci coś zasugerować? –
zapytała, kiedy wracali do stolika.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Jasne –odpowiedział.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Odprowadź ją do domu,
dziewczyny to doceniają – puściła do niego oko i usiadła obok Blaise’a.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Tego wieczoru Draco jeszcze
kilkukrotnie bywał na parkiecie z różnorodnymi partnerkami, ale tylko z jedną
czuł się jak ryba w wodzie i chociaż nie znał jej imienia to czuł, że znalazł
już tę jedyną. Od czasu jego wyjazdu do Irlandii zmieniłem trochę swoje
podejście do kobiet. Przestał traktować je przedmiotowo. Chociaż jako
zawodnik quidditcha spotykał w swoim życiu wiele kobiet, które liczyły na
jednonocną przygodę to pomimo tego, że jako młodzieniec tak właśnie obchodził się
z dziewczynami w szkole to teraz był przeciwnikiem tego typu propozycji. Kiedy
impreza dobiegła końca, zważając na sugestię Amandy zaproponował nieznajomej,
że będzie jej towarzyszył w drodze do domu. Była wyraźnie zaskoczona, ale po
chwili przystała na jego propozycję. Idąc słabo oświetloną boczną uliczką Draco
przyglądał się ukradkiem, jak jej piękne kasztanowe włosy rozwiewa wiatr.
Hermiona spojrzała na niego swoimi czekoladowymi oczami, a jemu wydawało się,
że zna je od lat, pomimo, że znają się dopiero od paru godzin.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Dlaczego mi się tak
przyglądasz Malfoy? – spytała zaciekawiona.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie mogę? – odpowiedział
pytająco, uśmiechając się lekko.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Możesz, tylko zastanawiam
się, dlaczego nagle nie przeszkadza ci moje towarzystwo.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie wiem, o czym mówisz –
zdziwiły go jej słowa. – Przecież w ogóle mi nie przeszkadzało.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Dziewczyna roześmiała się,
przez co wydawała się jeszcze piękniejsza. Popatrzył na nią zdezorientowany.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Teraz rozumiem, nie poznałeś
mnie – patrzyła wyczekując na odpowiedź.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie poznałem? To my się
znaliśmy wcześniej? Nie pamiętam, żebym znał takiego anioła. – zaśmiał się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Malfoy, zastanów się. Nie
przypominam ci kogoś z Hogwartu? – zapytała i wtedy chłopak doznał olśnienia.
Przed oczami stanął mu obraz z przeszłości, a w nim te właśnie oczy, z tą
różnicą, że były zapłakane. – Nie to niemożliwe. Nie, ty nie jesteś… – zawahał
się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Jakie to zabawne, dwoje
największych szkolnych wrogów, stoi sobie w środku nocy na ulicy i rozmawia
jakby nigdy nic. Arystokrata, Draco Malfoy odprowadza do domu szlamę Hermionę
Granger, cóż za ironia losu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Chłopak skrzywił się na dźwięk
jej nazwiska.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Granger to naprawdę ty?!<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- A kogo się spodziewałeś
Malfoy? Może Parkinson, która nagle wyładniała? Wiedziałam, że nie mogłeś się
aż tak zmienić. W dalszym ciągu jesteś żałosny – powiedziała, odwróciła się i
zniknęła z lekkim trzaskiem towarzyszącym teleportacji.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Został sam ze swoim
rozczarowaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">~*~<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Niespełna miesiąc później
nadeszła tak długo wyczekiwana chwila. Ślub Ginny i Harrego. Wszystko było
zapięte na ostatni guzik, goście siedzieli już na białych krzesłach po dwóch
stronach rozciągniętego czerwonego dywanu, który prowadził do weselnego łuku
udekorowanego czerwonymi różami. Przy łuku stał już lekko zdenerwowany Potter w
towarzystwie Rona.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Dziewczyny możemy zaczynać? –
zapytał Blaise zaglądając przez drzwi do Nory.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Dobrze, że jesteś! –
wykrzyknęła brązowowłosa. – Możesz zabrać stąd mamę Ginny, zanim się całkiem
rozklei?<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Jasne – uśmiechnął się i
wszedł do środka. – Pani Weasley zapraszam na miejsce – powiedział. -
Służę ramieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Och dziękuję ci Blaise –
powiedziała i otarła łzy chusteczką. – Moja córeczka wychodzi za mąż, już nie
będzie moją małą córeczką. Dzisiaj stracę swoją córeczkę – jej oczy ponownie
się zaszkliły.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Zależy jak na to patrzeć.
Raczej powiedziałbym, że nie traci pani córki, a zyskuje syna – twarz pani
Weasley rozpromieniła się momentalnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Dzięki Blaise. Zawsze wiesz
co powiedzieć – podziękowała mu brązowowłosa.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie ma za co. Powiem
wszystkim, że już zaczynamy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Blaise! – krzyknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Tak? – ciemnoskóry ponownie
wychylił się zza drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Sprawdź proszę, czy Ron na
pewno ma obrączki.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Ma. Już to sprawdziłem –
odpowiedział i ponownie zniknął za drzwiami i odprowadził panią Weasley na
miejsce.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Hermiona podeszła do Ginny,
podała jej bukiet czerwonych róż, poprawiła welon i ustawiła się przed nią tuż
za Amandą, która wychodziła jako pierwsza. Ojciec Ginny wziął ją pod rękę i dał
znak, że mogą ruszać. Blondynka wychyliła się przez drzwi i dała znać orkiestrze,
że mogą zacząć grać. Gdy tylko usłyszeli muzykę ruszyli w stronę ołtarza.
Hermiona obserwowała chłopaków, gdy tylko zobaczyli rudowłosą w sukni jej
projektu, cała trójka oniemiała z zachwytu. Gdy dziewczyny dotarły do ołtarza,
Hermiona i Amanda stanęły po lewej stronie, brązowowłosa wzięła bukiet od panny
młodej i wszyscy odwrócili się w stronę księdza, który rozpoczął ceremonię. W
miarę upływu czasu panna Granger miała wrażenie, że ktoś się jej przygląda, ale
szybko przestała zaprzątać sobie tym głowę. Przecież była pierwszą druhną,
stała przy samym ołtarzu, była niemal w centrum zainteresowania. Stała tam w
kobaltowej sukni, która podkreślała jej wszystkie atuty. Nie zdawała sobie
sprawy, że pewien spóźniony blondyn, nie śledzi uroczystości, patrzy tylko na
nią.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą –
Hermiona wsłuchiwała się w słowa hymnu o miłości i zaczęła zastanawiać się
jakby wyglądał jej ślub.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Zaczęła sobie wyobrażać siebie
w białej sukni i jego. Stałaby na miejscu Ginny, w samym centrum
zainteresowania, a on zająłby miejsce Harrego. Ubrany w szary garnitur
podkreślający jego stalowe oczy, jego blond włosy lekko rozwiewane przez wiatr.<br />
- Ziemia do Hermiony. – poczuła lekkie szturchnięcie z łokcia i szept Amandy.<br />
Brązowowłosa otrząsnęła się i rozejrzała się po ogrodzie, wszystkie twarze
zwrócone były w stronę ołtarza, kiedy miała ponownie odwrócić się w stronę
młodej pary zamarła. Jej oczy napotkały stalowe tęczówki Draco. Chłopak uśmiechnął
się do niej niepewnie, a ona zarumieniła się i natychmiast odwróciła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Co on tu do cholery robi? –
szepnęła do Anandy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Dziewczyna rozglądnęła się po
sali i promiennie uśmiechnęła do blondyna.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Harry go zaprosił.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Zaraz po tym jak państwo młodzi
przypieczętowali zawarcie związku małżeńskiego pocałunkiem, Hermiona, Amanda,
Ron i Blaise zabrali się do roboty. Za pomocą czarów przekształcili ogród
państwa Weasley w przepiękną salę weselną, a następnie zaprosili wszystkich do
zajęcia miejsc przy stolikach. Jako pierwsi na parkiet wyszli oczywiście Ginny
i Harry i zaprezentowali swój pierwszy taniec jako państwo Potter. Gdy
skończyli wszyscy zgromadzeni zaczęli klaskać. Następnie na parkiet ruszyły
inne pary. Kilka tańców później Hermionie udało się w końcu zatańczyć z panem
młodym.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Dziękuję za pomoc w
organizacji. – Harry uśmiechnął się promiennie do brunetki.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie ma za co Harry! Jesteście
moimi przyjaciółmi, zrobiłabym dla was wszystko – odpowiedziała.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Jeżeli o tym mowa to jest coś
co mogłabyś dla mnie zrobić, a właściwie to dla siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Co takiego? – Hermiona
patrzyła na przyjaciela z zaciekawieniem. Potter kiwnął głową w kierunku swojej
żony, która po chwili znalazła się obok nich.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Odbijany!<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Co? – brunetka nie zdążyła
zareagować, a już była w objęciach Malfoya. – Puść mnie, nie będę z tobą
tańczyć tleniona fretko! – krzyknęła, a kilka osób które tańczyło najbliżej
popatrzyło na nią z dezaprobatą.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie wrzeszcz tak Granger, nie
jesteś tu sama.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie chce z tobą tańczyć. –
wycedziła przez zęby.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Ależ wiem, że chcesz. O
niczym innym nie marzysz Granger, no może oprócz tego, żeby stanąć ze mną na
ślubnym kobiercu – wyszeptał jej do ucha, a po jej ciele przeszedł dreszcz.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Chodź – powiedziała i
pociągnęła chłopaka ze sobą do Nory.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Gdy tylko zamknął za nimi
drzwi, dziewczyna odwróciła się w jego stronę i wymierzyła mu siarczysty
policzek.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Jak śmiałeś włazić do mojej
głowy! – krzyczała. – Ty plugawa, arogancka, arystokratyczna fretko! Zrób to
jeszcze raz, a nie ręczę za siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Blondyn popatrzył na nią. Była
wściekła, chodziła od ściany do ściany rzucając w jego kierunku coraz to gorsze
wyzwiska. Przez chwilę obserwował ją, a gdy ponownie znalazła się w zasięgu
jego rąk, złapał ją w pasie i przywarł jej plecami do ściany, tak żeby nie
mogła się ruszyć. Zamarła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- I co teraz powiesz Granger? –
patrzył prosto w jej czekoladowe tęczówki, widział jak gniew z jej oczu
odpływa, a jego miejsce zajmuje strach. – Teraz już nie jesteś taka odważna,
co?<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Puść mnie ty… - nie zdążyła
odpowiedzieć, bo w tej samej chwili wpił się w jej malinowe usta.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Nie protestowała, rozchyliła
lekko usta, pozwalając aby jego język wdarł się do środka. Draco odsunął się
lekko od niej, żeby mogła oswobodzić ręce, które teraz oplotła wokół jego szyi,
a palce zatopiła w jego blond czuprynie. On natomiast jedną rękę przesuwał
wzdłuż jej pleców, a drugą ścisnął jej pierś przez sukienkę. Jęknęła cicho i
otworzyła oczy. Malfoy zatopił swój wzrok w jej tęczówkach, teraz nie było w
nich widać strachu, a pożądanie. Podniósł ją lekko do góry, tak aby mogła
opleść swoje nogi wokół jego bioder, po czym ponownie wpił się w jej usta, a
jego ręka powędrowała w kierunku zamka jej sukienki. Złapał za zapięcie i nagle
drzwi wejściowe się otworzyły, a w progu stanęli państwo Potter oraz Blaise z
Amandą.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Ups chyba przeszkodziliśmy –
zaczął Blaise. – Myślałem, że się pozabijali, a tymczasem oni się doskonale
bawią – zaśmiał się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Wychodzimy – powiedziała
lekko zmieszana Ginny i wyprosiła towarzystwo na zewnątrz zamykając za sobą
drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Chyba poszli się napić z
wrażenia – zakpił Malfoy. – To na czym skończyliśmy? – zapytał i ponownie
chciał ją pocałować.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Dziewczyna wykorzystała chwilę
nieuwagi blondyna i wyswobodziła się z jego ramion.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nigdy więcej tego nie rób –
skwitowała i zniknęła za drzwiami.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Zdziwiło go jej zachowanie, ale
jedno wiedział na pewno.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Już mi nie uciekniesz Granger
– powiedział w stronę zamkniętych drzwi, poprawił swoją koszulę i wyszedł za
dziewczyną.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Hermiona szybko dotarła do
stolika, który zajmowała z przyjaciółmi i usiadła na swoim miejscu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Już koniec zabawy? – zapytał
Blaise, po czym pocałował swoją dziewczynę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Zamknij się Blaise! –
warknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie tak ostro kochanie –
powiedział blondyn zajmując miejsce obok niej i obejmując ją ramieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Jesteście razem? – zdziwiła
się Amanda. – Super!<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie, nie jesteśmy i nigdy nie
będziemy! – krzyknęła i gwałtownie wstała. – Blaise natychmiast zamień się ze
mną miejscami!<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Czarnoskóry wstał pospiesznie,
i oddał swoje miejsce Hermionie. Jeszcze nigdy nie widział kobiety w takim
stanie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Stary coś ty jej zrobił? –
zapytał Blaise przyjaciela.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Jeszcze nic – odpowiedział i
posłał w stronę Hermiony swój najlepszy uśmiech.<br />
Kiedy o świcie prawie wszyscy goście opuścili już wesele Hermiona, Amanda,
Blaise i Draco sprzątali ogród, a kiedy skończyli czarnoskóry i jego dziewczyna
pożegnali się i teleportowali do domu. W ogrodzie zostali tylko oni. Draco
zrobił dwa kroki w stronę brunetki, ale ta niemal natychmiast zaprotestowała.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie zbliżaj się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nic ci nie zrobię Granger –
zbliżył się jeszcze o krok.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Cofnij się – zrobiła kilka
kroków do tyłu i potknęła się o wystający korzeń starego drzewa i upadła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Prawie natychmiast znalazł się
koło niej i chwycił ją za rękę i pomógł wstać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nic ci nie jest? – zapytał z
troską.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie i puść mnie – wyszarpała
swoją dłoń z jego uścisku.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Jak chcesz – spojrzał jej
głęboko w oczy. – Dzisiaj po południu wracam do Irlandii.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- A co mnie to obchodzi?<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Wiem, że cię obchodzi, nie
udawaj – szepnął jej do ucha.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Zadrżała, a on po raz ostatni
zasmakował jej ust i zniknął.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">~*~<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Spakowałaś jej walizkę? –
zapytała Ginny.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Tak, chyba o niczym nie
zapomniałam.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Gdzie oni są do cholery? –
denerwowała się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie denerwuj się i usiądź, w
twoim stanie…<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Ty mnie denerwujesz tymi
swoimi gadkami. Jesteś taka sama jak Harry. „Kochanie usiądź, nie denerwuj się.
Nie noś tego. Nie rób tego” Już nie mogę tego słuchać! - Ruda usiadła
zdenerwowana na kanapie. To, że była w ósmym miesiącu ciąży nie znaczyło, że
stała się ubezwłasnowolniona. – Ciąża to nie choroba!<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Po chwili było słychać trzask
towarzyszący teleportacji, a w pokoju pojawili się Harry i Blaise.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Wszystko sprawdziliśmy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- To dobrze, idziemy do
Hermiony – zadecydowała Ginny i ruszyła w kierunku pracowni brązowowłosej.<br />
Dziewczyna siedziała w swoim gabinecie i wyglądała przez okno. Na ulicy przed
jej galerią był plac zabaw na którym dzieci bawiły się ze swoimi rodzicami.
Hermiona od trzydziestu minut wpatrywała się ze smutkiem w pewnego blondyna,
który siedział na ławce i przytulał swoją żonę nie spuszczając przy tym oczu z
bawiącej się w piaskownicy rezolutnej dziewczynki. Po jej policzku spłynęła
jedna samotna łza. Cholernie tęskniła za tym arystokratycznym dupkiem. W tym
momencie drzwi do jej gabinetu otworzyły się, a w drzwiach stanęła czwórka jej
przyjaciół. Dziewczyna starła łzę z policzka i uśmiechnęła się do przybyłych.
Jej usta się śmiały, ale oczy były puste i tak było od dnia, kiedy powiedział,
że wyjeżdża.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Znowu płakałaś – podsumował
Harry.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie, gdzie tam. Wydaje Ci się
– odpowiedziała pospiesznie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Przestań kłamać Hermiono –
odezwał się Blaise. – Znamy cię zbyt dobrze. Koniec z tym. Mamy dość patrzenia
jak cierpisz. Cholera to już trzy lata! Rozumiem, że w dalszym ciągu nie chcesz
się przyznać do tego co czujesz? – zapytał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Możecie wreszcie skończyć ten
temat?! – zdenerwowała się. – Ta sama śpiewka od trzech lat. Nie kocham go! Nie
chce mieć z nim nic wspólnego!<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Doprawdy? – Amanda uniosła
jedną brew i z politowaniem popatrzyła na przyjaciółkę. Podeszła do okna i
spojrzała przez okno. – Tak jak myślałam – powiedziała i wskazała na parę,
której Hermiona wcześniej się przyglądała.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Przyjaciele podeszli do okna i
spojrzeli w miejsce, które wskazała blondynka.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Do cholery Hermiona! Dosyć
tego!<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Ginny nie możesz się
denerwować… - zaczęła brunetka.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Proszę cię zamknij się i
słuchaj! - zarządziła ruda i usiadła na fotelu. – To jest twoja walizka.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Ale…<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Zamknij się do cholery! Nie
wiesz, że nie wolno denerwować kobiet w ciąży?! - brązowowłosa popatrzyła na
przyjaciółkę spod byka. – Blaise napisał ci adres. Masz tam pojechać i
powiedzieć mu to, co my wszyscy doskonale wiemy. I nie proszę cię o to jako
przyjaciółka, tylko jako kobieta w ciąży, a kobietom w ciąży się nie odmawia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Hermiona popatrzyła na
przyjaciół. Wiedziała, że mają rację, powinna było to zrobić już dawno, ale
bała się odtrącenia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- On już na pewno sobie kogoś
znalazł.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Cholera jasna Granger! Znam
Draco od szóstego roku życia. Od tego czasu napisał do mnie może sześć listów –
przez całe życie napisał sześć pieprzonych listów. Do ciebie pisał przez rok!
Codziennie przez cały rok! 365 pieprzonych listów! Czy dociera to do twojego
mózgu? Wiesz ile to jest?<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Wiem… - dziewczyna opuściła
wzrok i usiadła na swoim krześle. Pisał do niej przez cały rok od ślubu Ginny i
Harrego, a ona nie odpisała na żaden. Żadnego nawet nie przeczytała. Teraz to
do niej dotarło, on ją kochał. Wstała gwałtownie, a krzesło na którym siedziała
przewróciło się z hukiem. – Gdzie jest ten adres?<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Przyjaciele uśmiechnęli się
promiennie, a Blaise podał dziewczynie kartkę z adresem. Hermiona chwyciła
rączkę walizki i zniknęła z lekkim trzaskiem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Jej oczom ukazał się przytulny
jednorodzinny domek. Zachwyciła się jego widokiem, zawsze o takim marzyła.
Kobieta odetchnęła głęboko, podeszła do drzwi i zastukała w nie. Po chwili
drzwi uchyliły się, a za nimi stała mała blondyneczka o zielonych oczach.
Hermiona zamarła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Maaaaaamoooo! Psysła piękna
pani! – dziewczynka uśmiechnęła się promiennie i ustąpiła miejsca swojej matce.
Hermiona popatrzyła na kobietę. Była mniej więcej jej wzrostu, długie do pasa
czarne włosy i zielone oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Dzień dobry. Pani pewnie do
Draco, proszę wejść – powiedziała i przesunęła się na tyle, żeby dziewczyna
mogła przejść.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Yyyyee nie, przepraszam ja
się pomyliłam – odpowiedziała w szoku, odwróciła się i powoli oddaliła od domu.
Po jej policzkach płynęły łzy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Margaret wpatrywała się w nią
mając wrażenie, że gdzieś już ją widziała. Zamknęła drzwi i wróciła do salonu,
gdzie siedzieli jej mąż i Draco.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Kto to był? – zapytał
blondyn.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Jakaś dziewczyna, dałabym
głowę, że gdzieś już ją widziałam – usiadła obok swojego męża Jack'a i nagle
doznała olśnienia. Wskazała palcem na fotografię stojącą nad kominkiem i
powiedziała: - To ona.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Draco nie musiał spoglądać na
fotografię. Doskonale wiedział, czyje zdjęcie tam stoi. Jego serce zabiło
mocniej. Wstał i wybiegł z salonu. Otworzył z impetem drzwi wejściowe i wtedy
ją zobaczył. Szła powoli z walizką w stronę głównej drogi, poznał ją od razu i
doskonale wiedział, że płacze.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Hermiona! – krzyknął i zaczął
biec w jej stronę. Stanęła jak sparaliżowana, doskonale wiedziała czyj to głos,
po sekundzie oprzytomniała i zaczęła biec przed siebie, gubiąc walizkę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">Zmaterializował się tuż przed
jej nosem, a ona z impetem w niego uderzyła, powalając go na ziemię, a sama
upadła na niego. Ich usta dzieliły zaledwie minimetry.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Puść mnie – krzyknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Nie puszczę – odpowiedział
stanowczo. – Już nigdy cię nie puszczę – popatrzył wprost w jej smutne i mokre
od łez oczy. Pozwolił jej wstać, ale w dalszym ciągu trzymał jej rękę, żeby mu
nie uciekła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Puszczaj mnie Malfoy i wracaj
do swojej rodziny! – wykrzyczała z wyrzutem. – Co ja sobie myślałam, że przez
te trzy lata z nikim się nie zwiążesz?! Jaka ja byłam głupia!<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Ciiii. – uciszył ją kładąc
swój palec wskazujący na jej ustach. – Teraz pozwól, że ja coś wyjaśnię. Ta
mała dziewczynka, która ci otworzyła to Ella. Córka Margaret i..<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;">- Twoja – dokończyła za niego i
ponownie się rozpłakała.<o:p></o:p></span></div>
<span style="color: #cccccc;"><span style="color: #444444;"><br /></span>
</span><br />
<div style="line-height: 18.3pt; margin-bottom: 19.5pt;">
<span style="color: #333333; font-family: "cambria" , "serif"; mso-ascii-theme-font: major-latin; mso-hansi-theme-font: major-latin;"><span style="color: #cccccc;">- Chociaż raz w życiu Granger
zamknij się i daj mi dokończyć! – zdenerwował się. – Ella to córka Margaret i Jack'a,
mojego kolegi z drużyny, który aktualnie siedzi ze SWOJĄ rodziną w MOIM salonie
– wycedził. – Mała jest wspaniała i nie ukrywam, że chciałbym mieć taką córkę,
ale tylko wtedy, kiedy ty byłabyś jej matką – dodał, a na twarzy dziewczyny
pojawił się promienny uśmiech. – A teraz wybacz Granger, ale marzyłem o tym od
trzech lat. – powiedział i złączył jej usta ze swoimi. Doskonale pamiętał ich
smak, przez te trzy lata nic się nie zmieniły.</span><span style="color: #333333;"><o:p></o:p></span></span></div>
</div>
</div>
Repescoohttp://www.blogger.com/profile/00124764500941052663noreply@blogger.com14